Cz.29 Co czujesz?

418 18 1
                                    

Mówią, że jeśli kochasz... to jesteś zazdrosny. Jestem zazdrosna... Zazdrosna o wiatr, który Cię łaskocze, a czasem zakrada się pod Twoją koszulę. Zazdrosna o noc, która Cię kołysze do snu. Zazdrosna o gwiazdy, które pieszczą Twoje cudowne oczy, podczas gdy ja marzę, aby się w nich przeglądać. Zazdrosna o poranek, który budzi Cię, bez moich ramion, wokół Twoich. Zazdrosna o ten piękny świat, który Cię otacza, który może oglądać Cię codziennie . Daj mi więc szansę, a Ja dam Ci powód... By zatańczyć razem...życie ❤. ~ Sześćdziesiąt Sekund 


Od spotkania Miłosza z tą nieznajomą minęły dwa dni, właśnie wróciliśmy z Oskarkiem do domu. Jutro miałam wrócić do pracy, a nie wiedzieliśmy co z Klaudia i Przemkiem. Jego ojciec miał pojawić się u nas wczoraj, do tej pory nie przyjechał, nawet się nie odezwał.  Małemu puściłam bajkę, a sama zabrałam się za robienie kolacji dla nas, wtem usłyszałam dzwonek. Za drzwiami stał wysoki brunet, przedstawił się jako Przemek kolega Miłosz i ojciec Oskara. Od samego progu zwróciłam uwagę jak wpatruje się we mnie. Mały od razu go poznał, a on się z nim przywitał, już na wstępie wyjaśnił, że z Klaudią się rozstali, on był za granicą i dopiero wrócił. Ojciec Oskara niby bawił się z nim, ale widać było jak mnie osaczać wzrokiem, zaczął nawet słać komplementy w moją stronę, mnie jego teksty nie ruszały, znam takich typków. Facet ewidentnie był typem podrywacza.
- Może piękna pani do nas dołączy? - Zapytał patrząc na mnie. Szczerze przyznam, że chciała bym, żeby Miłosz już wrócił.
- Dziękuję, ale zajmę się obiadem, mały pewnie głodny a i Miłosz wróci z pracy nie długo, to sobie porozmawiacie - Zbyłam go wychodząc do kuchni.
- Z takich pięknych dłoni, na pewno kolacja będzie pyszna - Wypalił nagle - Oskar widzę lubi Panią, nie dziwię się.
- Oskar to grzeczny chłopiec - Przyznała, mały był aniołkiem. Pewnie fakt, że do końca nie wie co dzieję się  koło niego.
-Jak ma taką, miłą opiekunkę to każdy by był - Zaczął, chciał coś dodać ale całe szczęście pojawił się Miłosz. Jego mina była taka nie pewną, ale i by na niego zły, czemu mu się nie dziwiłam.
***
Kiedy wszedłem do mieszkania, od progu już wiedziałem, że on już jest i jak nie myliłem się rozmawia z Natalią. Niby swobodnie na luzie, jak kiedyś z Klaudią.
- O Miłosz bracie - Przywitał się ze mną, jak tylko mnie zobaczył.
- Bracie?  - Spojrzałem na niego - Chyba zapomniałeś...
- Bachleda, może czas już...Nie pamiętasz jak było za małolata? - Widziałem kontem oka jak Natalia chciała wejść do salonu, ale szybko się wycofała.
- Nie, po tamtym pewnych spraw nie da się, ot tak zostawić - Szybko ukróciłem temat -  Po syna? - Oj wiesz jaka ona jest -  Zaśmiał się - Tak po syna. A właśnie gdzie on? - Rozejrzał się do okoła.
- To ty powinieneś się, za interesować - Prychnąłem, przed chwilą przecież Natalia zabierała go do kuchni, a on nawet tego nie zauważył -  Zajmij się synem i całej winy nie zwalaj na nią tylko.
- Miłosz, to była chwila - Zaczął się wybielać, a ja nie miałam siły i ochoty na to 
- Daj spokój, zajmij się małym. Oskar potrzebuje cię - Wyminąłem go, chciałem pójść do kuchni do Natali i Oskara  - Zajmiesz się nim? - Dopytałem dla pewności
- Zajmę mama mi pomoże, jak Klaudia wróci niech do mnie przyjdzie - Mówiąc to stał już na przedpokoju gotowy do wyjścia 
-O to na pewno przyleci do ciebie. Opiekuj się małym, dam jej znać na pewno - Nawet nie wiem kiedy na przedpokoju pojawiła się Natalia z młodym. Oskar ucieszył się faktem, że spędzi z nim trochę czasu, ale nadal był smutny pewnie myślał, że to Klaudia. Widziałem jak mój niegdyś przyjaciel tłumaczy coś młodemu, a kontem oka patrzy na Natalie. Staliśmy już w drzwiach, kiedy Przemek zaprosił mnie i Natalię na obiad, nie miałem zamiaru nigdzie iść więc  szybko odmówiłem. Po tych wszystkich wydarzeniach z przeszłości, nie wyobrażałem sobie, że teraz tak swobodnie pójdziemy na obiad i będziemy gadać jakby nic się nie stało. On nie zrażony moją odmową drążył dalej i teraz już zapraszał tylko Natalię, która ku mojemu zaskoczeniu delikatnie i taktownie odmówiła.
- To może Ty Natalio pójdziesz z nami, skoro Miłosz nam odmawia - Zaproponował Mróz, zupełnie jak by mnie nie było obok.
- Dziękuję za propozycję, ale muszę odmówić. Mam inne obowiązki, a Oskarek potrzebuje zainteresowania ojca - Uśmiechnęła się lekko do małego - Przede wszystkim Pan musi skupić się na synu, a my z Miłoszem musimy skończyć przewozić rzeczy.
 - No nic. Jak nie to nie - Popatrzył na nas - Oskar chodź sami pójdziemy - Wziął młodego za rączkę -  Niezły gust masz Miłosz - Dodał, kiedy Natalia miała już odchodzić.
- Nie zaczynaj bo coś ci powiem - Zrobiłem krok w jego stronę - A nie będzie to miłe - Dodałem. Rzuciłem krótkie cześć i zamknąłem drzwi.
Nie długo, po tym jak małego zabrał ojciec, pod moimi drzwiami zjawiła się Klaudia. Gdy ją zobaczyłem byłem na nią wściekły, ale i ulżyło mi. 
- Czy ty jesteś normalna? - Naskoczyłem na nią - Wycinasz mi taki numer.
-Dobra Miłosz, musiałam - Spojrzała na mnie, widziałem była jakaś inna - U ciebie był bezpieczny.
- Musiałaś? - Zapytałem zły - Znikasz, dziecko samo przysyłasz, nie dajesz znaku życia.
- A co martwiłeś się? - Zaśmiała się - Dobrze gdzie Oskar?
- U ojca - Poinformowałem ją krótko.
- Że co? - Spojrzała na mnie zdzwiona - On jest w Polsce? Ja go tobie powierzyłam. Czy ty nie mogłeś zrobić tego co cię prosiłam
-Dziecko ma ojca - Starałem się być spokojny - A Ty - Dostrzegłem na jej twarzy siniaki -  Co Ty masz na twarzy?
- Nic to...nie ważne - Szybko spuściła wzrok, starała się unikać mojego spojrzenia.
- W co ty się wplątałaś? - Krzyknąłem na nią. Byłem wściekły, ma syna a zachowuje się w taki sposób.
- A co cię to obchodzi? -Oburzyła się Przecież mnie nienawidzisz, dobra lecę do syna.
- Zraniłaś mnie, ale nigdy nie z nienawidziłem Cię. - Przyznałem się w końcu - Oskar jest u babci.
- Dobra skończ - Ucięła szybko - Myślałam, że może my...nie ważne -  Gdy ja byłem zajęty rozmową , a raczej kłótnią z Klaudią, akurat z łazienki wyszła Natalia w skąpej, krótkiej piżamie. Oczy Klaudii momentalnie zrobiły się duże jak spodki - O kogo ja widzę, może jednak lepiej, że Oskar jest u ojca. Co ona tu robi? - Kiwnęła głowa na Natalie -  Czy ona się też nim zajmowała? Oby nie. Już ją przeleciałeś?
- Daruj sobie i nie prowokuj mnie -W tym momencie przegięła -  Nigdy ale to nigdy jej nie obrażaj. A tak pomogła mi przy małym, jak jego matka zniknęła - Syknąłem, a Natalia jak gdyby nigdy nic poszła do salonu. 
***
Siedziałam zamyślona w salonie, na stoliku obok leżały telefony, mój i Górala. Jeden z nich zawibrował wyrywając mnie z zamyślenia. Nie wiele myśląc chwyciłam telefon, ale to nie był mój, a ja niechcący zdarzyłam przeczytać fragment wiadomości od Sylwia ,"Czy dziś aktualne?'' a zanim zdążyłam odłożyć przyszedł drugi ,, Czy przemyślałeś to co czujesz,, Nie chciałam czytać do końca, nie jestem wścibska jak np. Julek, ale te smsy mnie utwierdziły, w tym, że Miłosz ma kogoś. Tylko zastanawia mnie dlaczego mi tego nie powie, jesteśmy przyjaciółmi. Miłosz wrócił do salonu, a ja nie wiedziałam co powiedzieć złapałam tylko telefon i wyszłam, on chciał cos powiedzieć a ja go wyminęłam bez słowa. Nie maiłam ochoty na rozmowę, wiem pewnie chciał pogadać o Klaudii. Właśnie Klaudia, Sylwia i ciekawe kto jeszcze? Muszę iść na spacer, sama. Tak spacerowałam już dłuższy czas, wręcz straciłam poczucie czasu. Miłosz już zdążył wysłać kilkanaście sms i ciągle dzwonił, dziwiło mnie to powinien być z dziewczyną? Kiedy wróciłam do domu on czekał w salonie, jak tylko weszłam od razu się poderwał.
-Miśka gdzie byłaś?  - Poderwał się z kanapy - Nie odbierasz, nie odpisujesz martwiłem się.
-Tak... na prawdę? - Popatrzyłam na niego zdziwiona -  Byłam na spacerze - Odpowiedziałam krótko. Nie miałam ochoty na rozmowy.
- I nie mogłaś uprzedzić? Ja tu od zmysłów odchodziłem.  Wyszłaś tak bez słowa - Zarzucił mnie pytaniami.
- Jestem dorosła, każdy ma swoje życie, sorry idę pod prysznic i spać - Odparłam może nieco chamsko, ale teraz jakoś nie umiałam inaczej.
 - Ale Tusia - Zatrzymał mnie, chciał mi coś powiedzieć ale szybko go powstrzymałam.
- Może lepiej mów Natalia, jeszcze sobie ktoś coś pomyśli - Odparłam mijając go i poszłam do łazienki. 



Mimo wszystko jestem obok CiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz