Rozdział VI: Demony przeszłości

934 48 5
                                    


           Gdy Sasuke otworzył oczy, zauważył, że Sakura zniknęła. Nad rzeką znalazł porzuconą butelkę na wodę i należący do niej pokrowiec wypełniony narzędziami ninja. Pozostawione przedmioty zdradzały, że dziewczyna nie oddaliła się dobrowolnie i musiała zostać zabrana siłą.

- Cholera... - zaklął na głos i zacisnął pięści.

Słońce nieśmiało wyglądało już zza horyzontu. Natychmiast ruszył w pogoń mając nadzieję, że nie jest jeszcze za późno.

~*~

           Sakura ocknęła się z ciasno związanymi rękoma i kostkami. Wciąż była nieco otępiała, obraz był nieostry a głosy odbijały się echem, jednak dobrze wiedziała, kto przed nią stoi. Po boku stał Katachi z Kagurą. Zaraz naprzeciw niej stał starzec z drewnianą laską.

- Wysłałem moje dzieciaki po Ciebie do Konohy upewniając się, że jednak się zjawisz, ale ułatwiłaś mi nieco sprawę. Daleko nie musieli szukać. Zanim odzyskasz na tyle sił, by zrobić coś głupiego, ostrzegam Cię, że Twój chłoptaś właśnie do nas zmierza i jest obserwowany. Jeden podejrzany ruch i moi ludzie się nim zajmą.

- Nawet dziesięciu Twoich ludzi nie dałoby rady Sasuke – odpowiedziała bardzo cicho i powoli wciąż odzyskując pełną przytomność.

- Czyli mamy sprawdzić jego siły?

Sakura milczała. Znała możliwości Sasuke i wierzyła, że Ci ludzie nie są dla niego żadnym poważnym zagrożeniem, choć z drugiej strony wolałaby go nie narażać. Wciąż jednak miała wątpliwości, co powinna teraz zrobić. Rozglądała się na boki próbując wymyślić jakiś plan, jakiekolwiek wyjście z tej beznadziejnej sytuacji. Gdy w końcu odzyskała ostrość widzenia, zdała sobie sprawę, że nie są nigdzie zamknięci, lecz znajdują się na otwartej przestrzeni, a konkretniej na dziedzińcu budynku Kage. Przed nią stała otwarta trumna z ciałem, prawdopodobnie odpowiednio zaimpregnowanym jakąś techniką, aby przetrwało aż do teraz w stanie nienaruszonym. Mężczyzna leżący w środku wyglądał wprost identycznie jak Tamashi i mimo bardzo bladego lica wyglądał raczej jakby spał, niżeli był martwy.

- Traktuj to, jako naprawienie swoich błędów. Drugą szansę. Wcześniej nie uratowałaś mojego brata, więc zrobisz to teraz.

- Czekaj. Co? O czym Ty mówisz? Nigdy w życiu nie widziałam na oczy nikogo z Waszej wioski!

- A więc nawet nie pamiętasz? Też mi medyk. Tyle znaczą dla Ciebie Twoi pacjenci, że nawet nie pamiętasz twarzy kogoś, komu pozwoliłaś umrzeć. Czy może celowo wyrzuciłaś te obrazy z pamięci, aby uciszyć wyrzuty sumienia?

- ale... ja...zupełnie nie rozumiem... - Sakura czuła się bardzo zdezorientowana. Z jednej strony nie miała pojęcia, o czym mówi staruszek, z drugiej zaś gdy zaczęła wpatrywać się w ciało mężczyzny, przed twarzą zaczęły migać jej krwawe obrazy. Otworzyła szeroko oczy.

- Przypominasz już sobie? - zapytał ironicznie widząc jej wyraz twarzy – Pomogę Ci połączyć fakty. Dwa lata temu podczas wielkiej wojny jako medyk opatrywałaś rannych żołnieży. Mój brat był jednym z nich. Wykrwawiał się. Właściwie ledwo żył, kiedy już do niego dotarłaś, ale wciąż miałaś szansę, aby mu pomóc. Może mógłby dzisiaj żyć i może to wszystko nie miałoby teraz miejsca. Ty jednak go zostawiłaś. Zostawiłaś go aby zginął straszną śmiercią, bo od razu skreśliłaś jego szanse na przeżycie. Nie podjęłaś żadnej próby... i ty się nazywasz medykiem?!

Sakura była w szoku. Z początku nie wiedziała co powiedzieć, jednak po wszystkim, co powiedział Tamashi w końcu przypomniała sobie co dokładnie zaszło, gdy znalazła rannego Seishina. Nie wiedziała zupełnie kim jest ten człowiek i z jakiej jest wioski, jednak cała sytuacja wyglądała zupełnie inaczej.

HANAMI (SasuSaku)Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt