Rozdział 3: Mieszanka nastrojów

4.2K 242 125
                                    

Slughorn wesoło trajkotał o bezpieczeństwie na zajęciach eliksirów, a Hermiona sumiennie zapisywała wszystkie zasady. Nie miała zamiaru czytać na zajęciach żadnych liścików, a już na pewno nie tych od Dracona Malfoya, więc ignorowała zarówno zwój, jak i chłopaka, tak długo, jak tylko mogła, a przynajmniej do czasu, gdy musieli przygotować stół do warzenia eliksiru. Zwój wpadł do otwartej torby Hermiony wraz z książkami. Posłała Malfoyowi krótkie spojrzenie.

— To się nie uda — powiedział Slughorn, rozglądając się po sali. — Będziemy potrzebować czterech osób przy jednym stole, klaso.

Machnął różdżką, a uczniowie zeskoczyli ze stołków, gdy zarówno one, jak i stoły, zawirowały, uderzając o siebie. Hermiona patrzyła z przerażeniem, jak stół jej i Malfoya złączył się solidnie ze stołem Rona i Lavender.

— Bardzo dobrze — ciągnął Slughorn. — Zachowamy taki układ na cały semestr.

— Ale profesorze! — wydusił Ron.

Slughorn uniósł wysoko swoje krzaczaste brwi.

— Tak, chłopcze?

— To... to... to on! — Ron wskazał na Malfoya. — On!

— Nieźle powiedziane, Ronaldzie — zauważyła Hermiona, a Malfoy parsknął.

— Z pewnością wy, odważni Gryfoni, nie boicie się pracować z kimś z mojego domu — powiedział Slughorn, a do jego jowialnego głosu wkradła się słaba nutka stali.

Ron spłonął głęboką czerwienią.

— Nie, profesorze. — Ron patrzył na Malfoya twardym jak kamień wzrokiem.

Hermiona przewróciła oczami. Było nieskończenie wiele powodów, by nie lubić Ślizgona, ale w tej chwili nie robił nic niepożądanego. Wyglądał nawet na odrobinę zbyt zadowolonego z siebie. Miesiąc w Azkabanie zrobiłby mu wiele dobrego. Tylko na ogólnych zasadach, ale jednak. No, może dwa miesiące, by nauczyć go pokory.

Co gorsza, Hermiona musiała zająć miejsce naprzeciwko Malfoya, żeby mogli otoczyć kociołek z obu stron, co oznaczało, że siedziała obok Rona, a Lavender obok Malfoya. Dłonie Lavender drżały tak bardzo, że ledwie była w stanie poszatkować swoją porcję korzonków. Hermiona nie mogła jej winić; twarz dziewczyny nadal nosiła blizny po ataku Greybacka. Nie trzeba było być złym człowiekiem, aby popełniać czyny niosące poważne konsekwencje. Hermiona posłała Malfoyowi surowe spojrzenie, podczas gdy ten lekko przechylił głowę w stronę Lavender.

— Pozwól, że ci z tym pomogę, Lavender — powiedział cicho. — Te korzonki potrafią być kłopotliwe.

— Nie dotykaj jej! — warknął Ron, uderzając nożem niebezpiecznie blisko własnego palca.

— On chce tylko pomóc, Ronaldzie — powiedziała Hermiona. — Może sam chcesz usiąść obok niego?

Lavender wzięła głęboki oddech i skinęła głową, przesuwając deskę z korzonkami w stronę Malfoya. Ślizgon pokroił je szybko i precyzyjnie.

— Już — odparł tym samym miękkim tonem, przesuwając deskę z powrotem do dziewczyny. — Gotowe.

— P-p-przepraszam — wyjąkała do Malfoya, drżąc pod ostrym spojrzeniem Rona.

— Nie — mruknął Malfoy. — To ja przepraszam.

Po tych słowach przy stole zapadła głucha cisza, przerywana jedynie odgłosami siekania, pluskania i bulgotania. Suszone figi Rona wyglądały, jakby ktoś zmiażdżył je młotkiem, zamiast pokroić, ale chłopak i tak wrzucił porcję do kotła. Hermiona już rozchyliła usta, by zaprotestować, ale szybko zdecydowała się nic nie mówić. Wiedziała, co przygotowuje klasa, chociaż Slughorn nie ujawnił nazwy eliksiru, a kilka zmiażdżonych suszonych owoców niewiele by zmieniło.

[T] The Gloriana Set | Dramione [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz