Rozdział 5 - powieść NEW

20.3K 707 117
                                    

Rozdziawiam usta, bo, cholera, zaskoczył mnie. Ale nie na tyle, by mój umysł nie przestawił się automatycznie na logiczny tor. Mój mózg w ułamku sekundy wysyła sygnał – przed oczami zjawia się ciąg liczb, które wypowiadam na jednym wydechu:

– Milion pięćset czterdzieści osiem tysięcy siedemnaście.

Jan mruży oczy.

– Dodać trzysta dwadzieścia siedem tysięcy czterysta pięćdziesiąt trzy – rzuca, a jego kciuki sprawnie poruszają się po ekranie telefonu.

Uśmiecham się pod nosem.

– Milion osiemset siedemdziesiąt pięć tysięcy czterysta siedemdziesiąt – odpowiadam bez wahania.

Engler zerka na wyświetlacz, na mnie, po czym wpisuje coś na telefonie, wymawiając kolejne liczby:

– Dodać trzy miliony dziewięćset siedemdziesiąt trzy tysiące dziewięćset sześćdziesiąt osiem.

Och, ty niewierny Janie. Wywracam oczami i odpowiadam bez zająknięcia:

– Pięć milionów osiemset czterdzieści dziewięć tysięcy czterysta trzydzieści osiem. – Przechylam głowę i przyglądam się szefowi. – Możemy to ciągnąć do googola*. Ja nie mam nic przeciwko, ale czy przypadkiem pan nie spieszył się do klienta?

Jan podnosi na mnie wzrok znad telefonu. Ma excelowy #ARG! wypisany na twarzy. Widzę po nim, że nie potrafi racjonalnie wytłumaczyć tego, co się dzieje. He, he, he. To go zażyłam. Pierwszy raz widzę u niego taką minę. I ja pierdzielę, ten widok wart jest tych pięciu milionów, które spłodziłam z sumowania w ciągu ostatniej minuty.

Wkłada komórkę w uchwyt na szybie, zerka w tylne lusterko, spuszcza ręczny, wyłącza światła awaryjne, włącza kierunkowskaz, rusza z miejsca i po przejechaniu jakichś dwudziestu metrów zawraca na środku drogi.

– Yyy... Zapomniał pan czegoś z biura?

Zamiast odpowiedzieć, wypowiada komendę głosową, by połączyć się z klientem.

Następuje łączenie przez bluetooth, w głośnikach rozlega się męski głos:

– A dzień dobry. Właśnie przygotowujemy się do spotkania i...

– Spotkanie nie jest konieczne. – Rozlega się opanowany głos Jana. – Kontrola z UOKiK-u jest nieuzasadniona. Pana księgowy powinien jeszcze raz sprawdzić obrót za rok poprzedzający fuzję i wystosować odpowiednie pismo do Urzędu. Wynik nie przekroczył pięćdziesięciu milionów euro.

– Jest pan pewien? – W głosie rozmówcy słychać zdziwienie.

– Jestem pewien. – Pada zdecydowana odpowiedź, która sprawia, że czuję rój motyli w żołądku.

– Dobrze, zaraz to sprawdzimy...

Jan się rozłącza.

Patrzę na jego powściągliwy wyraz twarzy i czuję się tak cholernie doceniona, jak nigdy wcześniej. Być może dałam mu niezbity dowód na to, że moje zdolności kalkulacji matematycznej wykraczają ponad przeciętność, ale przecież nie musiał ślepo wierzyć w to, że dobrze obliczyłam obrót Spendimexu. A jednak uwierzył.

W aucie zapada cisza. Nie mam pojęcia, co powinnam teraz powiedzieć. Chyba jestem w szoku, że Jan odwołał spotkanie i...

– Jest pani wolna. – Samochód się zatrzymuje.

MÓJ SZEF   [ WYDANA ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz