✧LXV. Dym✧

113 17 88
                                    

Na marcowym niebie słońce schodziło coraz niżej. Wszystkie zostały w mieszkaniu i cierpliwie czekały na poprawę stanu Nastki. Chciały być pewne, że wszystko dobrze się zakończy. Tliły cichą nadzieję, że Anastazji wkrótce się polepszy. Ranna zapadła jednak w niespokojny, gorączkowy sen. Co chwilę majaczyła i krzyczała z powodu ogromnego bólu, jaki powodowała rana postrzałowa w jej plecach. Kula przebiła się głęboko przez tkankę i rozerwała mięśnie. Po kilku godzinach coraz trudniej łapała oddech.

Po rozmowie z Gosią, stan dziewczyny gwałtownie się pogorszył. Krwotok narastał i opatrunki należało wymieniać co kilka minut. Gorączka podniosła się jeszcze bardziej, a ogromny ból, jaki odczuwała Kockówna, sprawiał, że non stop słyszały jej krzyki.

Po godzinie piętnastej, Klara wyszła na chwilę do swojego domu, by powiadomić dziewczynki, że zostawiała je na noc same w mieszkaniu. Zosia spoglądała z nietęgą miną, gdy okazało się, że Klary znowu nie będzie. Chciała, by jej siostra wreszcie przestała załatwiać wszystkie interesy i spędziła z nimi trochę czasu.

Krysia nalała zimnej wody do miski i zwilżała szmatki, które przykładała do gorącego czoła Anastazji. Ruda natomiast poszła po doktora, gdyż nie mogła dłużej patrzeć na cierpienie dziewczyny. Jednak w głębi duszy wiedziała, co na to powie lekarz. Mogła się jednak mylić. Była przecież zwyczajną pielęgniarką po nieco ponad roku studiowania medycyny. Tylko wyrok lekarza uznałaby za ten wiarygodny.

Podczas nieobecności Gosi i Klary, ranna dostała niesamowitych drgawek i rzucała się na boki. Zwracała wszystko, czym próbowały ją nakarmić lub napoić. Alicja i Krysia, które zostały przy niej, wiedziały, że ich przyjaciółka męczyła się niesamowicie. Wreszcie Klara powróciła. Musiały zdecydować, co miały zrobić dalej.

— Ja zostanę z Nastką i poczekam aż Ruda przyprowadzi doktora — oznajmiła panienka Jasińska. — Ty, Pyza, poleć do mieszkania Grubego i powiadom ich wszystkich o tym, co zaszło. Kaja, jeśli jeszcze zastaniesz kogoś w kwaterze, powiedz im, co się dzieje z Kockówną. Powinni wiedzieć.

Alicja pokiwała głową i po chwili wraz z Krysią wyszła z mieszkania, by powiadomić innych o zaistniałej sytuacji. Spojrzały po sobie i stanęły przed kamienicą.

— Alka, ona umiera — stwierdziła Krysia. — To już naprawdę koniec.

— Wiem. Ale nie mogę w to uwierzyć! Kockówna nie może tak po prostu zginąć, przecież wykaraskała się z tylu ciężkich sytuacji.

— Też w to nie wierzę. Jak Ruda przyprowadzi lekarza, może być już za późno. To jest agonia.

— Tak strasznie współczuję Gosi. Przecież one obydwie były jak siostry. Nie wiem, co bym zrobiła, gdybyś to ty leżała na miejscu Kockównej — powiedziała Ala, ocierając łzy.

— Musimy iść, Pyza. Im szybciej, tym lepiej. Widzimy się u Nastki za pół godziny. Mam tylko nadzieję, że nie będzie za późno.

✧✧✧

Po niecałym kwadransie Pyza znalazła się pod mieszkaniem Grubego. Zapukała lekko do drzwi. Otworzył je Jasiek.

— Aluś? Co ty tu robisz? Nie miałaś być w kwaterze?

— Och! Jasiek, nie pojmujesz, co się wydarzyło.

Chłopak, spoglądając na jej przerażoną minę i na zaszklone łzami oczy wiedział, że stało się coś strasznego i niewyobrażalnego. Pyza zazwyczaj uśmiechała się od ucha do ucha. Nienawidził, kiedy było jej przykro. On wtedy też zaczynał się martwić.

— Cóż takiego? — spytał.

— Muszę wejść do środka, niech wszyscy wiedzą.

Ala przekroczyła próg i niespokojnie odetchnęła. Ręce jej drżały, a do gardła podeszła gula. Czuła, jakby zaraz miała zaszlochać bardzo żałośnie. Musiała się powstrzymać. Kamil też leżał ranny i nie czuł się za dobrze, nie mogła rozpłakać się przed nim.

MazurekWhere stories live. Discover now