Rozdział 1: Mój

10.2K 311 257
                                    


Stacja ziała pustkami – krótki odcinek drewniano-kamiennej platformy, budynek o spadzistym dachu i skrzypiący, obdrapany znak: HOGSMEADE. Hermiona wylądowała na peronie, uderzając obcasami o jego deski, trzymając w jednej ręce swój kufer, a w drugiej transporter dla kota.

Nigdy tak naprawdę nie zwróciła uwagi na wygląd stacji, na platformę, szyny, obdrapany i skrzypiący znak, czy drewniane ławki, pomalowane na przemian w kolorach czerwieni, zieleni, błękitu i żółci. Zawsze przyjeżdżała tutaj pociągiem, zbyt zajęta sprawdzaniem swojej torby i szaty, zbierając zabłąkane cukierki, pióra i karty, których Ron zapomniał lub zgubił. Potem zostawała wepchnięta w mknący tłum nastolatków, niesiona bezradnie jego siłą w stronę powozów, po czym odjeżdżała w stronę szkoły. Ani razu nie spoglądając przez ramię na stację, jej oczy zawsze skierowane były przed siebie, podczas gdy serce biło z ekscytacji.

Tym razem wybrała jednak teleportację wprost na peron, aby uniknąć pociągu i znajdujących się w nim tłumów. Przybyła ukończyć swoją edukację i zasiąść do Owutemów, a nie ponownie przeżywać swoje hogwarckie doświadczenie. Nie czuła się już jak uczeń, ani nawet jak ósmoklasistka, czyli członek specjalnego rocznika utworzonego przez nową dyrektorkę dla powracających zeszłorocznych siódmoklasistów. Zazdrościła Harry'emu, który wybrał karierę aurora zamiast powrotu. Ron próbował podążyć tą samą drogą, jednak jego oceny były zbyt niskie – potrzebował zdać Owutemy, aby się zakwalifikować. Całymi dniami dąsał się z powodu listu otrzymanego z Ministerstwa. Hermiona dla odmiany nigdy nie miała ochoty zostać aurorem, mimo że otrzymała osobisty list od Shacklebolta z zaproszeniem do programu szkoleniowego.

Usiadła na pobliskiej ławce, stawiając obok kufer i transporter z kotem, po czym obróciła twarz w stronę słońca. Zadziwiające, jak przejrzyste było dziś powietrze. Zupełnie jak nie w Szkocji. Dziwnie było tak siedzieć na stacji Hogwart, samotnie, w zbyt ciężkiej szacie i mundurku, ciesząc się jesiennym ciepłem i ciszą.

Głośne pstryknięcie przerwało jednak ten spokój, a Hermiona zerwała się na nogi z wyciągniętą różdżką i szeroko otwartymi oczami. Kolejny uczeń, również w mundurku, również trzymający u swego boku wielki kufer. Stał zwrócony do niej plecami, z twarzą skierowaną w stronę torów, jego głowa była lekko pochylona, a dłonie zaciśnięte. Znała profil tej twarzy, te nieskazitelnie białe włosy i smukłą sylwetkę. Przez chwilę jedynym dźwiękiem na stacji było skrzypienie znaku i urywany oddech przybyłego chłopca, a właściwie już mężczyzny.

Sapnęła, co spowodowało, że teraz to on podskoczył i stanął na baczność z dzikim spojrzeniem i wyciągniętą przed siebie różdżką. Szare oczy natychmiast spoczęły na niej, po czym przewróciły się dramatycznie. Hermiona była w stanie jasno odczytać jego myśli, jakby właśnie wypowiadał je na głos: „Oczywiście, że to ona, oczywiście tutaj, bo oczywiście nie zasługiwał nawet na kilka sekund z samym sobą..." Prawie mu współczuła, bo w tym momencie odczuwała dokładnie to samo. Nie aportowała się tu przed czasem właśnie po to, by móc stanąć na peronie w Hogsmeade twarzą w twarz z Draconem Malfoyem.

Lekka górska bryza nagle wzrosła na sile, niosąc słaby gwizd nadjeżdżającego pociągu. Hermiona odwróciła głowę, by zobaczyć, jak szkarłatna lokomotywa wyłania się z tunelu i wjeżdża na stację z zawrotną szybkością. Słabe uderzenia skrzydeł dochodzące z przeciwnego kierunku zmusiły ją do zwrócenia wzroku ponownie w stronę Malfoya. Ich dwójka w ciszy przypatrywała się czarnemu szeregowi szkieletowych testrali obniżających swój lot, ciągnących za sobą nisko zawieszone czarne powozy.

Kolejny dźwięk gwizdka pociągu był niemal ogłuszający, a Hermiona poczuła nagłą potrzebę ulotnienia się z peronu w ucieczce przed nadciągającym tłumem uczniów. Zeszła z platformy, obojętnie mijając Malfoya, lewitując za sobą transporter z kotem. Swój kufer zostawiła na stacji, aby został zabrany z innymi bagażami uczniów wprost do szkoły. Powozy ciągnięte przez testrale stały ustawione wzdłuż torów. Wypatrzyła sobie jeden, najmniejszy ze wszystkich. Miała nadzieję, że zapełni się jako pierwszy i bez większego zamieszania pojedzie jak najszybciej do zamku.

[T] The Gloriana Set | Dramione [PL]Where stories live. Discover now