Rozdział 41

759 17 2
                                    

***

Meylisah Kayra Sultan leżała na łożu tuląc małe zawiniątko. Mały chłopiec urodził się po nocy pełnej bólu i krzyku na cały pałac. Dla sułtanki było to najpiękniejsze dziecko jakie kiedykolwiek widziała

- Jest piękny.- szepnął Kadir siedząc przy żonie i dotykając główki syna

- Będzie wielkim wojownikiem i równie przystojnym co ojciec.- stwierdziła sułtanka.- Sanavber, moja matka już wie?- zapytała 

- Dostałam wiadomość, że wraz z sułtanem są już w drodze.- odpowiedziała

Valide Sultan była rozczulona wnukiem. Był niezwykle podobny do swojego ojca, jednak miał oczy matki. Sułtan zdecydował się nazwać go Iskander. Mały Sehzade Iskander. 

-Jest przeuroczy.- powiedziała Ayse Hafsa patrząc na niego.- Niezwykle podobny do ciebie Kadirze. Oby w przyszłości był równie waleczny co ojciec.- powiedziała zwracając się do zięcia

- Amen pani.- zakończył.- Jednak musisz pani przyznać, że oczy zdecydowanie odziedziczył po sułtance.- dopowiedział

- To zdecydowanie prawda. W jego oczach będę widziała ten sam błysk co niegdyś u Meylisah.- potwierdziła

- To prawda, że Hurrem została napadnięta?- zapytała Meylisah, która od rana słyszała plotki z pałacu

- To prawda. Jechała na moje polecenie zobaczyć się z synami. Niefortunnie napadli ją bandyci. Gdyby nie Bali Bey, byłaby martwa.- powiedziała Valide Sultan

- Dzieci straciłyby matkę. To byłby wielki wstrząs dla nich.- oznajmiła sułtanka

***

CZERWIEC 1530

Minęło parę miesięcy odkąd narodził się Sehzade Iskander. Mały książę był oczkiem w głowie rodziców, wujostwa i babci, który uwielbiali go. Iskander był bardzo ciekawskim dzieckiem. Wszystko musiał zobaczyć, dotknąć, znaleźć się w danym miejscu. Melek, która została wyznaczona na jego opiekunkę miała ręce pełne roboty. Ciągle gdzieś chciał iść, a sam fakt, że już raczkuje nie pomagał. Powoli zaczynał sam wstawać, jednak to było jeszcze za wcześnie

Dzisiaj miał się odbyć dzień obrzezania książąt Mustafy, Mehmeda i Selima. Był to ważny dzień dla książąt bo przybliżało ich to ku dorosłości oraz także dla samych matek. Cała ceremonia i przyjęcie miało się odbyć w pałacu Hatice Sultan i Ibrahima Paszy. Świętowała cała stolica Imperium Osmańskiego. Muzyka grała na ulicach

- Hatice, zobacz kogo przyprowadziłam.- powiedziała Meylisah wchodząc do komnaty, gdzie na łóżku leżała jej siostra

- Iskander już się stęsknił?- zapytała sułtanka głaszcząc swój brzuch. Meylisah posadziła syna na łóżku, a mały książę poraczkował do ciotki kładąc ręce na jej wielkim brzuchu i zaczął go klepać

- Uwielbia dotykać twój brzuch. Nasze dzieci będą bardzo blisko w przyszłości. Nierozłączni. Czuję to.- stwierdziła Królowa Aniołów  patrząc z rozbawieniem na syna

- Nie mogę się doczekać aż wezmę je w ramiona.- stwierdziła Hatice

- Eh!- krzyknął Ibrahim czując kopnięcie dziecka. Zaskoczony usiadł na łóżku i patrzył na brzuch z jeszcze większym zainteresowaniem.- Ah!- krzyknął wskazując na brzuch

- Tak Iskander. Dziecko kopnęło. Twój kuzyn, którym będziesz musiał się opiekować i dbać.- oznajmiła Hatice

Królowa Aniołów *Wspaniałe Stulecie* | ZAWIESZONE |Where stories live. Discover now