사십칠

878 74 47
                                    

- Oh, proszę, proszę, kogo my tu mamy... Hwang Hyunjin we własnej osobie - chłopak stał jak wryty i wpatrywał się przerażony na matkę Seungmina, która stała w drzwiach. Na twarzy widniał jej wścibski uśmieszek, a źrenice były nienaturalnie rozszerzone.

- D-d-dzień d-dobry... - ledwo wydukał, cały zestresowany. Ta tylko, zaśmiała się kpiąco.

Miał bardzo złe przeczucia, co do tej kobiety.

- No co kochaniutki? Postanowiłeś tu zamieszkać? - zrobiła krok i już znajdowała się nieproszona, w pokoju Hwanga. Następnie z hukiem trzasnęła drzwiami. 

Wystraszony Hyunjin powoli cofał się do tyłu, czując jak ta, zbliża się do niego z każdym następnym krokiem.

- Bo wiesz... Twoja ciotka bardzo się o ciebie martwi... aż przez chwilę mi żal się jej zrobiło. Przecież tak dba o swojego siostrzeńca. A ty, niewdzięczniku od niej uciekasz. Tylko nie jestem pewna, czy  biedna wie o twoich bardzo złych czynach, kochanie... - dotknęła podbródka chłopaka i podniosła go lekko do góry.

Następnie jej dłoń z delikatnego dotknięcia, zsunęła się na szyję.

- Ale spokojnie, mam bardzo korzystne rozwiązanie dla nas obu.

Nagle popchnęła młodszego na ścianę i zacisnęła rękę na jego gardle. Jej ostre paznokcie wbijały się w niewinną gładką do tej pory, skórę chłopaka.

Hyunjin czuł, jak jej ostre paznokcie zostawiają coraz to głębsze ślady na szyi. Miał ochotę krzyczeć i wyrywać się, ale nie mógł. Kobieta była zbyt silna, aby ją odepchnąć. Była prawie dwa razy większa od delikatnego drobnego chłopaka.

Chwycił jej ręcę i próbował oderwać od jego gardła, aby mógł zaczerpnąć choć trochę powietrza, które mu ubywało, z sekundy na sekundę.

- Będziesz mi posłuszny dzisiaj w nocy, to może nie zdradzę jej nic... Ale jeżeli będziesz się sprzeciwiać... - zbliżyła usta do jego ucha  - To możesz się pożegnać z życiem na wolności - zaśmiała się i puściła w końcu młodego chłopaka.

Ten upadł na ziem, krztusząc się i próbując zaczerpnąć choć trochę powietrza.

- To co? - zapytała, ciągnąc go za koszulkę w górę, zmuszając do podniesienia się.

- Dlaczego... p-pani mi t-to robi - wykrztusił.

- Oh, to proste. Nie miałabym żadnych korzyści, gdybyś tu został za darmo. A przecież nic nie jest za darmo i za swoje niegrzeczne czyny trzeba zapłacić... - wyszeptała niepokojącym tonem.

Jedną ręką chwyciła jego oba nadgarstki i przywarła do ściany.

Zbliżyła się wyjątkowo blisko ust Hwanga. Drugą rękę wsunęła pod koszulę, przejeżdżając zimnymi opuszkami po jego delikatnej ciepłej skórze.

- To co? Chyba się nasze słoneczko zgadza... - powiedziała niewyraźnie i przywarła swoimi wymalowanymi na czerwono ustami do ust, o ponad dwadzieścia lat młodszego chłopaka.

Hyunjin wstrzymał oddech. Wciąż próbował wyrwać ręce z mocnego uścisku kobiety. Po chwili całym ciałem przycisnęła go do ściany, schodząc agresywnymi, piekącymi pocałunkami w dół.

Chłopak miał ochotę krzyczeć. Miał ochotę krzyczeć, żeby tylko od niej się odsunąć.

Nie mógł.

Był tak zestresowany i przestraszony tym wszystkim, że nie miał ani odrobiny tchu w piersiach, aby wydobyć z nich jakikolwiek głos .

Chciał uciec, jak najdalej.

Nie mógł.

Nogi mu się tak trzęsły, że ledwo się utrzymywał. Prawdopodobnie już nawet samodzielnie nie stał, tylko ciało potężnej kobiety, przez którą był przyciskany do ściany, sprawiało wrażenie jakby sam jeszcze się trzymał na nogach.

Nie mógł nic zrobić. Nawet nie zauważył, kiedy rozpalona czterdziestolatka pozbyła się jego koszuli.

Teraz zaczęła dobierać się do jego dolnej części garderoby.

Przeszły go bardzo nieprzyjemne dreszcze.

Czuł, że dłużej tego nie wytrzyma.

Przełknął gorzko z bólem ślinę.

Po jego policzku spłynęła samotna, bezbronna łza.



𝒚𝒐𝒖𝒓 𝒔𝒐𝒇𝒕 𝒉𝒂𝒊𝒓 𝒎𝒂𝒌𝒆𝒔 𝒎𝒆 𝒄𝒓𝒂𝒛𝒚 || 𝒔𝒆𝒖𝒏𝒈𝒋𝒊𝒏Where stories live. Discover now