Rozdział IV: Następnym razem

1K 58 9
                                    

          Sasuke dojrzał z oddali bramę wioski. Momentalnie zwolnił. Rozejrzał się na boki i odskoczył w las. Obserwował chwilę wejście z bezpiecznej odległości. Podbiegł bliżej i wskoczył na wysoki mur okalający wioskę. Ku jemu zdziwieniu nikogo nie dostrzegł. Zeskoczył więc na dół i zaczął skakać z chaty na chatę kierując się w stronę największego z budynków. Już był niemal pewien, że Sakura jest w niebezpieczeństwie i musi jak najszybciej ją znaleźć. Po drodze dostrzegł dwie postacie stojące przy dużym pomniku okrążonym ususzonymi przez czas kwiatami i przepalonymi świecami. Zatrzymał się natychmiast i ukrył najbliżej, jak tylko mógł, aby móc usłyszeć, o czym mówią podejrzani nieznajomi. Oboje wpatrywali się w wielką, wyszlifowaną skałę z wypisanymi na niej licznymi nazwiskami.

- Mistrzu, już czas... nie możemy już dłużej czekać, jak tak dalej pójdzie... - zaczął młodszy z mężczyzn, jednak starszy mu przerwał

- Masz rację. Idź po dziewczynę. Chciałem dać jej czas na decyzję, ale teraz nie ma to już znaczenia. Tak czy siak będziemy musieli użyć siły.

Młodszy odszedł. Starszy zaś musnął czule opuszkami palców gładki kamień w miejscu, w którym wyryte były dwa imiona:

" Kaname Seishin "

" Kaname Yuno "

Na końcu dość długiej listy nazwisk widniał spory napis: CHWAŁA BOHATEROM.

- Mój bracie. Mój synu... przysięgam, że zemszczę się na wioskach Shinobi. Gdy tylko przywrócę Cię do życia, razem wybijemy ich co do nogi. Niewątpliwie są plagą tego świata. Pozbywając się ich, pozbędę się także wszelkich wojen, które powodują. W końcu nastanie pokój, o którym zawsze marzyłeś, a ludzie będą szczęśliwi mogąc korzystać z naszej magii. Bracie, wytrenujemy wspaniałych szamanów! Połączymy umiejętności naszych ludzi z umiejętnościami ninja tak jak tego chciałeś, sami wszystkiego ich nauczymy. Będziemy niepokonani! Wkótce się zobaczymy! a Ty Yuno... poczekaj jeszcze trochę. Znajdę sposób, abyś i Ty do mnie powrócił i wtedy...

Nagle mężczyzna rozkaszlał się a z jego ust poleciała krew. Zasłabł i klęknął przeklinając pod nosem.

Sasuke odwrócił wzrok od starca i zaczął obserwować jego towarzysza, który zmierzał w stronę prawdopodobnie siedziby władcy tej wioski. Podszedł do dwójki nastolatków stojącej przed drzwiami, które prawdopodobnie prowadziły do podziemi. Zamienił z nimi kilka zdań i zrobił pierwszy krok w stronę drzwi. Czyżby przetrzymywali tam Sakurę? To ona była tą dziewczyną, po którą posłał go starzec? Ta dwójka dzieciaków miała na sobie stroje identyczne jak te, które noszą anbu. Gdy się przyjrzał, dostrzegł także charakterystyczne wzory na ramionach chłopaka i dziewczyny.

- Pomagają im? - mruknął sam do siebie.

Cała trójka była coraz bliżej żelaznych drzwi. Mężczyzna wyciągnął rękę w kierunku klamki. Sasuke wiedział, że to ostatni dobry moment, aby zareagować. Zaczął biec w ich stronę, gdy nagle rozległ się jakby wybuch niosący ze sobą deszcz gruzu. Cała trójka została odrzucona do tyłu. Sasuke zasłonił twarz przedramieniem aby uchronić się od gradu kamieni lecącego w jego stronę. Gdy chmura pyłu i piachu trochę opadła, Sasuke zmrużonymi oczami zlustrował postać stojącą w wejściu, a raczej w wielkiej dziurze, w której przed chwilą były jeszcze drzwi. Teraz leżałały jakieś sto metrów dalej.  Dziewczyna stała w pozycji bojowej z zaciśniętymi pięściami i włosami rozwianymi na wszystkie strony, dyszała ciężko.

Wszędzie poznałby te włosy. Były dużo dłuższe niż je pamiętał. Właścicielka też wyglądała nieco inaczej. Mimo wszystko to była ona. Zdecydowanie.

- Sakura...? - Zapytał sam siebie, jeszcze nieco zaskoczony. Już widział jej pokaz nadludzkiej siły lata temu podczas wojny, ale po takim czasie wciąż był pod sporym wrażeniem.

HANAMI (SasuSaku)Where stories live. Discover now