7.

3.7K 206 10
                                    

- Draco, powinniśmy już wrócić do siebie... - Hermiona spojrzała na jasnowłosego mężczyznę, który montował właśnie domek na drzewie.

- Yhym. - Mruknął, kompletnie jej nie słuchając, bo w ustach trzymał gwoździe, które wbijał wprawnie w korę drzewa.

Musiała przyznać, że naprawdę się spisał. Domek był biały, z czerwonym daszkiem i miał nawet okratowane okienko. Była tam też huśtawka, na którą nalegał Cory i drabinka do wspinania.

Domek był całkiem spory, mógł pomieścić całą ich trójkę bez większego problemu.

- Powinnaś urządzić go w środku. - Powiedział zaglądając do wnętrza przez okienko. - Ja nie mam ręki do firanek i...

- Draco. - Jej głos dobił się do jego mózgu, więc musiał zwrócić na nią swoje spojrzenie. - Mieszkanie jest już gotowe. Jutro wracamy do siebie. - Oznajmiła stanowczo, więc tylko kiwnął głową. On także musiał wracać już do pracy, jego kolega z oddziału zaczął się odgrażać, że nigdy mu się za to nie odpłaci.

- Moglibyśmy ponegocjować moje widzenie z Corym? - Zagadnął cicho. - Naprawdę chciałbym go mieć u siebie trochę częściej...


- Nagle poczułeś się ojcem?! - Warknęła i utkwiła w nim wściekłe spojrzenie.

- Po prostu chciałbym go widywać częściej niż dwa pieprzone razy w tygodniu! - Odparł i założył ręce przed sobą. - Mam cię błagać? Tego chcesz?

- Dobrze wiesz, że nie! - Powiedziała i odetchnęła głębiej próbując się uspokoić.

Cory stał w swoim łóżeczku i patrzył na nich wielkimi szarymi oczami. Nie rozumiał dlaczego podnieśli głosy, bo miał dopiero półtora roku.

- Powinnam chyba zacząć całować cię po rękach, że w końcu zechciałeś zająć się własnym synem. - Mruknęła, a on zacisnął zęby, bo doskonale wiedział, że na to zasługiwał. Piętno jego decyzji miało na nim ciążyć jeszcze bardzo długo. Bardzo, bardzo długo...

- Możemy spróbować. - Odparła z lekkim uśmiechem. - A teraz chodź, przygotowałam kolację.

*

- Zasnął. - Draco wkroczył do salonu ze zmęczeniem wymalowanym na twarzy. - Musiałem mu przeczytać całą bajkę o Czerwonym Kapturku. Swoją drogą, serio? Pozwalasz mu słuchać mugolskich opowieści o zjadaniu ludzi i wypruwaniu wnętrzności ze złego wilka...? - Zagadnął i przysiadł na kanapie obok niej. Popijała powoli czerwone wino i próbowała czytać jakąś powieść, którą znalazła u niego na półce.

- Bo opowieści o Czarze Marze i kradzeniu kociołków są w porządku? - Odparła z przekorą i odłożyła książkę na stolik. - Napijesz się ze mną? - Zapytała cicho i po chwili dzierżył kieliszek we wprawnej dłoni.

Siedzieli w milczeniu i wpatrywali się w płonący wesoło kominek. Nastał sierpień, a z nim niespotykanie chłodne noce. Draco musiał więc napalić, żeby było odrobinę cieplej i żeby nie zamarzł w nocy na własnej kanapie.

- Chciałam ci podziękować. - Odezwała się nagle przerywając ciszę. - To co dla mnie ostatnio zrobiłeś... Potrzebowałam tego. Wsparcia. - Wyjaśniła widząc niezrozumienie w jego oczach. - Dziękuję, Draco.

- Nie ma za co, Mia. - Odparł czując, że serce odrobinę mu przyspieszyło. Już dawno się do niej tak nie zwracał. - To naprawdę nic takiego...

Nie dane mu było skończyć, bo nagle przysunęła się bliżej i pocałowała go w policzek.

Poczuł jej delikatne wargi na swojej twarzy, a potem odsunęła się od niego z zamyśleniem wymalowanym na poważnym obliczu.

- Chyba powinnam się już położyć. - Mruknęła i uśmiechnęła się blado.

A on tylko kiwnął i patrzył jak odchodzi by po sekundzie zniknąć w sypialni. Westchnął cicho. bo lubił, gdy była obok. Naprawdę lubił.

Skazani na siebie - DramioneWhere stories live. Discover now