Rozdział 34

194 26 6
                                    


- Więc co mam robić? - zapytała rozciągając się jak przed biegiem. Nie zwracała już uwagi na to, że depcze po kwiatach,gdyż pantera wyjaśniła jej, że tu gdzie się znajdują nie da się niszczyć czy zrobić komuś coś złego, coś co zaszkodzi. Były w umyśle Camili, dlatego spokojnie mogła nawet się w nich tarzać. Co zrobiła, nie mogła sobie odmówić,w końcu kto nie chciałby poleżeć wśród kwiatów?

- Może siąść? -przekrzywiła łebek pokazując tym samym, że nie rozumie jej wogóle. Jedyny wniosek jaki jej się nasunął to taki, że Camila ma ADHD.

Bez słowa usiadła wśród kwiatów patrząc z zaciekawieniem na Naomi, która wciąż budziła w niej respekt. W końcu kto sprzeciwiał by się gadającemu ogromnemu drapieżników?

- A więc może zacznę od opowiedzenia ci czegoś o kotołakach głównie o ibrisach.
Dawno dawno temu...

- Czy ty chcesz mi opowiedzieć bajkę? -uniosła brew patrząc na zwierzę sceptycznie.

- Czas, który tu spędzamy wydaje się krótszy niż rzeczywiście trwa więc pozwól, że może uda nam się to zrobić tak by nikt się o ciebie nie bał i byś cała wróciła do prawdziwego świata i byś miała do czego wracać?

- Przepraszam,już nie będę. -zapewniła unosząc ręce w górę pokazując tym, że się poddaje dodatkowo uśmiechając się lekko.

- A więc... Dawno dawno temu na świecie i w niektórych wymiarach mieszkało naprawdę dużo kotołaków od lwów, tygrysów, lampartów, leopartów, panter różnej maści naprawdę były czarne, rudawe, brązowe nawet białe no i oczywiście były też ibrisy w tedy też były rzadkością ale było ich na tyle by powiększyć swoją populację. Wszystkie rasy kotołaków i wilkołaków żyły w zgodzie. Ale jak wiesz zawsze znajdą się ci, którym nie podobał się ład panujący wszędzie. Przeszkadzało im to, że przeznaczenie łączyło ze sobą różne rasy. Tygrysy z Lwami, Leopardy z Wilkołakami i tak dalej. Jak wiesz przykładem takiego połączenia są twoi PRAWDZIWI rodzice...
Może za chwilę wrócę do dokończenia historii teraz ci opowiem o Ibrisach.
Pantery śnieżne były wyjątkowe, było ich niewiele. Żyły w górach skupiając się w dobrze rozwiniętych watachach. Nie żyli wśród innych,ponieważ były magiczne. Jak wiesz podróżowały między światami i wymiarami. Byli posłańcami. Wielu z tej rasy pomagało słabszym na przykład ludziom, którzy nie mieli świadomości, że tyle potworów na nich poluje. Dlatego byli chronieni.
Śnieżni tak kiedyś mówiono na twoją rasę byli ukojeniem dla duszy i ciała... To było okropne co się wydarzylo... Ale objecuje za chwilę opowiem. Teraz powiem, że każda rasa ma coś co pomaga im przeżyć, wiesz na przykład lwy są silne i posiadają ryk, który był ich bronią a Lamparty są niebywale szybkie ale po jakimś czasie się męczą ale szybko się regenerują, Tygrysy potrafią się zakamuflować a nawet zniknąć. Mogłabym wymieniać bardziej szczegółowo ale nie interesuje cię to tak bardzo,więc powiem co dotyczy nas. Dzięki puchatym łapciom jak określiłaś poruszamy się niesłyszalnie, pojawiamy się i znikamy jak duch,a dzięki dłuższym tylnym kończynom skaczemy wysoko i daleko ,przez trudne warunki jesteśmy wytrzymalsi. Zimno, śnieg czy wiatr nie jest przeciwnością czy trudne tereny takie jak góry, lasy pełne różnych przeszkód są nam jak dom. Mamy świetny słuch i węch. Posiadamy bardzo silne łapy a w nich grube ostre pazury. Inne zdolności kiedyś sama odkryjesz. Jak czytałaś wiesz, że możemy wędrować między światem żywych i umarłych.
Tak jak zaczęłam Ibrisy były magiczne i bardzo pożądane w stadach ale ktoś odkrył, że krew ibrisów ma właściwości lecznicze i też inne. Między innymi uzdrawiała, odmładzała czy dodawała sił a po eksperymentach stworzono parę mikstur jedne sprawiały, że inne rasy mogły porozmawiać ze zmarłymi czy inne "zdolności". Przez to odbywały się polowania, które doprowadziły niemalże do całkowitej zagłady rasy... Ale na szczęście lub nie wprowadzono zakaz ze względu na to, że ci którzy spożyli krew zaczeli umierać, szybko się starzeć, słabnąć i chorować lub znikać w niewyjaśnionych okolicznościach. Niestety, bo staliśmy się odrzutkami.
Do tej pory nie wiedzą co było przyczyną takiego pomoru.Sądzą, że to przez krew ale to nie do końca prawda... Zaspokoję twoją ciekawość i powiem, że każda rasa ma swojego opiekuna ,który przyjmuje różne formy a naszym jest...

