Rozdział 2: Tłumaczenia

4.6K 229 76
                                    

Kiedy Hermiona obudziła się następnego ranka, za oknem wciąż było ciemno. Poszukała na oślep różdżki i wycelowała w zegarek, który przyczepiła do kotary łóżka za pomocą czaru przylepca. Szósta rano. Doskonale. Miała trzydzieści minut na spisanie myśli i zaplanowanie dnia. Musiała zachować zdyscyplinowany umysł. Wyjęła mugolski zeszyt i zatrzymała zapaloną różdżkę nad czarnymi literami widniejącymi na okładce, układającymi się w napis „SUPEŁ" oznaczający Specjalny Usystematyzowany Plan Egzystencji i Ładu.*

Było tak cicho. Zza szyb dobiegał jedynie słaby szum drzew i śpiew ptaków. Oddychała powoli, pięć sekund na wdech, pięć sekund na wydech. Jestem niewzruszonym stawem. Jej ulubiona technika relaksacyjna. Zamrugała. Dlaczego, u diabła, potrzebowała teraz techniki relaksacyjnej? Dopiero się obudziła, na litość Merlina. Ponownie spojrzała na zegarek, wskazujący teraz dziesięć po szóstej. Kiedy umknęło jej te dziesięć minut? Teraz była do tyłu.

Otworzyła szeroko swój SUPEŁ, wpisując na pierwszej wolnej stronie datę i godzinę. Już w porządku. Pięć rzeczy, na które warto dziś czekać. 1) Hogwarckie śniadanie z kiełbaskami i smażonymi pomidorami. 2) Starożytne runy dla zaawansowanych, nowe 30-minutowe seminarium prowadzone przez McGonagall przed pierwszą lekcją każdego ranka. 3) Lunch? Nie, nie lunch, już przecież wpisała śniadanie. Spacer dookoła jeziora. Tak, przejdzie się dookoła jeziora. 4) Wizyta u Hagrida z Ronem. Albo może bez Rona. Ale Hagrid będzie oczekiwał Rona razem z nią. Cóż, będzie musiał zaakceptować nową rzeczywistość. Zmuszanie Rona do robienia rzeczy nie było już jej zadaniem.

Hermiona przygryzła w zamyśleniu końcówkę swojego mugolskiego długopisu. Jakby to było być z kimś, za kogo nie czułaby się odpowiedzialna? Z kimś, kto czasami czułby się odpowiedzialny za nią? Ledwo mogła to sobie wyobrazić. Skupiła uwagę z powrotem na dzienniku, próbując wymyślić piątą rzecz, której mogłaby dziś oczekiwać. Nie mogła zostawić pustego miejsca. Ach, tak. 5) Dział Ksiąg Zakazanych w szkolnej bibliotece. Miała całą listę mrocznych tematów, które chciała zgłębić: mikstury krwi, labirynty umysłu, wrzeszczący deszcz...

Była to dość skąpa lista, nawet posępna. Śniadanie, zajęcia, spacer, wizyta i biblioteka. Westchnęła, żałując, że nie może po prostu zdać swoich Owutemów i mieć to wszystko z głowy. Cóż, musiała jednak zrobić więcej, niż tylko uczyć się do egzaminów. Nie mogła tak po prostu przejść przez ten rok, mamrocząc pod nosem o wrzeszczącym deszczu. To, że nie chciała być już oficjalną Panną-Wiem-To-Wszystko Hogwartu, nie oznaczało, że chciała stać się Przerażającym-Wiecznie-Wzdychającym-Cieniem-Człowieka. Musiała znaleźć jakiś sposób, żeby ten rok się dla niej liczył.

Poddenerwowana wstała z łóżka, by przygotować się na cały dzień. Układanie włosów zajmowało sporo czasu, ale chciała spróbować. Fleur znalazła jakiś magiczny eliksir, który był w stanie ujarzmić jej włosy i zrobić z nich gładkie, błyszczące loki, o ile nałożyła go starannie i równomiernie. Szybki ruch szminką. Lekkie machnięcie różdżką, rzucając zaklęcie prasujące na koszulę mundurka. Wygląd był ważny. Miała dość niechlujstwa, biegania z rozczochranymi włosami i zbyt pilnej nauki, nie pozwalającej na normalne jedzenie. Nikt nie będzie traktował jej poważnie, aż sama nie zacznie siebie tak traktować. Zwykła wierzyć, że pracując ciężej niż inni i będąc bardziej upartą niż reszta, jej zasługi będą prawdziwie docenione. Teraz wiedziała lepiej: szereg Wybitnych na świadectwie nie uczyniłby jej krwi mniej szlamowatej dla pewnych osób. Pieprzyć ich. Miała dość zarzynania się dla aprobaty innych. Nie w taki sposób chciała osiągnąć swoje cele. Nie żeby wiedziała, co jest jej celem – otóż nie miała bladego pojęcia. Cóż, w końcu do tego dojdzie. W pewnym sensie zazdrościła Ronowi i Ginny. Weasleyowie zawsze doskonale wiedzieli, czego chcą i gdzie należą. Nie było w nich żadnej niepewności. Nawet Harry wiedział, czego chciał – zostać aurorem, walczyć ze złem i chronić słabych, a może potem usprawiedliwić fakt, że w ogóle żył. Jakby pokonanie Voldemorta mu nie wystarczyło.

[T] The Gloriana Set | Dramione [PL]Where stories live. Discover now