19. Artysta.

2.2K 174 5
                                    

Zayn nie pamiętał już kiedy ostatnim razem tak się wyspał. Łóżko w sypialni, było naprawdę duże i ani zbyt miękkie ani zbyt twarde. Jego plecy dziękowały mu za ten dobry wypoczynek. Mruknął z uznaniem i wyprostował swoje ciało z drobnym jękiem. Chciał jeszcze spać, ale wiedział, że nie może.

Leniwie, dłonią zaczął szukać drugiego ciała, do którego mógłby się przytulić. Niestety nie znalazł go w łóżku. Uchylił powieki, co tylko upewniło go, że leży sam. Miejsce Liama było nawet zaścielone. Czyli nie wstał przed chwilą, a już dobry czas temu. W tym momencie doszedł do wniosku, że nie lubi się budzić sam.

Wydął dolną wargę i podniósł się. Nie chcąc niszczyć pracy Liama, sam poprawił swoją stronę łóżka i ziewnął w dłoń. Powinien się przebrać, ta piżama stanowczo nie była z tych do noszenia po domu, jednak bardziej obchodziło go sprawdzenie, czy Liam może się jeszcze gdzieś plącze po apartamencie. Sięgnął po swój telefon i ruszył w stronę salonu, a kiedy zobaczył że jest pusty przeszedł do kuchni.

- Zostawiłeś mnie samego w sypialni, żeby zjeść samotnie śniadanie - Malik ułożył dłonie na biodrach, niezadowolony.

- Chciałem dać ci się wyspać Zayn, a ja sprawdzam informacje ze świata, taka moja rutyna - wskazał na laptopa, stojącego obok talerza z posiłkiem.

- Nie fajnie się budzić samemu - powiedział z zarzutem i usiadł koło starszego.

- Przepraszam kochanie, ale musiałem się przygotować do pracy. Niedługo wychodzę - sięgnął do uda Zayna, aby je lekko ścisnąć.

- Ja dziś mam wole z Hazzą - mruknął, a po jego ciele przeszło ciepło od miejsca, gdzie alfa go złapał.

- Zazdroszczę wam czasami - zaśmiał się - Postaram się mimo wszystko skończyć dość szybko. Zrobię co najważniejsze i będziemy mogli spędzić trochę czasu razem.

- Trzymam cię za słowo - powiedział. Nie lubił, kiedy ktoś się nie wywiązywał z tego co mówił.

- W razie jakiś problemów czy coś, dzwoń. Zawsze odbiorę, nawet w czasie spotkania czy czegokolwiek innego - rzucił wstając z miejsca.

- Czekaj - Zayn złapał większą dłoń - Twoja omega potrzebuje pocałunku na dzień dobry, nie waż się uciekać bez niego.

- Oczywiście kochanie - nachylił się prosto do ust młodszego i połączył je, całus był krótki, ale zadowalający.

Zayn później sam wziął się za śniadanie. Potem wykonał poranną toaletę i przebrał w wygodne rzeczy. Skoro miał czas, to mógł trochę popracować. Z największą przyjemnością wszedł do pracowni, gdzie też już były jego stare rzeczy. Musiał wszystko zorganizować po swojemu, w końcu był artystą.

Ręce go świerzbiły.

Potrzebował poczuć farbę na swojej skórze, chciał zaprezentować uczucia, które doznał w ostatnich tygodniach. I właśnie to zrobił kompletnie odciął się od świata, a jego bańką stały się farby oraz pędzle. Przerwa, którą miał zaowocowała prawdziwą weną. Czas mijał, a on nie potrafił się oderwać. Nawet kiedy jego telefon dzwonił, był w transie... Który tylko drugi artysta zrozumie. Jego brzuch burczał świadcząc o coraz późniejszej godzinie. Ignorował to.

Jego dłonie były całe brudne, w kolorach tęczy. Oderwał się dopiero słysząc drzwi wejściowe, co oznaczało powrót Liama do domu. Omega dopiero wtedy uświadomiła sobie ile czasu spędziła w pracowni. Ale cóż, nie żałowała.

Wstał i nim zdążył cokolwiek więcej zrobić, do pomieszczenia wpadł jak burza Payne, z dziwnym wyrazem twarzy.

- Kurwa Zayn... - przymknął powieki i starał się uspokoić swojego wilka - Cały czas siedziałeś tutaj? - upewniał się.

Self-seeker  || Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz