Rozdział 12: Obiad z Wężami

4.2K 210 122
                                    

Hermiona szybko zorientowała się, że pomaganie Teodorowi będzie dość absorbującym zajęciem. Zamierzał dołączyć do jej grupy na eliksirach, a także uczęszczać na seminarium Dzwonka z obrony przed czarną magią (pomimo braku doświadczenia wojennego). Siedzenie z nim w bibliotece, tworzenie podsumowań i list priorytetów, było dość relaksujące. W przeciwieństwie do Harry'ego i Rona, Teo bez wahania pozwolił Hermionie na zastosowanie jej słynnych kolorowych planów do nauki.

— Hermiono — odezwał się Teo. — Hermiono!

— Tak? — zapytała, podnosząc głowę. — Czy chcesz, żebym dodała adnotację do...

— Słodki Salazarze, jesteś nieugięta — odparł, wstając. — Czas na obiad.

— Nie jestem głodna. — Machnęła różdżką, żeby ponownie zmienić jego harmonogram. Nie może zrobić eseju o świadomej transmutacji przed esejem na temat braku świadomości, jak mam to zrobić...

— Cóż, ja jestem. Wychodzimy. — Chwycił ją za rękę i podniósł na równe nogi.

— Ale nasze książki, nasze notatki...

— Nikt nie odważyłby się choćby dotknąć notatek Hermiony Granger — powiedział zdecydowanym tonem. — Chodźmy.

Pociągnął Hermionę aż do Wielkiej Sali, wciąż trzymając ją za rękę, gdy weszli do środka. Atmosfera w pomieszczeniu była naprawdę ciężka, a nieliczne rozmowy całkowicie ustały, gdy wszyscy zobaczyli ich splecione dłonie.

— Teo — syknęła. — Ludzie pomyślą... jesteśmy tylko znajomymi, pamiętasz?

— Jedność między domami — powiedział.

Zamarła na krótką chwilę.

— Oczywiście — powiedziała, cofając rękę. — Chcesz, żebym dołączyła do twojego domu na obiad?

Spojrzał na nią z powagą.

— My jako Dom nie napisaliśmy tych słów na waszej ścianie, ani ich nie popieramy. Pokaż wszystkim, że w to wierzysz. Proszę.

— To dość ślizgońskie posunięcie z twojej strony — powiedziała.

— Tak właśnie jest — odparł niskim głosem. — Proszę, żebyś zrobiła to dla nas, tylko raz. Ale pamiętaj, że nie jest to powód, dla którego chcę cię poznać.

Hermiona spojrzała na niego, rozważając sytuację. Teo nie był tak wysoki jak Malfoy, więc rozmowa z nim była nieco wygodniejsza. Ogólnie rzecz biorąc, rozmowa z nim była wygodniejsza. I spodobał jej się jego plan. Nie wierzyła, by za tym krwistym przesłaniem stał cały Slytherin A nawet jeśli, to któryś ze Ślizgonów rzucił zaklęcie – co do czego nie była nawet przekonana – obwinianie reszty ich domu było niesprawiedliwe. Spojrzała na stół Slytherinu, a widok grupki pierwszorocznych, cicho zgarbionych nad talerzami, rozstrzygnął sprawę.

— Czy będziesz postępować zgodnie z moim planem nauki, jeśli usiądę dziś przy stole twojego Domu? — zapytała.

Teodor uśmiechnął się szeroko.

— Najwierniej, jak tylko zdołam.

— A więc prowadź.

Ich kroki rozbrzmiewały niemal echem w śmiertelnie cichej sali, gdy Teo prowadził ją do dwóch pustych miejsc naprzeciwko Malfoya. Wokół blondyna zawsze były puste miejsca. Wszyscy chłopcy ze Slytherinu wstali na jej przybycie i zaczekali, aż usiądzie, po czym opadli na swoje miejsca. Twarz Malfoya była pozbawiona wyrazu, ale palce jego prawej dłoni bębniły lekko o stół. Hermiona niemal poddała się nagłemu impulsowi położenia na jego palcach swoich własnych, byle tylko to zatrzymać.

[T] The Gloriana Set | Dramione [PL]Where stories live. Discover now