Rozdział 16: Mrugoziele

3.3K 160 52
                                    

Hermiony była tej nocy nękana nieprzyjemnymi wizjami, mniej potężnymi niż koszmary, przez które cierpiała zaraz po wojnie, ale nadal niepokojącymi. Ciągle śniła o niebezpieczeństwie, uciekała przed niebezpieczeństwem, widziała swoich rodziców w niebezpieczeństwie, przyjaciół w niebezpieczeństwie. Nawiedziła ją nawet szczególnie wyraźna scena przedstawiająca Malfoya w niebezpieczeństwie – bez konkretów – wołającego ją po imieniu. Ta ostatnia wizja w końcu ją obudziła. Zerwała się z łóżka, cała spocona i dysząca.

Podczas śniadania towarzyszył jej naprawdę podły nastrój, a nieobecność Malfoya w Wielkiej Sali, co dziwne, nie poprawiała jej samopoczucia. Szturchała widelcem swój posiłek, udając, że obchodzi ją rozmowa Rona i Ginny o quidditchu. Nagle głosy wokół niej ustały. Podniosła wzrok i zobaczyła stojącą obok niej McGonagall.

— Panno Granger, czy może mi pani towarzyszyć, proszę — oznajmiła i odwróciła się, nie czekając na odpowiedź.

Hermiona wymieniła zaskoczone spojrzenie z Ginny i wstała. Zarzuciwszy torbę na ramię, podążyła truchtem za dyrektorką. McGonagall poruszała się naprawdę szybko jak na swój wiek. Hermiona aż dyszała, kiedy dotarły do szczytu schodów na trzecim piętrze.

Zatrzymała się i patrzyła. Cienka warstwa czarnej mgły blokowała boczny korytarz prowadzący do klasy starożytnych run. Na tle mgły pojawiła się blada postać. Hermiona zmrużyła oczy. To był Malfoy.

— Dziękuję za przybycie, pani dyrektor. To tutaj — powiedział.

— Co się dzieje? — zapytała Hermiona. — Czy to ty wyczarowałeś tę mgłę?

— Nie bój się — powiedział Malfoy.

— Nie boję się — warknęła. McGonagall bez wahania przeszła przez mgłę, a Hermiona poszła za nią.

Kobieta zatrzymała się po drugiej stronie. Hermiona ominęła ją, żeby lepiej widzieć. Spojrzała na przeciwległą ścianę, szeroki odcinek kamienia na końcu korytarza pokryty krwisto-czerwonymi literami: „GIŃCIE SZLAMY".

— O nie... znowu — szepnęła.

— Proszę o wyjaśnienia, panie Malfoy — powiedziała chłodno McGonagall.

— Nie umiem tego wyjaśnić. — Przeszedł obok nich, zbliżając się do liter. Twarz miał opanowaną, choć jedną rękę mocno zaciskał na pasku skórzanej torby. — To było już tutaj, kiedy przyszedłem pod klasę.

— Czyżby, panie Malfoy?

Zmarszczył brwi.

— Gdy tylko zobaczyłem litery, zablokowałem przejście i wysłałem ucznia, aby panią odnalazł.

McGonagall nie odpowiedziała, jedynie podając Hermionie pergamin.

Pani Dyrektor,

Proszę, natychmiast udać się pod klasę starożytnych run.

Niech Pani przyprowadzi ze sobą Granger.

Draco Malfoy

Hermiona przygryzła wargę. Jeśli rzeczywiste, czyny Malfoya były zaskakująco trafne. McGonagall podeszła, by dokładniej przyjrzeć się literom, a Malfoy zbliżył się do Hermiony. Spojrzała na niego ostrzegawczo, ale on tylko przewrócił oczami i wyciągnął dłoń z kieszeni szaty. Trzymał w niej małą fiolkę, do połowy wypełnioną czerwonym płynem.

Krew ze ściany. Hermiona spojrzała na niego. Cholera, kolejny dobry ruch. Wcisnął jej fiolkę do ręki, palcami lekko muskając wierzch dłoni, zanim ponownie się odsunął. Mocno zacisnęła palce na fiolce.

[T] The Gloriana Set | Dramione [PL]Where stories live. Discover now