4

1.2K 94 122
                                    

Leniwie otworzyłam swoje powieki. Miałam taki dziwny sen...
Wydawał się tak realny, że poczułam dziwny dreszcz, kiedy sobie o tym przypomniałam.

— Obudziłaś się. — stwierdził bardzo znany mi głos. Momentalnie spojrzałam w jego stronę.

Coś do mnie dotarło. Wcale nie leżałam na łóżku a byłam w akwarium, które zapełnione było wodą. Złąkłam się.

— Gdy byłaś nieprzytomna pokonałem Syrenę, która chciała wziąść się jako swojego sługę.  — kontynuował dziwnie manewrując swoim nożem.  —  I pewne zastanawiasz się, dlaczego jesteś teraz rybą. — spojrzał na mnie a ja szybko kiwnęłam głową. — Jesteś przeklęta. Gdy tylko dotkniesz wody, od razu zmieniasz się w rybę..

Przeklęta? Czyli już całe życie będzie rybą? W moich oczach zębrały się łzy.

— Lecz mogę podzielić tą klątwę na dwoje. — gwałtownie na niego spojrzałam. Nasze spojrzenia się spotkały. — Wtedy nasze dusze będą połączone, a ty ponownie staniesz się człowiekiem. Chcesz, abym spełnił twoje życzenie?

— Tak! Zrobię wszystko Hanako-san, tylko pozwól mi znowu być człowiekiem!

Chłopak uśmiechnął się i wyjął z sakiewki łuskę syreny. Zwinnie przeżucił ją do drugiej dłoni.

— Powiedziałaś to. — uśmiech kolejny raz pojawił się na jego twarzy. — A więc spełnię twoje życzenie, oczywiście za należytą cenę.

— Cenę? Jaką cenę?

— Kto wie? Jednak twoja chęć na zostanie człowiekiem, jest silniejsza niż myślenie co może być ceną, czyż nie?

Ponownie szybko potrząsnęłam głową.

— Niech będzie. — unosił dłoń na której trzymał swatę i położył ją sobie na języku. — Zapłacisz mi zatem swoim...ciałem.

Na moich policzkach pojawiły się soczyste rumieńce. Po chwili jednak znikły, a zamiast tego na mojej twarzy pojawiło się zaskoczenie, iż spowrotem zamieniłam się w człowieka. Zdjęłam akwarium z mojej głowy i uniosłam ją spowrotem, aby spojrzeć w oczy Hanako.

— W taki właśnie sposób, nasze dusze zostały połączone na to życie oraz następne. — powiedział nachylając się  nade mną. — I jakby nie patrzeć, spełniłem twoje dwa życzenia.

— Dwa? — podłapałam szybko.

Chłopak zaśmiał się pod nosem.

— Chciałaś przecież, aby ktoś wreszcie odwzajemnił twoje uczucia. Tego sobie zażyczyłaś, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy, czyż nie?

Pomrugałam parę razy powiekami.

Nie ukrywam, patrząc w gwiazdy marzyłam o prawdziwej miłości, jednak nie miałam pojęcia, że moja tajemnica zostanie tak szybko odryta.
I to przez zjawę.

— Wzamian za to, będę twoim...robotnikiem. — odsunął się ode mnie i zaćwiergotał wesoło. — O chłopie, co za ulga! Od jakiegoś czasu chodziło mi po głowie, że chciałbym mieć ludzkiego asystenta!

Jego zmiana humoru była bardzo...dziwna.

Ale tak właśnie, zaczęła się moja przygoda z siódmym cudem Japonii — Hanako-kun z damskiej łazienki, starej szkoły, piętro trzecie.

I może zdażyło mi się żałować, że miałam go poznałam, lecz on potrafił sprawić, że szybko zapomniałam o zbędnych myślach.

***

Zostało pół godziny do wystartowania Apollo 11. Czekałam na dachu starej szkoły, iż Kou mnie tutaj zaprosił i nie tylko mnie, ale również Hanako. Nie powiem, zdziwiłam się, lecz może Kou  dzięki temu przekona się do zjawy.

— Senpai! Tutaj! — krzyknął znany mi głos, który pochodził z dółu.

Ruszyłam ku krawędzi dachu i ujrzałam blondyna, który niesie na rękach mały telewizor z anteną. Pomachałam mu dłonią a on puścił mi oczko i wszedł drzwiami do środka.

— Przyszedł tutaj, bo chce powtórkę z rozrywki? — spytał Hanako pojawiając się znikąd.

Westchnęłam.

— Udawaj chociaż, że go lubisz, co? — spojrzałam na niego wymownie a on przewrócił oczami.

Zaraz potem na dach wszedł sam Minamoto, który promieniował dobrym humorem. Nie to co kilka godzin temu...

— Hanako. — jego wyraz twarzy zmienił się z pogardą patrząc na siódmy Cud. — Witaj.

— Ta, cześć.  — mruknął nawet na niego nie patrząc. Pokręciłam głową z całkowitej bezradności.

Postanowiłam jednak zmienić temat.

— Może powinniśmy już włączyć ten telewizor, co? Nie chcę się spóźnić na coś, na co czekałam niewyobrażalnie długo.

I jak na zawołanie, Kou wykonał moje polecenie. Po krótkiej chwili, telewizor został włączony i czekaliśmy tylko, żeby wreszcie zaczęto transmisję.

Usiadłam na wcześniej przygotowanym kocu, między Hanako a Minamoto-kun, którzy usiedli w bezpiecznej odległości od siebie.
Nie byłam bardzo przekonana do ich relacij, ale miałam przeczucie, że z biegiem czasu przekonają się do siebie.

I w końcu nadszedł wyczekiwany przez nas moment. Transmisja zaczęła się i nie wiedziałam już niczego, prócz swojego wzroku wbitego w ekran telewizora.

Byłam taka podekscytowana jak nigdy wcześniej. Tak samo Kou, który nie mógł już usiedzieć w miejscu. Kątem oka za to spojrzałam na Hanako, który bez żadnego wzruszenia patrzył w ekran. Zmarszczyłam brwi i lekko się do niego przysunełam, aby uderzyć  go lekko w bok, iż chciałam zwrócić na siebie jego uwagę.

Spojrzał na mnie.

—  Nie cieszysz się? Wyglądasz na dziwnie przybitego... — szępnęłam cicho w jego stronę.

Uśmiechnął się lekko.

— Jest okej. — zapewnił mnie i spowrotem odwrócił wzork. — Tylko nie cieszy mnie oglądanie tego kolejny raz z rzędu. — powiedział do siebie pod nosem, lecz i tak coś zrozumiałam.

Ponownie zmarszczyłam brwi, patrząc na jego profil. Chciałam coś mu odpowiedzieć, ale nagły krzyk Minamoto-kun zepsuł moje plany. 

— WYSTARTOWALI! O MÓJ WIELKI, WSZECHMOCNY BOŻE! TO NA PRAWDĘ SIĘ DZIEJE!

Gwałtownie odwróciłam wzork ku ekranu, aby na własne oczy zobaczyć to, o czym mówi blondyn. Noi miał stu procentową rację.

Statek, Apollo 11 wystartował, tworząc przy tym nową nadzieję dla ludzkości oraz tworząc historię, o której będą uczyć się następnie pokolenia. 

I może powinnam skakać z radości, tak jak Kou, lecz w mojej głowie ciągle krążyły słowa Hanako, którego z każdym dniem poznawałam coraz to lepiej. Przez to moja cała ekscytacja po woli opuszczała mój organizm.

Myśli pozostały. A z nimi wiele niewyjaśnionych pytań.

𝑪𝒆𝒏𝒂 𝒄𝒛𝒂𝒔𝒖| 𝒉𝒂𝒏𝒂𝒌𝒐×𝒚𝒂𝒔𝒉𝒊𝒓𝒐✔Where stories live. Discover now