- Słońce...

- Właśnie tak. Słońce jest symbolem życia ,odrodzenia i płodności ale my jako jego dzieci roznoszące te dobra i będące częścią tego symbolu zostaliśmy zabici a raczej prowadzeni do upadku. Oni tym gestem zlekceważyli ten dar ,więc Słońce postanowiło go zabrać. Tak doprowadzając do stanu ,w którym zostawono jego podopiecznych. Jednak to tylko z powodu błagań opiekunów ras-każda rasa ma swojego opiekuna- Słońce zaprzestało zemsty. Była jeszcze rasa, która została nienaruszona przez bóstwo jakim jest Słońce. Wiesz kim była owa rasa?

- Czarodzieje lub wilkołaki bo jest ich naprawdę dużo....

- Nie nie wilkołaki rozmnażają się szybko dlatego nie widać, że coś się stało. A czarodzieje i wróżki czy inne jeszcze nie mieszkały w tym wymiarze.
Były to wampiry...

- One nie piły krwi ibrisów?

- Nie mam pojęcia ale w tamtym czasie zginęło dużo niewinnych, którzy nawet nie przyłożyli do tego palca. Oczywiście ludzie nie ucierpieli znaczy ta część co wiedziała o zmiennych pewnie zginęła a reszta żyje. Ale z leged, które opowiadane są przez zwierzęce część rasy wynika iż Słońce i opiekun a raczej opiekunka wampirów Księżyc mieli się ku sobie i Księżyc mimo swoich mocy, które również mogły przynieść zniszczenie ,postanowiła jednak przybyć do Słonca prosząc o litość dla swoich podopiecznych. I jakby to powiedzieć zakochali się w sobie,lecz ze sobą być nie mogą...

- Dlaczego?

- Na pewno mają sposoby by mogli być chwilę ze sobą...

- Jakie?

- Kiedyś się dowiemy.

~~~

Nie ma jej...

Zniknęła...

Może uciekła?

Czyli nie kocha...

- Cholera! Jebana szmata! Pieprzona jebana dziwka! Nie! Nie nie! Pieprzona jebana dziewczyna, którą cholernie kocham...

Poduszki, telewizor, szafki, etażerki i inne rzeczy znajdujące się w pokój zamieniały się w...szczątki lub zostały rzucone przez pokój w ścianę.

Gdy skończyła "przemeblowanie" podczas, którego zdążyła zwyzywać od najgorszych nastolatkę po czym sama wyzywała siebie za to jak ją nazwała i na końcu wyznawała jak ją kocha. Można powiedzieć, że oszalała. Nie mogła się opanować może zareagowała tak mocno przez wyciszenie demona, którego łatwo pozbyć się nie da.

- A co jak jest w domu? Może śpi gdzieś, ogląda telewizję, je lub jest na siłowni? -myślała tracąc swoją kontrolę.

Nie było jej nigdzie przeszukała cały budynek.

- Ogród... Może...może tam jest?

Jeszcze raz być razemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz