•ACH TEN BRAT•

568 25 10
                                    

(Budzi się)
-kurna...mój łeb-delikatnie zobaczyłem jednym okiem gdzie się znajduje,i trochę się zdziwiłem. Byłem w pokoju pielęgniarki a obok mnie siedział Węgier i popatrzył się na mnie ze łzami w oczach i bananem na twarzy.

-Lengyelország!-krzyknął mi prosto do ucha przytulając mnie.-Tak bardzo się bałem! Dostałem telefon od nauczycielki że zemdlałeś i że jesteś u pielęgniarki , więc szybko pojechałem i zobaczyłem ciebie nieprzytomnego!-Węgry mówił a ja prawie nie słuchałem go, ponieważ zacząłem czuć wielki ból w głowie i chyba odgłos pasa czy innego bata...już wiem o co chodzi! Znowu ta idiotyczna trauma... niszczy całe moje życie!

-Na prawdę Węgry nic mi nie jest już wszystko ok nie musisz się zamartwiać!- wtrąciłem się w zdanie

(15 minut później)
Razem z Węgrem wsiedliśmy do samochodu ale o niczym nie rozmawialiśmy. Tylko ta głupia cisza.

-Posłuchaj mnie. Dzisiaj idę na randkę z Austrią i chce byś został w domu i nigdzie się nie wybierał, dobrze?-powiedział zakłócając ciszę. Wiem że się o mnie martwi ale nie wiedziałem że aż tak bardzo! Jak zwykle mojemu bratu nie można odmawiać więc przytaknąłem tylko, bo nie chciało mi się gadać.

Przyjechaliśmy na miejsce, wysiedliśmy, chciałem wziąć plecak, ale jak to mój brat powiedział że nie dzisiaj bo po osłabieniu organizmu nie wolno za mocno się wysilać. Typowy brat i jedyny. Więc ubrał się elegancko, perfumy, garnitur, i ładny i stylowy krawat. Byłem zdziwiony, bo zawsze bierze swój paprykowy krawat, a teraz czerwony! Trochę zmiany w jego osobowości i wreszcie wyszedł.

Siedziałem z wodą i oglądałem telewizję, bo miałem 2 dni wolnego i totalnego luzu. Przewijałem kanały, gdy nagle ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Podszedłem do nich i spojrzałem przez judasza (tak nazywam te oczko do patrzenia przez drzwi) i zobaczyłem...III RZESZĘ?!

Nagle do moich oczu napłynęły łzy ale wiedziałem że nie mogę otworzyć drzwi. Po cichu zakradłem się do kuchni gdy nagle usłyszałem że się dobija!

Zaczął krzyczeć-POLSKA!!!WIEM ŻE TAM JESTEŚ! NIE UCIEKNIESZ OD NAS!-kurna,kurna,kurna! Tylko nie oni obaj! Myślałem że już zapomnieli czy przez to że przegrali poddali się czy coś ale na wszelki wypadek wziąłem nóż japoński (ciekawostka:1. Węgry dostał go od japoni 2. Ja mam takie noże w domu) lecz musiałem wsiąść ich z zaskoczenia lub uciec! Kurna tak mało czasu , a tak duża decyzja!

-POLSKA! KURWA GDZIE TY JESTEŚ?!-ten głos... ZSRR! O nie! Szybko pobiegłem na górę i powoli ale po cichu otwierałem okno, no ale nieszczęście dało że bardzo mocno skrzypnęło więc jeden biegł na górę. Kiedy już wychodziłem zauważyłem III rzeszę która biegnie w moją stronę, a ja puściłem się i spadłem (na gdyby co oni mieszkają w domu jedno rodzinnym, a nie w apartamentowcu) na kafle. Chociaż ból w nodze był wielki kulałem w stronę lasu, zobaczyłem na tyły i tam widziałem ich dwójkę biegnących za mną i chyba nie wytrzymałem bo zaczęło mi się słabo robić. Próbowałem przejść... ale złapał mnie ZSRR... nie miałem sił, by się wyrwać...i zatkali mi buzie chustką i straciłem przytomność...
___________________________
Więc jak już widzicie 507 słów, chociaż krótko trochę było. Ale na akcję nie narzekajcie! Możecie pisać swoje pomysły albo wskazówki które mi pomogą zrobić następne dobre rozdziały!
Możecie pisać komentarze będę czytać i odpisywać :3

Memów nie będzie brakować!

:•ZRANIONY•: ZAKOŃCZONY ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz