Rano kiedy Miłosz jeszcze spał postanowiłam pojechać na cmentarz do Roberta. Nie było mnie tam wczoraj, przez tą całą akcję, przez to wszystko co się działo. Zaczęłam się zastanawiać, czy nie miałam po prostu czasu, czy nie chciałam zostawiać Miłosza samego.
-Cześć - Usiadłam na ławce przed nagrobkiem - Nie było mnie wczoraj, wiem. Przepraszam, ale mieliśmy z Miłoszem wczoraj akcję - Opowiedziałam mu całą wczorajszą akcję, to jak bałam się o Miłosza, jak cieszyłam się że nic mu nie jest - Wiem, że maczałeś w tym palce. Dziękuje - Lekko się uśmiechnęłam - Polubiłam go wiesz. Dogadujemy się naprawdę dobrze. A wiesz, że Łukasz w końcu odpuścił, już do mnie nie wypisuje tych głupot - Tak mój były mąż jakiś czas po tym jak Miłosz dał mu w zęby zaczął wypisywać do mnie jakieś głupoty coś w stylu "Jeszcze do mnie wrócisz" Oczywiści olałam każdą jego wiadomość i o dziwo nie przejęłam się nimi. Nie było czym. - Przyjdę jutro - Powiedziałam wstając - Dziękuje, wiem że to dzięki Tobie - Uśmiechnęłam się lekko. W domu byłam jakoś w przeciągu godziny, po drodze, zrobiłam jeszcze potrzebne zakupy.
- Cześć - Przywitałam się jak tylko weszłam do domu. Już od progu słyszałam jak krząta się w kuchni. Zanim się rozebrałam usłyszałam tylko jak krzyczy "Cześć" - Prosiłam Cię, żebyś się oszczędzał - Zaczęłam jak tylko weszłam do kuchni, Miłosz krzątał się robiąc śniadanie.
- Daj spokój - Uśmiechnął się - Nic mi nie będzie jak zrobię śniadanie. Siadaj - Wskazał na krzesło, a sam wrócił do mieszania jajecznicy - Też jesteś zmęczona i powinnaś odpocząć. - Buon Appetito! - Zaśmiał się stawiając na stole talerz z jajecznica - Jajecznica ala'Góral
- Aż żal jeść tak pięknie wygląda - Zaśmiałam się - Ale to na pewno bezpieczne ? - Popatrzyłam na niego pytająco, a on udał obrażonego - No przecież żartowałam - Wzięłam kęsa - Pyszna w życiu lepszej nie jadłam.
- Teraz to się zbijasz ze mnie - Dalej udawał smutnego - A tak nie wolno.
- Słowo policjanta - Zaśmiałam się, składając palce jak do przysięgi - To co ja zmywam, a Ty idziesz odpoczywać - Zarządziłam po śniadaniu.
- Odpocząć - Przewrócił oczami - Ja chce do pracy, na patrol. Kobieto zlituj się, ja chce do pracy.
- Do pokoju marsz - Zaśmiałam się i zabrałam do mycia naczyń.
- Może pójdziemy chociaż na obiad ? - Zaproponował Góral koło piętnastej. Właśnie skończyliśmy oglądać kolejny film. Spojrzałam na niego, nie byłam przekonana co do tego pomysłu - Błagam - Popatrzył na mnie niczym kot ze Shreka - Bo ja tu oszaleje.
- Miłosz, ja nie wiem czy to jest dobry pomysł - Chciałam coś dodać, ale on mi przerwał.
- Tak wiem, lekarz kazał mi uważać, ale przecież będziesz ze mną.
Pomysł ze spacerem, był strzałem w dziesiątkę. Było naprawdę miło, rozmawialiśmy sobie tak zwyczajnie, na luzie, jeszcze jakiś czas temu bym w to nie uwierzyła. Trochę się o niego martwiłam, przez ten wypadek, lecz on był zadowolony ,że wyrwał się z domu. Wychodząc z jednej z alejek, wpadliśmy na kobietę z malutkim dzieckiem, nagle zobaczyłam szok na twarzy Górala.
- Miłosz co jest? - Zmartwiłam się, przecież przed chwilą było tak miło, a teraz Miłosz wygląda jak by ducha zobaczył.
- Klaudia? - Zapytał zszokowany - Co wy tu robicie? - Popatrzyłam, na nią a za chwilę na niego. Powoli chyba domyślałam się kim jest ta kobieta.
- Miłosz, kochanie?- Mówiła tak szczęśliwa, jak by szóstkę w totka wygrała - Synku przywitaj się z tatą - Zwróciła się do małego, nie wiem kto był w większym szoku, ja czy on.
- Oszalałaś jakie kochanie?- Oburzył się Góral, nie dziwiłam mu się - Jaki tata?
- To tata? - Zapytał mały, widziałam ta nadzieję w jego oczach. Nadzieję w oczach malca i ten ból w oczach Miłosza, kiedy musiał zaprzeczyć. Bolało go, to ale to była najlepsza decyzja, jaka mógł podjąć.
-Po co tak mu mówisz? - Oburzył się, widziałam jaki jest zły - Doskonale wiesz, że nie wrócę do Ciebie...nigdy -Słowo NIGDY podkreślił podwójnie - A małemu robisz tym krzywdę - Miał rację, była matką, a krzywdziła swoje dziecko.
- Jeszcze jakiś czas temu inaczej mówiłeś - Zrobiła krok w jego stronę, chciała położyć mu rękę na policzku, ale on się wycofał - Nie pamiętasz jak było nam dobrze - Spojrzała na niego - W łóżku - Dodała po chwili. A ja gdybym teraz piła to było by już po mnie. Ja nie wiem czy ja jestem niewidoczna, czy ta kobieta jest jakaś nienormalna. A może próbuje mnie wzbudzić, we mnie zazdrość.
-Jesteś bezczelna - Popatrzył na nią z wściekłością - To co było między nami jest dawno skończone, nawet mi tego nie przypominaj.
- Wiesz dostałam tu pracę, jeszcze się spotkamy na pewno - Uśmiechnęła się do niego - Nie zapytasz o małego? - Widziałam jak Miłosz się denerwuje, jak cały się napręża. Zdecydowanie to spotkanie nie należało do najmilszych.
- Miłosz - Powiedziałam cicho, kładąc mu rękę na ramieniu - Spokojnie nie denerwuj się, a pani dziękujemy - Uśmiechnęłam się sztucznie - Do widzenia - Pociągnęłam go za rękę, a on jak by wyciągnięty z hipnozy ruszył za mną.
-A ty co się wtrącasz - Zatrzymała go, kiedy zrobił może trzy kroki - Jak dorośli rozmawiają?
-Uspokój się Klaudia - Popatrzył na nią - Przeproś ją - Nie powiem zaskoczyło mnie to, że Miłosz stanął w mojej obronie. Doskonale wiedziałam, jakim jest facetem, że szanuje kobiety, ale ta sytuacja., to w jakim był szoku. Mimo to można powiedzieć, że dbał o mnie.
-Zapomnij - Oburzyła się - A jak będziesz coś chciał dzwoń.
-Czy ty na prawdę... - Miłosz chciał już coś powiedzieć, ale nie pozwoliłam mu. Miałam dość tej całej farsy.
