57. Porozmawiamy o tym sami, dobrze?

1.5K 140 19
                                    

Posiłki w rodzinie Tomlinsonów, były istnym szaleństwem. Nie było mowy, żeby panowała tam cisza, chodźby przez kilka minut. Jak nie bliźniaki, to Daisy z Phoebe. Clifford i Bruce też potrafllili dołożyć swoje trzy grosze. Mark nie miał wystarczającej siły, aby uspokajać wszystkie szczenięta.

Dzień w pracy był długi, a potem jeszcze wracasz do wesołego oraz małego wariatkowa. Mieli chwilę spokoju, kiedy najmłodsi odeszli od stołu, aby zająć się telewizją. W końcu była możliwość porozmawiać bez przekrzykiwania się.

- Jay, Mark, pewnie zastanawiacie się po co ogólnie tu przyjechaliśmy - Harry zaczął temat, poprawiając grubą oraz ciepłą skarpetkę na swojej stopie - I nie, nie był to kryjomy ślub, o którym pisałaś.

- Nie przeżyłabym tego! - sapnęła starsza omega - Bardzo się cieszę, że nie wpadło wam to do głowy, chce być świadkiem tak pięknego momentu.

- Chcemy to zrobić w Donny mamo, ale za jakiś czas - Louis zdziwił się pomysłowością swojej rodzicielki - Tu chodzi kompletnie o coś innego.

Fizzy przysłuchiwała się z uwagą całej rozmowie, kończąc już swoją kolację. Po wyprowadzce Lottie, to ona jest najstarsza z rodzeństwa w domu.

- W takim razie o co chodzi? - spytał Mark - Przyjechaliście, po czym zniknęliście na dobrych kilka godzin.

- Louis od dziś jest właścicielem szkółki z dzieciństwa - Harry pocałował kilka razy żuchwę alfy z dumnym uśmiechem - Chcemy się przeprowadzić ogólnie do Doncaster, ale trochę czasu nam to zajmie...

- Kupiłeś szkółkę Johna? - Mark się zdziwił - To woah, cudowna sprawa. Myślę, że możesz sprawić to czymś wielkim, jeśli trzeba będzie pomóc to jestem pierwszy - zaoferował się.

- Tak, to szalone... Ale czując wsparcie Harry'ego, wykonałem tak poważny krok - uśmiechnął się - Jasne Mark. Wiele to dla mnie znaczy - przeniósł swój wzrok na Jay.

- Czułam, że to zrobisz kochanie. Już wtedy dzwoniłeś do mnie i wypytywałeś. Wiedziałam, że będziesz chciał to zrobić i będę cię wspierać w ten decyzji - jej oczy się zabłyszczały - A fakt, że będę miała was w Doncaster to najlepsza z tych rzeczy.

- Będziemy musieli kupić działkę i wybudować się, z czasem na pewno się wyrobimy - Harry sięgnął zadowolony po kanapkę z talerza narzeczonego i wgryzł się w nią.

- Chwilę też potrwa zanim to wszystko wyremontujemy - westchnął Louis, tam trzeba włożyć naprawdę dużo pracy.

- Ile młody John wam krzyknął za tą szkółkę? - Mark był niezmiernie ciekawy.

- Równo pięćdziesiąt tysięcy funtów - choćby Louis nie wiadomo jak się starał, facet nie chciał zejść niżej. Tłumaczył to wolą swojego ojca.

- Po ogarnięciu obiektu, będzie warty dużo więcej. To dobra inwestycja - stwierdził Mark.

- Słyszałam jak kilku chłopaków w mojej szkole przechwalało się, że to oni tam się włamali i rozwalili jedną z sal. Plus nabazgrali grafitti - skrzywiła się Fizzy.

Harry uniósł głowę i spojrzał na siostrę szatyna. Chwilę się zastanowił żując.

- Pierwsze co zrobimy, to kupimy nowe okna z zabezpieczeniami antywłamaniowymi.

- Koniecznie i dobre drzwi, z systemem antywłamaniowym - rozmyślał alfa - Miejmy nadzieję, że odpuszcza sobie włamywanie się do tej szkółki. Trzeba będzie też zamontować kamery.

- To będzie was bardzo dużo kosztować chłopcy, macie na to pieniądze? - Jay się odrobinę zmartwila, ponieważ nie chciała aby ci pakowali się w długi w tak młodym wieku.

Self-seeker  || Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz