Rozdział 39

411 35 18
                                    


- Kto cię wpuścił na...? - urwała nie widząc nikogo za drzwiami.

- Kto przyszedł? -równocześnie zapytały dziewczyny stając przy czarnowłosej.

- Nikogo nie było - zamknęła drzwi patrząc na nie niezrozumiale - Tu się dzieje coś dziwnego -szepnęła bardziej do siebie niż do nich.

- Lauren? - zawołała niepewnie Ally patrząc w podłogę gdzie po chwili patrzyła każda.

- Co do chuja...

Lauren poszła za mokrymi śladami prosto do salonu a za nią reszta dziewczyn.

- Ładny dom - powiedziała starsza kobieta siedząca na kanapie przerywając ciszę - Ale łatwo się tu dostać - patrzyła wyzywająco w oczy czarnowłosej, mimo zmarszczek i poczciwego wieku kobiety było w niej coś co poruszyło szmaragdowooką. Kobieta miała oczy Camili, Camili... - Myślałam, że bardziej wygadana jesteś po tych wczorajszych obietnicach dziecko - zaśmiała się staruszka.

- Dziewczyny zostawcie nas same. - niechętnie zastosowały się do polecenia.

Czarnowłosa usiadła naprzeciw nieproszonego gościa skandując ją wzrokiem.

- Wiem, że jest na co patrzeć kochanieńka ale z tego co wiem jesteś zajeta - już wiedziała po kim Camila ma tak cięty język.

- Miram Estrabo jedyna żyjąca babcia Camili. - odpowiedziała tylko.

- Bystra dziewczynka - uśmiechnęła się pokazując więcej zmarszczek, które dodawały jej miłej babcinej aury.

- I już nie jestem, j-jej nie ma...

Kobieta zaczęła się głośno śmiać do czasu aż nie zaczęła kaszleć. Podobno starszym odwala na starość.

- Ehhh... Lata nie te to i zdrowie nie takie- sapnęła.

- Z czego się pani śmiała? -zmarszczyła brwi postanowiła stłamsić cisnący się złośliwy komentarz.

- Przyjdź złotko na polanę o szesnastej to się dowiesz i się nie spóźnij. - zastrzegła kobieta wstając z kanapy mruknęła pod nosem - Moja wnusia nieźle ją utemperowała to wiadomo, że po mojej córci charakter...

------

Przyszła nawet wcześniej już o wpół do szesnastej była na miejscu. Ostatni raz była tu kiedy szukała Camili, która jej uciekła.

Od wyjścia kobiety wracała do ich krótkiej rozmowy dostrzegając więcej szczegółów.

Po pierwsze kobieta była babcią Camili co oznacza, że się odnalazła i mieszkała cały czas w tych stronach po drugie słyszała o jej obietnicy, którą złożyła Camili,czyli była w pokoju?

Po trzecie i najważniejsze Camila żyje. Bo to chyba oznaczał jej śmiech,tak? Poza tym nie czuła bólu po zerwaniu więzi.

- Chodzisz jak w zegarku - obejrzała się za siebie by zobaczyć Miriam siedzącą na kamieniu.

- Zostałam wychowana i wierzę w to, że czas to najcenniejsze co może być, więc nie chce komuś go pochopnie zabierać,już nie-odpowiedziała patrząc jej w tęczówki.

- Ty wiesz co oznacza czas człowieka drogie dziecko... - uśmiechnęła się smutno. Przez lata Lauren zrobiła wiele głupstw, których żałuje ale nie może ich już naprawić. Patrząc z perspektywy czasu każdy może zauważyć błędy i swoje złe czy głupie zachowanie w różnych sytuacjach. Nabrała pokory i stara się szanować czas innych. - Twoi rodzice byli by dumni widząc cię teraz... Nie powinn...

- Nie szkodzi. Naprawdę uporządkowałam już to w sobie... -szepnęła starając się ukryć drżenie głosu, tyle się ostatnio dzieje, że zaczynała się łamać... Nie była sobą. - Możemy przejść do tego dlaczego kazałaś mi tu przyjść?

- Wiem, że stało się u ciebie dużo a to co miało miejsce dziś jest apogeum twojego nieszczęścia. Dlatego przyszłam do ciebie by ci pomóc.

- Mogę wiedzieć skąd wiesz o obietnicy? - zapytała chowając wszystkie emocje wewnątrz siebie starając się opanować rozpacz ,nad którą coraz mniej panowała.

- Dowiesz się w swoim czasie a teraz słuchaj.

- Dobrze...

- Więc jako babcia i do tego zaginiona nie mogłam jej zabrać do siebie, dowiedziałam się o tym dopiero miesiąc po tym zdarzeniu. Było za późno. Możesz myśleć co chcesz, że nie interesowałam się swoją wnuczką czy co ci tam po głowie chodzi. Ale nie tylko ty miałaś utrudniony kontakt. Przez pewną sytuację byłam zmuszona do ukrycia się, jak widzisz udało się i każdy myśli, że nie żyje ale nie tylko żyję co chronię ostatnich przedstawicieli rasy. Miałam cię na oku od zawsze gdy byłaś tu. Chciałam wiedzieć kim jest przeznaczona mojej kruszyny i dobrego zdania sobie nie wyrobiłam z tego co widziałam ale znam przyczynę więc cię jeszcze nie opieprzę...

- Możemy przejść do czegoś ważniejszego? Do Camili proszę - zapytała z goryczą w głosie.

- Nie tak szybko. - parsknęła - A więc kiedy przywiozłaś tu Camilę pomyślałam sobie, że sprowadzasz tu nie wiadomo kogo ale wkrótce, bo Camila to niesamowity buntownik, postanowiła uciec, oczywiście na polanie pilnowałam ją ja. Bardzo się o nią bałam, bo była cieńko ubrana a było bardzo zimno. Wiedziałam, że nie mogę jej zabrać ,bo nie nadeszła jej pora. Ogrzewałam ją co nie dało za dużo ale wystarczyło byś znalazła ją żywą. Wiesz z czasem widziałam jak jej obecność cię zmienia, miałaś swoje napady, bo co jak co Camila zmiejsza negatywne emocje ale też je zwiększa. Razem z nią pracowałaś nad sobą ale nie wyjawiłaś jej wszystkiego...

-Pani wie?

- Nie Lauren nie wiem co ukrywasz bo szanuję prywatność ludzi - oznajmiła na co wampirzyca rozdziawiła usta będąc w szoku przez to co usłyszała, przecież przed chwilą usłyszała od kobiety, że ją obserwuje...od dawna - Wracając do ważniejszego tematu. To ostatnio nie mogłam oglądać co się u was dzieję, bo po pierwsze już nie mogę,a po drugie na miejscu mojej więzi z Camilą pojawiła się silniejsza. Więź przeznaczenia.

- Co do tego ma więź? -zapytała naprawdę zainteresowana tym o czym Miram mówiła.

- Jak każda rodzina nadprzyrodzonych była więź między nami. Jeśli jesteś ibrisem to możliwości z nią są większe. Jeśli pozwalała mi na to jej bariera to widziałam co się u was dzieję. Ale od paru dni przed waszym połączeniem traciłam z nią kontakt coś mnie blokowało. Chroniło ją. Jak się domyślasz zwierzę zaczęło się budzić...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 15, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Jeszcze raz być razemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz