Rozdział X: Przychodzi nowe

1K 54 15
                                    

          Sasuke stał przy brzegu rzeki w tym samym miejscu, w którym dzień wcześniej spotkał się z Sakurą. Był w samych spodniach, koszulę miał związaną w pasie zaś buty pozostawione były przy najbliższym drzewie. Przez ostatnie pół godziny ciął drewno, zbijał deski i przeplatał je grubym, lnianym sznurem, które następnie przewiesił przez najsilniejszą gałąź jednego z drzew.

- Powinno się trzymać. Wygląda dość solidnie. – Rzekł sam do siebie ciągnąc za sznur jedną dłonią upewniając się, że gałąź ani drgnie. Spojrzał do góry jeszcze raz chcąc ocenić, czy węzeł jest wystarczający, gdy nagle usłyszał jak źdźbła trawy uginają się pod czyimś krokami. Odwrócił się gwałtownie a jego ciemne jak ziemia oczy spotkały się z błękitnymi jak letnie niebo oczami Uzumakiego.

- Hej Sasuke! Wciąż jesteś w wiosce i nawet nie dasz znaku życia? Myślałem, że już dawno nas opuściłeś! - Wykrzyczał blondyn machając serdecznie ręką gdy dzieliło ich jeszcze parę metrów odległości. W końcu stanął zaraz przed nim.

- Naruto?

- Co tutaj robisz, Sasuke? - zapytał blondyn rozglądając się dookoła, gdy nagle szczególnie jedna rzecz przykuła jego uwagę, pobladł na chwilę i gdy Uchiha otwierał już usta, aby udzielić odpowiedzi, ten nie dał mu dojść do głosu

- Ej Sasuke, jeśli masz zamiar zrobić to, co myślę, to od razu Ci mówię, że już raz sprowadziłem Cię z powrotem, więc jeśli będę musiał to zrobić ponownie, to nawet z zaświatów Cię wyciągnę i od razu obiję Ci gębę za odwalanie takich głupot! - Sasuke patrzył na poruszonego kolegę próbując zrozumieć o czym właściwie mowa i co ten dureń znowu wymyślił. W końcu zauważył, że chłopak wskazuje na leżący wolno na ziemi kawałek solidnego sznura związanego w pętle, który Sasuke odciął wcześniej, gdy okazał mu się zbędny.

- Ten sznur... był mi potrzebny do tego. Idioto. - Uchiha podniósł rękę wskazując palcem na huśtawkę wiszącą na gałęzi tuż obok nich. Naruto spojrzał na niego, na huśtawkę i ponownie na niego

- Teraz to już w ogóle nic nie rozumiem – powiedział blondyn mrużąc oczy

- Rany. Naprawdę nic się nie zmieniłeś. Wciąż jesteś tak samo głupi. I Ty masz zostać kolejnym Hokage?

Chłopak zignorował obelgi a kąciki jego ust uniosły się lekko do góry. Przekomarzanie się z kolegą z byłej drużyny przywoływało wspomnienia.

- Słyszałem od mistrza Kakashiego, że wciąż kręcisz się po okolicy. Pomyślałem, że może znajdę Cię tutaj. Zdecydowałeś się zostać na dłużej? Lub może... na stałe? - zapytał kierując wzrok w stronę wydzielonego żółtą taśmą sporego kawałka ziemi. Taśma tworzyła kształt kwadratu i powtarzały się na niej napisy „ teren prywatny „ zaś pośrodku wydzielonego terenu stała drewniana tabliczka „ teren budowy „

- zrobiłeś to wszystko dzisiaj?

- Nie zamierzam wracać. Przynajmniej jeszcze nie. Mimo wszystko na dniach to getto klanu Uchiha zostanie wyburzone. Jako jedyny spadkobierca wyraziłem na to zgodę, ale wciąż dobrze by było mieć do czego wracać, więc zachowałem sobie ten kawałek ziemi i mam zamiar postawić tutaj dom w niedalekiej przyszłości.

Naruto skierował swój wzrok ponownie na huśtawkę, którą teraz delikatnie kołysał wiatr.

- Tyle zachodu, żeby mieć do czego wracać? To do Ciebie niepodobne. Przecież zawsze możesz mieć przydzielone jakieś mieszkanie jako jounin wykonujące ważne misje rządowe dla samego Hokage. Sentymentalny też raczej nie jesteś, więc dlaczego akurat tutaj?

Sasuke spojrzał na korony drzew, tuż nad ich głowami. Wciąż pozostawały na nich pojedyncze kwiaty wiśni, kiedy w całym mieście nie było już po nich prawie śladu.

HANAMI (SasuSaku)Where stories live. Discover now