Rozdział 32

220 24 19
                                    


~ Naomi co mam zrobić? - jęknęła zrezygnowana siedząc na miękkim szarym dywanie w swoim pokoju.

~Mam cię dość... Jak można tyle marudzić i zrzędzić? - w głosie było słychać podirytowanie zachowaniem nastolatki - Zachowujesz się jak dziecko od dobrej godziny użalając się nad nami lub marudząc, że nie widziałyśmy się z Lauren. Weź się do roboty jeśli chcesz w końcu zrobić to co napisała ci mama i...

- Właśnie! Naomi mama kazała przeczytać uważnie książkę!!! -krzyknęła to na głos czego nie planowała i czym do pokoju ściągnęła Normani. -Ummm... Hej? -uśmiechnęła się nerwowo do czarnoskórej machając delikatnie na powitanie. Na policzki wpłyną jej rumieniec zawstydzenia i zażenowania. Co jeśli uzna mnie za chorą psychicznie?

- Co tu się dzieje? - kobieta zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu w poszukiwaniu potencjalnego zagrożenia.

~Nic jej nie mów, nie pytaj tylko rób co mówię - szept rozległ się w jej głowie.

- Aaaa nic wiesz czasem lubię gadać do siebie i wogóle. ~Naomi przez ciebie robię z siebie idiotkę - warknęła w myślach widząc rozbawioną minę Normani.

- Czyli ci odbija i stworzyłaś sobie przyjaciółkę Naomi tak jak zrobiła to Ania z zielonego wzgórza -powiedziała brązowooka,a Camila nie usłyszała w jej głosie kpiny czy czegoś złego po prostu była rozbawiona.

Z Normani pogadała jeszcze godzinę, która minęła im szybko, dziewczyna była naprawdę miła i na odchodnę stwierdziła, że gdy znajdzie czas to wpadnie do niej by nie gadała ze swoim odbiciem.

---------

-...uczy iż koncentrując się na oddechu zawsze można odnaleźć kontakt z własnym środkiem, odzyskać wewnętrzny pokój i równowagę oraz przetransformować to co zimne i lodowate w coś ciepłego ,co nas ogrzeje i doda nam nowej energii...Pomaga dotrzeć do własnej prawdy... - przeczytała fragment książki analizując tekst parę razy.

- Wiem co muszę zrobić... Naomi niedługo będziemy nierozłączne! -powiedziała poważnym tonem.

~Mogłaś wymyśleć lepszy tekst, przecież i tak cały czas jestem w tobie - Camila dała by rękę sobie obciąć, że Nao w tym momencie zakryłaby pyszczek puszystą łapą będąc zażenowana.

- To może... Będziemy niepokonane?

~Twoje pomysły są takie denne...

- Dzięki ty zawsze wiesz co powiedzieć by mnie uszczęśliwić. - prychnęła.

--------------

Ciszę zakłócało jedynie tykanie zegara a poza tym w pomieszczeniu panowała cisza. Nie była to cisza zwiastująca coś złego w każdym bądź razie.

Lauren w skupieniu wypełniała różne papiery, pisała maile do swoich sojuszników z informacją iż wojna nastąpi wcześniej i z propozycją spotkania się w celu omówienia zaistniałej sytuacji.

Termin spotkania ustalono na dwudziestego siódmego maja w Miami. Czyli za tydzień. Musiała wylecieć za sześć dni zabierając ze sobą Camilę. Mimo tego, że to miejsce bardzo odpowiadało im obu wampirzyca musiała zawiadomić dziewczynę, że we wtorek będą musiały wyjechać z rezydencji i zamieszkać w prawdziwym domu,a raczej w prawdziwej rezydencji rodu Jauregui w Miami. Tam będzie bezpieczniej i niestety bliżej wojny ale wampiry potrzebują swojej królowej,a raczej dwóch ale nastolatka musi jeszcze dojrzeć do tego dopiero co się połączyły, teraz próbuje zjednać się z swoim dzikim "ja",dowiedziała się o swoich rodzicach i dużo przed nią. Same życie u boku zielonookiej było wystarczajaco trudne.

- Chciałabym zabrać ją na bezludną wyspę gdzie nie znajdzie nas nikt i gdzie sprawiłabym, że pokochała by mnie jak ja ją...

- Powiedz jej to po prostu.

- Mani to nie... To nie...

- Daj spokój wiadomo, że ją kochasz i to od dawna. Kochasz ją od nie powiem kiedy ale wiesz dalej pamiętam jak wymykałaś się w nocy by jakimś cholernym cudem dostać się do jej pokoju czy to jak niezauważona obserwowałaś ją czasem w szkole by wiedzieć, że jej tam nie krzywdzą. Czy też jak szłyśmy na imprezę ,na którą szła ona... Pamietasz jak pobiłaś jednego gościa, bo wylał na nią piwo? Była tak nawalona, że pewnie do tej pory nie wie kto ją uratował przed ohydnymi łapami tamtego gościa, kto ją przebrał i kto odwiózł do domu...
Kochasz ją za wszystko od paru lat nie przez oznaczenie od jej bliskości świrujesz a to jak się zmieniłaś dla niej jest niezwykłe dalej masz napady agresji i wogóle ale nie tak jak kiedyś...

-----

~ Nie wiem czy to dobry pomysł... - mruknęła nie przekonana Naomi.

~ Mogę wychodzić jeśli nie ucieknę naprawdę! - przewróciła oczami.

~ Lauren wie?

~Nie musi wiedzieć wszystkiego - wzrusza ramionami.

~ Jesteś nieodpowiedzialna i lekkomyślna i...

~Tak wiem wiem,a ty jesteś marudna. Świeże powietrze nam pomoże i znam odpowiednie miejsce gdzie będę w stanie się skupić.

~ Dobrze byle szybko, sama jestem ciekawa jak będzie potem.... -mruknęła namyślając się.

~Jeśli się uda to będziesz mogła pobiegać i pomruczeć do księżyca! - zachichotała.

~Zabawne...

-----------------------------------------------

Dała bym później ale będę zajęta więc no...

Mam nadzieję, że wynki na świadectwach was zadowoliły.

Zadowoleni?

Wspaniałych wakacji życzę ♡

Jeszcze raz być razemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz