14.

113 8 0
                                    

Od tej ostatniej kłótni z Remusem minęły prawie dwa miesiące. Dwa w miarę spokojnie miesiące, w których nie działo się zbyt wiele. Od Remusa wiem, że Harry robi spore postępy w uczeniu się Patronusa. Dziś ma się odbyć jedną z tych lekcji, a ja chciałabym zobaczyć efekty mojego chrześniaka, więc właśnie podążam do gabinetu Remusa.

Zatrzymałam się przed drzwiami sali, zapukałam w nie. Gdy usłyszałam spokojny głos Remusa, mówiący że mogę wejść, otwarłam drzwi.

- Cześć, Lizzy. Coś się stało? - Remus siedział przy biurku i obracał w dłoniach pióro. Teraz już na mój widok wstał.

- Nie, nic się nie stało. Chciałam tylko zobaczyć jak na lekcjach radzi sobie Harry, skoro ponoć dobrze mu idzie.

- Powinien przyjść za kilka minut, tak to siadaj. - wskazał na fotel. - herbaty? - kiwnęłam głową i usiadłam w fotelu, a Remus zniknął w głębi swojego gabinetu. Chwilę później rozległo się pukanie do drzwi, a pod wpływem nacisku otworzyły się one. Okazało się, że nie zamknęłam dokładnie. W drzwiach ukazał się Harry, którego twarz nagle ukazała mieszankę zdziwienia i zażenowania.

- Um, dobry wieczór, pani profesor. Miałem mieć lekcję z profesorem Lupinem. - uśmiechnęłam się na jego widok. Tak bardzo, za każdym razem wspominałam Jamesa. Oraz Lily oczywiście.

- Wiem, wiem, spokojnie. Profesor Lupin bardzo zachwalał twoje umiejętności i chciałam się przekonać, czy naprawdę twój Patronus działa, jeśli oczywiście pozwolisz mi zobaczyć haha. - chłopak uśmiechnął się i kiwnął głową, co uznałam za zgodę. W tym momencie Remus przyszedł z herbatą, za którą mu podziękowałam. Lupin przywitał się z Harrym i zaklęciem przywołał wielką skrzynię z boginem w środku.

- Pamiętaj Harry, koncentracja na wspomnieniu. Masz je? - chłopak znów pokiwał głową, na co Remus niewerbalnie otworzył skrzynię. Na Harry'ego wyleciał ze skrzyni wielki dementor, który mnie przeraził, chociaż nie widziałam, że nie mam czego się bać.

- Expecto Patronum! - usłyszałam krzyk chłopaka, ale nic się nie zadziało. Spojrzałam na Remusa, który tylko gestem ręki pokazał mi "poczekaj, uda mu się". Krzyk Harry'ego znów wypełnił salę, a z jego różdżki zaczęły się skrzyć srebrne drobiny, które po chwili uformowały się w coś, na kształt tarczy. Odwróciłam głowę w stronę Remusa, który z wielkim uśmiechem przypatrywał się niepełnemu patronusowi. Zamknął szybko skrzynię zaklęciem, a Harry opadł na fotel za nim. Remus od razu pospieszył mu z czekoladą, która (jak wiadomo) jest dobra na wszystko.

- Niesamowite, świetnie Harry. Jak na tak młodego czarodzieja masz ogromne zdolności. - wstałam i poklepałam go po ramieniu. Uśmiechnął się w moją stronę.

- Jesteś kopią Jamesa, wiesz? - uśmiechnęłam się krzywo do niego, sam zmienił wyraz twarzy, teraz był zainteresowany. - On też miał niezwykłe zdolności, sam wymyślał zaklęcia, które działały tak jak chciał. Był świetnym facetem haha.

- Znała pani mojego tatę? - zapytał. Pokiwałam głową.

- Przyjaźniliśmy się w szkole. Tak samo z Remusem i Lily - spojrzałam na mężczyznę w kącie pokoju, skinął głową z lekkim uśmiechem. - oraz moim narzeczonym, Peterem Pettigrew, pewnie o nim słyszałeś.
Lily pomagała mi najpierw w nauce, a potem się zaprzyjaźniłyśmy bardzo, tak do ostatniej klasy i dalej, dopóki oni... - westchnęłam.

- Rozumiem - powiedział Harry.

- Masz po niej oczy, pewnie każdy ci to mówi - parsknęłam. - Ale to był jej znak rozpoznawczy, długie rude włosy i szmaragdowe oczy, była zabawna, inteligenta i oszałamiająco piękna, nie dziwię się, że James się w niej zakochał na trzecim roku, zresztą, komu ona się nie podobała? Haha - oparłam się o oparcie fotela, na którym siedział Harry, którego twarz wyrażała zdziwienie.

Naiwna // Remus LupinWhere stories live. Discover now