-Miłosz daj spokój - Powiedziałam i ruszyłam przed siebie, cały czas trzymałam jego dłoń. Chciałam mieć pewność, że idzie za mną. Drogę do domu pokonaliśmy zdecydowanie szybciej niż mieliśmy w planach, żadne z nas nie miało ochoty na rozmowę, to co się przed chwilą stało dla mnie było ogromnym szokiem, a co dopiero dla niego. W sumie chyba tak naprawdę nie wiedzieliśmy, co mamy powiedzieć, o czym mamy rozmawiać. Zdecydowanie za dużo, jak na jeden niewinny spacer. Zaraz po powrocie do domu Miłosz udał się do salonu, usiadł na kanapie i patrzył w jeden punkt, po chwili schował twarz w dłonie. To spotkanie złamało go widziałam to w jego oczach. Nie wiedziałam, jak mam się zachować, co powiedzieć. Niepewnie podeszłam do kanapy i usiadłam obok niego, niepewnie położyłam dłoń na jego kolanie. Chciałam dodać mu otuchy, ale nie byłam przekonana, że słowa tu pomogą. Nie wiem ile czasu minęło, ale chyba nie dużo dziesięć może piętnaście minut siedzieliśmy w milczeniu, on nawet jak by nie zareagowała na moją dłoń na swoim kolanie. Żadne z nas nie ruszyło się nawet na milimetr, on cały czas siedział z twarzą schowaną w dłoniach. Po jakieś chwili Góral nagle wstał i wyszedł z mieszkania, tak bez słowa. Po prostu wstał i wyszedł - Miłosz ! - Zerwałam się na równe nogi, ale było już za późno. Drzwi trzasnęły, a on zniknął za nimi. Siedziałam wpatrzona w zegarek, czas mijał i mijał, a jego nie było. Martwiłam się, minęły dwie godziny a jego nie było. Zaczynałam się martwić coraz bardziej. A co jeśli coś mu się stało? Przecież wczoraj..., a co jeśli zasłabł gdzieś po drodze? Zaczęłam chodzić w kółko, martwiłam się. Cholernie się martwiłam, a on nie wracał. Dochodziła już dwudziesta trzecia kiedy drzwi do mieszkania się otworzyły. Ulżyło mi kiedy go zobaczyłam, ale nie miałam zamiaru mu tego pokazać.
- Co ty wyprawiasz? - Naskoczyłam na niego od razu jak tylko wszedł - Czy ty jesteś poważny? Niby dorosły, a jak z dzieckiem?
-Słuchaj musiałem odetchnąć, przemyśleć - Powiedział nawet na mnie nie patrząc.
-I nawet bez słowa wyjść? - Z jednej strony cieszyłam się, że wrócił i nie mu nie jest, ale z drugiej strony byłam na niego zła - Na smsy nie odpisujesz, nie odbierasz, naprawdę jak dzieciak.
- Natalia ja - Starał się tłumaczyć, ale chyba sam do końca nie wiedział co chce powiedzieć.
- Nie no ja wszystko rozumiem - Zrobiłam krok w jego stronę - Ale może Ty tak byś zrozumiał mnie. Siedzisz, potem nagle wychodzisz bez słowa - Patrzyłam na niego, a on unikał mojego wzroku - Nie było Cię trzy godziny ! - Sama nie wiem czemu krzyknęłam na niego.
- Natalia przepraszam - Popatrzył na mnie skruszony, po czym nagle przytulił mnie mocno. Nie spodziewałam się tego - Przepraszam, nie powinienem - Dodał kiedy już się ode mnie odsunął.
- Martwiłam się - Uderzyłam go lekko w ramię.
- Możesz bić, zasłużyłem na to - Powiedział cicho - Przepraszam, przepraszam nie powinienem.
- Zasłużyłeś, zasłużyłeś. nie rób tak więcej, następnym razem po prostu porozmawiajmy, albo pomilczmy.
CZYTASZ
Mimo wszystko jestem obok Ciebie
Short StoryA gdyby tak historia potoczyła się inaczej ? W końcu każdy ma swoją historię, coś przeżył. Każdy o czymś marzy, stara się o czymś zapomnieć, tęskni za kimś lub za czymś. Nie raz złamano mu serce. A co jeśli tracisz kogoś ważnego i pojawia się ktoś...