•CZAS WRACAĆ•

248 6 4
                                    

Była już 19:47 a Niemcy z ojcem wyszli. Ogólnie zastanawiałem się nad słowami Rzeszy...może to prawda? Wiem że przyznałem mu rację, ale dalej nie jestem pewien.

Byłem cholernie zmęczony, więc poszłem się wykąpać. Zabrałem ulubioną piżamę i skierowałem się do łazienki. Po prysznicu przebrałem się i poszłem do mojego pokoju.

Położyłem się na łóżku, zrelaksowałem się i wreszcie zasnąłem.

(W śnie Polski)
Siedziałem w swojej klatce już z jakieś 2 lata. Nie miałem już nadziei i czułem się bezradnie. Miałem dużo ran które przykrywały kiepsko założone bandaże, a na bandażach krew.

Powoli zasypiałem bo nie spałem dwa dni, ale obudził mnie jakiś strzał. Popatrzyłem przez okno i widziałem jak wojska francuskie biegną i strzelają z armat i broni palnej!

Próbowałem wyrwać się z łańcuchów, ale nic nie dawało! Ja wiem że jeśli nie dam rady, mogę zostać zabrany, lub nawet zabity!

Nagle usłyszałem kroki, a dokładnie jak ktoś biegł przez korytarz. Otworzyły się drzwi i zobaczyłem...

...Cesarstwo Niemieckie?!
Miał on broń w ręce, a z jego czoła wylewała się krew.

-Proszę wypuść mnie!!

-Mam ważniejsze rzeczy do robienia! A teraz zamknij się!

-A-Ale-

-ZAMKNIJ MORDĘ!-Wrzasnął a ja zacząłem płakać
Cesarstwo zaczął zabarykadować drzwi wszystkim, co się dało przesunąć. Po chwili było słychać krzyki, płacz i strzały. Bardzo bardzo się bałem, ale byłem bezradny. Nie mogę uciec, odlecieć mogę tylko czekać na śmierć.

Po chwili drzwi zaczęły się mocno drżeć. Czyli próbują się dostać do środka pokoju...

Czyli mój koniec się zbliża....

Jedyne co robiłem to płakałem...

Nagle padł rozkaz na strzał a drzwi wybuchły...

Widziałem kawałki drzwi i kurz który zasłaniał widoczność...

Do pokoju weszła sama Francja i jej żołnierze...

Poczułem się strasznie a po chwili zemdlałem...












Po chwili poczułem miłe uczucie koca i ciepła. Delikatnie otworzyłem oczy i zobaczyłem Francje. A dokładnie byłem na rękach Francji. Wsiadła ona na konia i zaczęliśmy jechać stępem.

-Więc obudziłeś się Polonge?-Powiedziała Francja i uśmiechnęła się do mnie.
-G-Gdzie ja jestem?-zapytałem słabym głosem
-Na razie jedziemy do Paryża, ale za niedługo się zatrzymamy i rozłożymy obóz. Trochę nam to zajmie a lepiej jeżeli położysz się i prześpisz-jak powiedziała, tak zrobiłem.

Kiedy obudziłem się, leżałem na łóżku w namiocie. Francja przyszła do mnie i wręczyła ciepłą herbatę. Trochę podmuchałem i wypiłem troszkę.

-A więc powiem ci rzeczy które się stały w najbliższym czasie. Cesarstwo został zamknięty w najbardziej strzeżonym więzieniu w Paryżu. Ty zostaniesz na razie u mnie, a dokładnie w moim pałacu też w Paryżu-zaczęła ale ja jej przerwałem

-A kiedy wrócę do mojego kraju? I czy może ktoś z mojej rodziny żyje?! Proszę powiedzieć!

-Przepraszam Polonge, ale nikt z twoich rodziców nie żyje...-powiedziała Francja, a ja rozpłakałem się.

:•ZRANIONY•: ZAKOŃCZONY ✅Where stories live. Discover now