Rozdział XI: Gdy topnieje śnieg

960 51 7
                                    


           Sakura obudziła się wraz ze świtem, mimo że był to jej dzień wolny, jeden z niewielu w ostatnim czasie. Odczuwalne skutki wczorajszego picia z przyjaciółmi podpowiadały, aby zostać jeszcze w łóżku, jednak wczorajsza notka pozostawiona przez Uchihę nie dawała jej spokoju. Podniosła się do siadu mrużąc oczy z bólu rozsadzającym jej głowę. Spojrzała na kartkę i kwiaty, które od wczoraj niezmiennie leżały w tym samym miejscu. Wstała leniwie kierując się do łazienki. Wzięła zimny prysznic, aby się obudzić i choć trochę ulżyć w bólu. Ubrała się i wyszła. Miasto jeszcze spało. Była może piąta rano. Gdy w końcu dotarła na miejsce, jej uwagę od razu zwróciło coś, czego wcześniej tu nie widziała. Niedaleko rzeki spory kawałek terenu oddzielony był żółtą taśmą. Dostrzegła także dwie drewniane tabliczki z napisami, a także zawieszoną na jednym z pali flagę z herbem Uchiha.

Teren budowy? Własność Uchiha?

Spojrzała w miejsce, gdzie kilka dni temu siedziała wraz z Sasuke.

... huśtawka?

Podeszła bliżej, złapała za sznur, spojrzała ku górze na węzeł zaciśnięty na gałęzi

- Zrobił to... sam? Dlatego, że o tym wspomniałam? Zrobił to... dla mnie? - zapytała sama siebie, po czym usiadła na huśtawce i rozejrzała się dookoła. Na żadnym z drzew nie można już było dostrzec kwiatów wiśni, za to w niektórych miejscach mogła już dostrzec kwiaty Azalii. Zapewne już za kilka dni będzie ich tu mnóstwo. Rozbujała delikatnie huśtawkę odpychając się nogami i zamknęła oczy pogrążając się w wyobrażeniach o tym, że zaraz za nią stoi już gotowy dom, tuż obok pod drzewem siedzi Sasuke zaczytany w lekturze i...

Ale czy właściwie to nie są zbyt śmiałe wyobrażenia? Po liście od Sasuke można wywnioskować, że zrobił tą huśtawkę ze względu na nią, jednak nikt nigdy nie powiedział, że ten dom, który miał powstać, kiedykolwiek będzie także jej domem. Choć przyszła tam latem jeszcze kilka razy, ostatecznie stwierdziła, że nie chce się za bardzo przywiązywać i kreować w swoich myślach przyszłości, która może się nigdy nie wydarzyć.

Minęło parę miesięcy, nastała jesień i sezon gryp, więc w szpitalu ilość pracy tylko rosła, co sprawiło, że już nawet rzadko wracała myślami do huśtawki nad rzeką. Odkąd ostatni raz widziała się z Uchihą, nie wymienili ze sobą ani jednego listu. W pewnym momencie zaczęła myśleć, że to wszystko jej się przyśniło. Pewnego dnia stwierdziła, że napisze, aby chociaż upewnić się, że wszystko u niego w porządku, jednak gdy chwyciła kartkę i długopis, jedyne, co przyszło jej na myśl to

Tak bardzo bym chciała znów Cię zobaczyć.

Zwinęła kartkę i posłała jastrzębiem ku niebu. Tylko to jedno zdanie.

Minął tydzień, lecz nie otrzymała żadnej odpowiedzi. Nie była pewna, jak ma to odebrać. Czyżby Uchiha jednak przemyślał sprawę i żałował tego, co wydarzyło się ostatniego dnia wiosny? Postanowiła już się tym więcej nie zadręczać i ponownie zająć swoim życiem. Mimo wszystko tego dnia jakieś dziwne uczucie ciągnęło ją do tamtego miejsca nad rzeką.

Pójdę tam ten ostatni raz, a później odpuszczę...

~*~

        Był początek jesieni, więc wszystkie drzewa przybrały złoto-czerwony kolor, nie było też już tak ciepło. Ubrana w szalik i jesienny płaszcz udała się na dawne osiedle Uchiha. Zdecydowanie długo jej tam nie było, gdyż każdy, pojedynczy budynek był już wyburzony a większość gruzów po nich pozostałych wywieziona. Jedyny budynek, jaki stał, to ten zaraz przy rzece... ale... zaraz

HANAMI (SasuSaku)Where stories live. Discover now