Rozdział IV

415 33 7
                                    


Keith po tym jak Lance zniknął za zakrętem ulotnił się z miejsca jak szybko to możliwie. Było źle. Bardzo źle.

Miał wrażenie, że serce zaraz przebije mu się przez żebra. Praktycznie uciekając z kampusu wyciągnął telefon, żeby zadzwonić do Allury. W końcu przyjechał razem z nią, wolał ją poinformować, że wraca sam.

Był bardzo zaskoczony, gdy nie odebrała.

Allura nie zwracająca uwagi na telefon?

Nie pamiętał momentu, żeby nie odebrała od niego telefonu.

Nawet raz ja była pod prysznicem, odebrała od niego połączenie „ Bo jakby to był nagły przypadek, to by sobie nie wybaczyła".

Zaniepokoiło go to bardzo.

Zadzwonił jeszcze dwa razy, bezskutecznie.

Napisał wiadomość czy wszystko u niej okej i że wraca sam.

Sam nie był w stanie jej teraz szukać, zresztą to Allura. Nie znał bardziej rozsądnej osoby od niej. Do tego miała czarny pas w aikido, dlatego w razie zagrożenia umiała się obronić.

Miał nadzieję, że po prostu telefon jej padł, albo przez muzykę nie zwróciła uwagi na telefon.

Ruszył przed siebie starając się za bardzo nie przejmować.

Musiał też opanować uczucie, które mąciło mu teraz umysł i serce.

Naprawdę..... Wpadł po uszy i tak łatwo się z tego nie wygrzebie.

Ten jeden wieczór był niezapomniany dla każdego z osobna. Dla niektórych był to początek czegoś, dla innych koniec.

Allura pierwszy raz czuła takie zmęczenie. W głowie miała jedną wielką czarną dziurę, a im się budziła tym bardziej bolała ją głowa.

Przekręciła się na bok chcąc jeszcze pozostać w objęciach Morfeusza jednak trafiła na inne ciało.

Otworzyła niemrawo oczy i o mało nie krzyknęła.

Co ona do cholery robiła w łóżku z Lotorem?!

Dopiero się zorientowała, że jest naga, a wspomnienia z poprzedniej nocy zaczęły do niej przychodzić jak duchy....

Po tym jak Keith odszedł od ich stolika do baru, wypiła jeszcze parę drinków i poszła na parkiet ze znajomymi....

Lotor podszedł do nich pogadać. Jak zwykle trochę się przekomarzali, aż w końcu zaprosił ją do tańca. Ona zgodziła się tylko dlatego, że nie chciała by potem jej to wypominał, że się nie zgodziła.

Podczas tańca było całkiem fajnie, to musiała przyznać...

Poszli się razem napić i od tamtego momentu pamięta wszystko jak przez mgłę. Kiedy znowu byli na parkiecie...

Tak na pewno.

Całowali się.

A potem... A potem już pamięta tylko jak wchodzili do jego domu i ...

Allura przypominała sobie dotyk jego skóry na swojej. Jego wzrok, czy głos...

Zupełnie inne od Lotora, którego znała z zajęć na Uniwersytecie.

...Jak do tego doszło?!

Panicznie myślała co ma zrobić, jednak nic nie przychodziło jej do głowy.

Z jednej strony chciała zniknąć, nie zostawiając po sobie żadnego śladu, ale nie potrafiła zdobyć się na żaden ruch.

Czy naprawdę żałowała tego co zrobiła?

W końcu usiadła i poszukała wzrokiem po pokoju swoich rzeczy. Jak jej sukienka znalazła się na szafie, o to wolała nie pytać.....

Całe szczęście jej torebka była koło łóżka.

Sięgnęła po telefon.

Ma nieodebrane połączenia i smsy od Keith'a.

No tak, pewnie się martwił.

Postarała się wstać bezgłośnie i czmychnęła do łazienki.

Czym prędzej wybrała numer do Keith'a.

-Wybacz, że cię budzę, ale to jest naprawdę nagła sytuacja...

-... SPAŁAŚ Z KIM?!! – Keith wyprostował się na swoim łóżku nie wierząc w to co słyszy.

- Noo... Z Lotorem... - Usłyszał zażenowany głos przyjaciółki po drugiej stronie słuchawki.

Westchnął łapiąc się za głowę.

Myślał, że to on będzie miał jej co zwierzać, ale widać było na odwrót.

- I gdzie teraz jesteś? – zapytał w końcu.

- W łazience. – Allura spojrzała na siebie w lustrze i dostrzegła malinki na swoim biuście – Wciąż u niego...

- I co teraz zrobisz? –Keith był już całkowicie rozbudzony.

- No nie wiem! Keith! Jest źle, bardzo źle... Jakby mój ojciec się o tym dowiedział....

- Lepiej żeby nie wiedział. Ulotnij się stamtąd jak najszybciej i miejmy nadzieję, że zapomni o sprawie.

- No nie wiem Keith... - wciąż nie była pewna.

- To wolisz zostać? I co dalej? – chłopak był tak samo rozkojarzony jak ona.

Nie usłyszał odpowiedzi.

- Słuchaj, ty i Lotor zawsze darliście ze sobą koty... Ale czy to możliwe, że jednak... Coś do niego czujesz? – zapytał bardzo ostrożnie.

Usłyszał głębokie westchnięcie po drugiej stronie.

- Nie wiem... Może... - mruknęła cicho.

W sumie jak tak o tym myślał, Allura i Lotor zawsze wydawali się sobą zaintrygowani. Mimo burzliwej relacji ich rodziców współpracowali razem w zarządzie na Uniwersytecie. Oboje byli bardzo popularni i nie było tak naprawdę osoby, która by ich nie znała.

Co prawda ciągle sobie dogryzali jak mieli okazję, ale nie było między nimi poważnych kłótni. Miał wrażenie, że przez przynależność do samorządu oboje byli ponad tym i dla dobra szkoły zostawiali za sobą wszelkie docinki.

W końcu oboje byli profesjonalni.

-Allura, cokolwiek zadecydujesz stanę za tobą murem. Nawet twoi rodzice czy inni ludzie będą przeciw tej decyzji. I wiesz co mam na myśli.

Dziewczyna mimowolnie się uśmiechnęła.

- Czasami można być samolubnym.

- Dziękuje Keith.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pojawił się poboczny ship Lotor x Allura <3

Osobiście lubię Lotora i uważam, że zasługiwał na więcej ;') Był bardzo poszkodowany przez życie i nic dziwnego, że przy takim wychowaniu koniec końców stał się tym kim się stał. 

Tutaj Lotor jest szczęśliwy, bo tego dla niego pragnęłam przez całą serię <3 

Yuiko

CollegeAU Klance/ShidgeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz