2. On ma cię nawet nie dotknąć

2.6K 219 36
                                    

Jak będzie duża aktywność, to może jeszcze coś w tym tygodniu się znajdzie do opublikowania 🤔

Pierwszy taniec z mężem, był czymś pięknym, a zarazem okropnym. W jego myślach pojawiał się szatyn o niebieskich oczach.

Jego ciało oraz omega krzyczały.

Louis. Louis. Louis. Louis.

On oraz kuzynka Liama, siedzieli rzeczywiście blisko. Harry nie odmówił też wina, ponieważ bez niego prawdopodobnie nie przetrwałby tego wszystkiego. Musiał też uważać, nie mógł być zbyt otwarty. Kłócił się cały czas ze swoim wilkiem.

- Gorzko, gorzko!

Do jego uszu doszło wołanie rodziny, jak i nowych znajomych. Zaczerwienił się pod presją oczekiwania i spojrzał spod rzęs na ciemnookiego. Liam zaśmiał się i przyciągnął omegę do pocałunku, który już był bardziej namiętny niż ten poprzedni. Alfa go dominował i to przy wszystkich gościach. Harry z jękiem ułożył swoje dłonie na karku starszego. Starał się oddać w tym całego siebie. Wydawało mu się też, że czuł ciężar oczu na sobie.

Goście wiwatowali zachwyceni poczynaniami małżeństwa. Po toaście ruszyli na parkiet, gdzie dalej każdy chciał zatańczyć z państwem młodym.

Liam w pewnym momencie chwycił dłonie swojej kuzynki, zostawiając męża tuż przed Louisem. Ten nie wahał się i przyciągnął bruneta do tańca.

Harry spiął się, nie potrafiąc spojrzeć na szatyna. Bał się tego, co zobaczy w niebieskich oczach.

Dlaczego jego przeznaczony musiał się odnaleźć w tym dniu? Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie Louis.

Louis... To francuskie imię, prawda?

Zaraz się skarcił za myślenie o innym mężczyźnie, niż jego mąż.

- Obaj wiemy co się stało... - szepnął szatyn - Powiedziałeś "tak" Harry, czemu to zrobiłeś, wiedząc jak się mają sprawy? - obrócił omegę, przez co koniec końców zielonooki wylądował jeszcze bliżej alfy.

Harry sapnął, a zapach mężczyzny doszedł do jego nozdrzy.

- Ja... - nie potrafił się wysłowić, wszystko go tak otumaniało - Nie mogłem skrzywdzić Liama.

- Ale mnie skrzywdziłeś bez problemu, co? Nie odpuszczę tego Harry. Nasze wilki będą do siebie dążyć. Musisz załatwić to szybko sam i doprowadzić do rozwodu. Jeśli nie, Liam dowie się wszystkiego ode mnie - nawet się nie zająknął. Surowość biła od tonu jego głosu.

- Louis... Nie możesz, Liam jest moim mężem i alfą - powiedział z desperacją - Nie mogę go skrzywdzić, obaj wiedzieliśmy czym to się kończy... Musisz sobie ułożyć życie Louis... Gdybyśmy się spotkali wcześniej - nie potrafił dokończyć tego zdania. Cholernie ranił siebie i zapewne Louisa też, ale Liam obiecał mu, że pójdzie na studia... Alfy rzadko pozwalały na to swoim omegom.

- Nie zmienię zdania Harry. Moja mama zawsze mówiła, że bycie z przeznaczonym to coś wyjątkowego i trzeba o to walczyć, sama przeszła przez coś, czego żałowała. Nie mam zamiaru nie zawalczyć - kręcił głową - Za długo czekałem na tę chwilę.

- Mam męża, męża... Nie mogę upokorzyć Liama przed rodziną - jego serce rwało, a omega warczała na niego.

- W takim razie mam wziąć sprawy w swoje ręce? Sam wiesz, że nasze wilki też nam tego nie odpuszczą, będą mi pomagać - niebieskie oczy lekko przygasły.

- Stawiasz mnie pod ścianą - szepnął i pozwolił, aby Louis kolejny raz go obrócił.

- Tak, robię to. A ty zrobisz dla nas to co mówiłem, tak? - powiedział mocniej - Co zrobisz Harry? - głos alfy wybijał się z niebieskookiego.

Self-seeker  || Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz