Rozdział 8

917 18 0
                                    

< ... >

Zbliżała się zima, a co za tym idzie? Jest coraz zimniej na dworze. Meylisah Kayra Sultan siedziała w swojej komnacie pijąc ciepłe mleko z miodem by móc się odrobinę rozgrzać. Ogień w kominku rozgrzewał całą komnatę dzięki czemu nie panował mróz. 

- Słyszałam dzisiaj, że Valide Sultan nakrzyczała na Hurrem Hatun.- zaczęła Sanavber porządkując biżuterię do oddzielnych pudełeczek by nie były pomieszane

- Co się stało?- zapytała zainteresowana Meylisah odstawiając na stolik naczynie z napojem

- Pamiętasz pani służącą i przyjaciółkę Hurrem, Gulnihal?- zapytała służąca

- Co z nią?- zapytała nie rozumiejąc co służąca ma z tym wspólnego

- Szambelan wysłał ją jako faworytę dla sułtana. Hurrem się dowiedziała i groziła, że ją zabije.- wyjaśniła pośpiesznie

- Głupia. Robi sobie wrogów kiedy tego najbardziej potrzebuje.- szepnęła Meylisah

- Gulnihal przeniosła się na piętro faworyt. Mieszka wraz z Ayse.- dodała również Rana Hatun

- Miejmy nadzieję, że Hurrem nie zrobi nic głupiego.- odparła sułtanka.- Zbliża się zima. Będzie w tym roku dużo padało.- stwierdziła patrząc przez okno jak pojedyncze płatki śniegu zaczynają spadać

- To prawda.- potwierdziła Rana

< ... >

W nocy cały pałac został zbudzony przez krzyki dochodzące z haremu. Meylisah podniosła się z łóżka zaalarmowana nimi. Do komnaty weszły Sanavber i Rana, które pokłoniły się swojej pani

- Sprawdźcie co tam się dzieje.- poleciła. Sanavber pokłoniła się i wyszła z komnaty

- Te krzyki brzmiały, jakby ktoś je ze skóry obdzierał.- stwierdziła Rana dokładając drewna do kominka

- Ale co się stało?- zapytała sułtanka. Długo nie trzeba było czekać kiedy do komnaty powróciła Sanavber.- Co tam się stało?- zapytała

- Ktoś polał truciznę na futro Gulnihal. Przerażona zaczęła krzyczeć, a następnie spadła ze schodów.- wyjaśniła

- Gulnihal? Przyjaciółka Hurrem?- dopytała sułtanka, a służąca pokiwała twierdząco głową.- Hurrem, ostrzegałam ją, a jednak nie posłuchała.- powiedziała zła

- Co rozkażesz pani?- zapytała Rana

- Kładziemy się spać. Jutro się zobaczy.- poleciła

< ... >

Z samego rana dotarła do Meylisah wiadomość o chorobie Hatice. Gotowa ruszyła prosto do komnaty siostry gdzie zastała już Mahidevran i Hurrem. W misie znajdował się śnieg co trochę zdziwiło sułtankę. Usłyszała również słowa Hurrem skierowane do Mahidevran, co jej się bardzo nie spodobało

- Po co ten lód?- zapytała zwracając na siebie uwagę kobiet, które wstały i pokłoniły się

- Żeby zbić gorączkę. Moja matka często tak robiła jak byłam młodsza.- wyjaśniła Hurrem

- A co mówią medyczki?- zapytała siadając na miejscu Hurrem i dotykając czoła siostry

- Gorączka z czasem zniknie, trzeba czekać.- odpowiedziała Hurrem

- Hurrem, wracaj do Mehmeda. Mały książę nie może się zaziębić w tak młodym wieku.- poleciła Meylisah. Hurrem niechętnie skłoniła się i wyszła z komnaty 

- Pani, jeśli pozwolisz, pójdę po leki sułtanki. Powinny być już gotowe.- oznajmiła Gulfem, a Meylisah skinęła głową. Była żona sułtana pokłoniła się i wyszła

- Nie przejmuj się jej słowami Mahidevran. Ty jesteś matką pierwszego księcia. Następcy tronu.- pocieszyła ją

- Ma zbyt niski status bym miała się o co martwić pani.- stwierdziła Mahidevran. Hatice podczas snu zaczęła mówić pojedyncze słowa. Jednym z nich był Ibrahim. Mahidevran patrzyła na sułtankę szczęśliwa

- Nikt nie może o tym wiedzieć. Nasza słodka tajemnica.- powiedziała dziewczyna, która liczy 14 wiosen

- Oczywiście.- potwierdziła z uśmiechem żona sułana

Królowa Aniołów *Wspaniałe Stulecie* | ZAWIESZONE |Where stories live. Discover now