Rozdział 19: Powrót do zdrowia

3K 180 84
                                    

Hermiona zatrzymała się przed głównymi drzwiami do Skrzydła Szpitalnego i rozłożyła Mapę Huncwotów.

— Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego — szepnęła, stukając różdżką w pergamin.

Malfoy był jedyną kropką w ambulatorium. Kropka pani Pomfrey znajdowała się w gabinecie tuż obok głównej sali. Hermiona ostrożnie wkradła się do środka, żałując, że nie może zapalić różdżki, ponieważ ambulatorium było teraz chronione przez osłony zapobiegające zaklęciom niemedycznym. Hermiona aprobowała takie środki bezpieczeństwa, jednak teraz nie były jej one na rękę.

Przemykała wzdłuż ścian z pokoju do pokoju, badając dłońmi drogę w niemal całkowitej ciemności. W końcu dotarła do głównej sali. Jedyne światło stanowiła cienka, żółta linia pod zamkniętymi drzwiami gabinetu Pomfrey, a na samotnego pacjenta padał chłodny blask księżyca z szerokiego, wychodzącego na wschód okna. Najciszej jak mogła, podkradła się do jego łóżka.

Malfoy leżał wyciągnięty, wyglądając na niemożliwie długiego na tym wąskim łóżku. Spał, a cienkie koce okrywały jego tułów. Spod warstw materiału wystawała jedynie jedna odziana w piżamę noga i bosa stopa. Druga noga była owinięta bandażami, podobnie jak obie jego ręce. Twarz Ślizgona była spokojna, wolna od bólu, a włosy lekko potargane. Wyglądał niczym upadły anioł, który spadł na ziemię.

Potrząsnęła głową, odpędzając tę niedorzeczną myśl, zanim usiadła na krześle przy łóżku. W Draconie Malfoyu nie było nic anielskiego. Wręcz przeciwnie. Był srebrnym naczyniem, błyszczącym na zewnątrz, pustym w środku. To będzie ten mężczyzna, powiedziała sobie, myśląc o Astorii. Odkupiony czystokrwisty. To będzie jego życie.

Nie wiedziała, jak długo tam siedziała, pogrążona w ponurych wyobrażeniach, kiedy usłyszała niski, ochrypły głos.

— Granger.

Nachyliła się, żeby szepnąć mu do ucha.

— Cicho. Pomfrey jest w swoim biurze.

Malfoy lekko przechylił głowę, by na nią spojrzeć, jego oczy błyszczały – najprawdopodobniej od solidnej dawki eliksiru przeciwbólowego.

— Przyszłaś się mną zająć, Granger?

Nic nie powiedziała, jedynie lekko podnosząc się, by przelać wodę z dzbanka do blaszanego kubka. Podała mu go, ale pokręcił głową.

— Granger... — szepnął.

Ponownie nachyliła się, żeby lepiej go słyszeć, a jej długi, kręcony kosmyk opadł na jego ramię. Chłopak uśmiechnął się lekko.

— Nie mogę poruszyć ramionami, siostro.

Hermiona skinęła głową i wstała, łapiąc poduszkę z pobliskiego łóżka. Położyła dłoń pod jego szyją, delikatnie ją unosząc i umieszczając za nią poduszkę. Powstrzymując westchnienie, wysunęła rękę spod tej ciepłej skóry i jedwabistych włosów i ponownie uniosła kubek, przykładając go do jego ust. Draco wpatrywał się w nią, kiedy pił.

— Jak bardzo jest źle? — zapytała, jeszcze raz nachylając się w stronę jego ucha. Włosy znów opadły jej na twarz.

Malfoy próbował wzruszyć ramionami.

— Mogło być gorzej. Brak urazów głowy, dzięki Merlinowi, Szkiele-Wzro już prawie skończyło działać. — Skrzywił się lekko.

— To dobrze — szepnęła. Wyprostowała się, odruchowo odgarniając włosy Malfoya z jego czoła, kiedy uważniej przyglądała się wszystkim bandażom. Te na prawej ręce wyglądały na trochę za luźne. Odwrócił głowę, muskając ustami wnętrze jej nadgarstka, a Hermiona nie mogła powstrzymać drżenia. Spojrzała na drzwi biura Pomfrey i cofnęła rękę.

[T] The Gloriana Set | Dramione [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz