🎶 Lustro 🎶

275 17 3
                                    

...Po cichu weszłam do mieszkania. Wszędzie był bałagan, jakieś porozwalane książki, papieru walają się po podłodze, tak samo jak ubrania. Weszłam w głąb domu, uprzednio zamykając po sobie drzwi. Zajrzałam do kuchni, brak żywej duszy, tylko chaos. Weszłam do salonu i w jednym momencie zamarłam. Nie mogłam się ruszyć, a co dopiero coś powiedzieć tylko jedna samotna łza poleciała po moim policzku. To był straszny widok. Nagle poczułam się straszne osamotnienie. W mieszkaniu było cicho jak makie zasiał 

-Mamo? Tato? - powiedziałam łamiącym się głosem. 

Brak odpowiedzi. W końcu pierwszy szok minął i podbiegłam do mojej Mamy. Uklęknęłam w kałuży krwi w której leżała.

- Mamusiu! Mamo! Odezwij się! Ma-mo? - zero reakcji. Pobiegłam do Taty. Sprawdziłam puls i oddech. Nic, ani pulsu, ani oddechu. W jednej chwili wybuchłam płaczem. Zaczęła się cofać, aż na trafiłam na ścianę. Wtedy się zatrzymałam i osunęłam się w dół. Szlochałam już dłuższy czas. Po tym jak się trochę uspokoiłam postanowiłam się, że się przebiorę, dlatego że cała byłam we krwi rodziców. Wzięłam drugi komplet odzieży i poszłam do łazienki. Rozebrałam się i stanęłam przed lustrem, zauważyłam wtedy dwie małe blizny po tym jak razem Maćkiem wpinaliśmy po drzewach za dzieciaka. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie. Wtem mój wzrok znów padł na moją twarz która była spuchnięta od łez, wnet wróciła pamięć. Nie wytrzymałam; rozbiłam lustro, musiałam jakoś odreagować, ale zaraz znów zaczęłam płakać. Nalałam sobie wody do wanny;  weszłam do niej. Siedziałam i powolnymi ruchami zaczęłam się myć. Nadal z oczu ciekły mi łzy. Miałam trochę poharataną rękę poprzez uderzenie w lustro. Nagle dreszcz przeszedł mi po cały ciele i w jednej chwili zanurzyłam się pod wodę. Złapałam się za krawędzie wanny i trzymałam, dopóki przed oczami nie zapadł mrok...

*Punkt widzenia Alka* 

Chodzę po korytarzu i tę i wewte. Czekam na ten jeden telefon. Czekam na ten jeden głos po drugiej stronie - głos Poli. Jeszcze przed wyjściem powiedziałem jej, żeby zadzwoniła jak dojdzie jak domniemam do domu, zanim wyszła miała zadzwonić do swojej mamy, potem wybiegła, więc chyba poszła do domu. Jestem pewien, że ona to usłyszała. Mijają już trzy godziny odkąd wyszła z ode mnie z domu. Martwię się o nią. Jak jej się coś stanie to sobie tego nie daruję. Wszyscy już śpią, wyszedłem po cichaczu na zewnątrz i najszybciej jak mogłem pobiegłem do Poli. Migiem wbiegłem na trzecie piętro. Drzwi do rezydencji Państwa Motyl nie były zamknięte na klucz, trochę się przeraziłem. Otworzyłem je, trochę zaskrzypiały, co mogło ostrzec przeciwnika, jeśli by był takowy. Pierwsze co zrobiłem to zajrzałem do salonu. Co tam zobaczyłem odjęło mi mowę. Pani Motyl leżała w kałuży krwi oparta na kanapę z ranami postrzałowymi w okolicy klatki piersiowej, a Pan Motyl leżał na podłodze z dziurą w głowie na wylot. W całym domu był bałagan wszędzie jakieś porozwalane ubrania na przemian z papierami, w jednej chwili zacząłem krzyczeć:

- POLA! POLUSIU! GDZIE JESTEŚ!! POLA DO CHOLERY!! - chodziłem po wszystkich możliwych pokojach, szukając mojej "siostrzyczki". Wreszcie wparowałem do łazienki i zobaczyłem ją w wannie pełnej wody. Nie ruszała się. Natychmiast zareagowałem, wyciągnąłem ją z wanny, byłem na to gotowy, że zobaczę ją nago, lecz miała na sobie bieliznę. Ale to jest nie ważne teraz, ja ją muszę uratować. Przystąpiłem do reanimacji; 30 uciśnięć 2 dwa wdech, 30 uciśnięć i 2 wdechy...

- Poluś, nie opuszczaj mnie proszę, nie teraz, proszę, kochanie - już głos mi się łamał, a kilka bezwładnych łez skapnęło na ciało "Motylka" - Pola? Nie proszę! - nadal brak jakiej kol wiek reakcji. Muszę ją uratować, muszę. Nie wiem ile leżała w tej wodzie, nie mam zielonego pojęcia, powoli traciłem nadzieję, że przeżyje, mimo to nadal ją reanimowałem, i w pewnym momencie Pola, zaczęła się krztusić. Przełożyłem ją na bok, żeby się nie udusiła. Okryłem ją pierwszym lepszym ręcznikiem, który miałem pod ręką. 

- Pola, słyszysz mnie? Pola? - powoli otwierała oczy, kamień mi spadł z serca - żyjesz - szepnąłem.

*Perspektywa Poli*

Płuca mnie strasznie piekły, jakby ktoś je podpalił, a ostatnie co pamiętam to świat rozmazany przez wodę w wannie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam wiszącego nade mną Alka.

- Co się stało? I jakim cudem ty się tu znalazłeś? - ten nic nie powiedział tylko przytulił mnie do piersi - Alek?

- Potem Ci wszystko opowiem, teraz musisz odpoczywać - powiedział i wziął mnie na ręce w stylu panny młodej i zaniósł do pokoju. Położył mnie na łóżku okrył kołdrą i położył koło mnie - Dobranoc Polcia - szepnął

- Dobranoc - odpowiedziałam i tym samym momencie odpłynęłam do krainy snów. 

❤❤❤

Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Obiecałam, że będzie dziś to jest. Zdrówka życzę i dobranoc 

Trzymajcie się,

Ofelia ;*


Tango Notturno || KnS - ZAWIESZONE- Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora