3. Był samolubem.

2.5K 202 53
                                    

Wracamy do starych czasów? Oli nie ma, Karo dodaje po cichu 🙈

Lepiej komentujecie mocno, bo inaczej Ola mnie zje

Świadek Liama był trzeźwy, więc bez problemu zawiózł ich do apartamentu, który już jakiś czas temu kupił Payne. Szatyn był lekko pijany, jednak trzymał się dobrze. Bez problemu otworzył drzwi przed omegą i puścił ją jako pierwszą. Harry zaczął się rozglądać po nowoczesnym apartamencie. Wszystko go przytłaczało. Ta schludność, zero o znaków zamieszkania, miłości oraz ciepła.

Szatyn ułożył dłonie na ramionach omegi i zahaczył palcami o marynarkę, którą po chwili ściągnął.

- Czuj się swobodnie kochanie. Chcesz jeszcze wina? - zaproponował alfa.

- Ja, tak... - skinął i poczłapał za starszym, kiedy ten złapał jego dłoń.

W jego głowie odbijał się rozkaz Louisa. Nie mógł się przespać z Liamem, nawet jeśliby spróbował, to potem żałowałby tego.

Znaleźli się w równie nowoczesnej kuchni, gdzie alfa posadził młodszego przy wyspie kuchennej. Blat był kamienny, a oświetlenie z góry dawało przyjemną atmosferę. Liam wyjął dwa kieliszki z szafki oraz butelkę z lodówki. Harry przyglądał się temu wszystkiemu. Szatyn był naprawdę przystojny. Nie jeden alfa mógł mu pozazdrościć ciała, mięśni. Po chwili ciemnooki zajął drugi stołek, a kieliszki między nimi zostały napełnione. Liam wziął jeden z nich i uniósł w stronę Harry'ego.

- W takim razie, za nasze małżeństwo - wzniósł toast.

- Za nasze mał... - Harry nie potrafił dokończyć zdania - Liam, j-ja muszę być z tobą szczery - omega nie potrafiła spojrzeć na starszego. Kłamstwa wyjadały go od środka.

- Cenie sobie szczerość Harry. Lepiej teraz niż później - zdjął swoją marynarkę i rzucił na pustą część blatu.

- Wiesz, że zgodziłem się za ciebie wyjść ze względu na to, że jesteś przyjacielem rodziny... Oraz dobrym alfą, a my nie znaleźliśmy bratnich dusz - bawił się kieliszkiem - Naprawdę starałem się być dobry dla ciebie.

- I tak to odczuwałem Harry, nawet miałem czasami wrażenie, że naprawdę chcesz za mnie wyjść - upił łyk z kieliszka - Podobało mi się zawsze twoje podejście do życia i nauki.

- Dziękuję... Ja do dziś się oswoiłem z myślą, że niedługo pójdę na studia, a w czasie nich będę nosił twoje szczenięta... Ale na ślubie stało się coś, czego żaden z nas nie przewidział - w końcu spojrzał w oczy męża.

- Znalazłeś przeznaczonego? - dokończył za omegę, cały czas, mając spokojny głos.

- Tak - wyrzucił z siebie, a po jego policzku spłynęła łza.

- Czemu powiedziałeś "tak" w kościele? - ciemnooki o dziwo nie wyglądał na złego, ciężko było określić jego emocje, ale zdecydowanie nie był wściekły.

- Obiecałem ci rękę, nie jemu - pokręcił głową, wciąż utrzymując wzrok na brązowych oczach - Również nie chciałem cię upokorzyć przed bliskimi.

- Słyszałem twój głos podczas przysięgi, już wtedy wiedziałem, że jest coś nie tak - duszkiem dopił wino - Co chcesz zrobić z tą sytuacją Harry?

- Chciałem zostawić wszystko tak jak jest, przecież od zawsze byłem słowny... Ale Louis, on nie nie chce odpuścić - sam postanowił zamoczyć wargi w alkoholu.

- Więc Louis - pokiwał głową - Chłopak, z którym przyszła El. On nie chce odpuścić, a ty czego chcesz? - uniósł butelkę z winem i uzupełnił ich kieliszki.

Self-seeker  || Larry Donde viven las historias. Descúbrelo ahora