16.

104 9 2
                                    

- Peter... Ty żyjesz? - z moich oczu ciurkiem leciały łzy. Głaskałam go po włosach i przytulałam do siebie. - Przecież to... To niemożliwe! 

- Lizzy, Lizzy... Kochana, najukochańsza moja Lizzy! Dla ciebie nawet piekło przeżyję! - w tym momencie poczułam jak Peter jest wyrywany z moich ramion przez rozwścieczonego Remusa i rzucany w jakiś kąt.

- Nie waż się do niej tak mówić, zdrajco. Nie waż się jej dotykać! - wrzeszczał na niego. Byłam w szoku.

- O co ci chodzi, Lupin? Po dwunastu latach w końcu go zobaczyłam, jego całego, nie tylko ten palec w pudełku. - w tym momencie poczułam ponownie niesamowitą wściekłość. Miałam ochotę udusić Remusa. Albo rozszarpać kłami tego, czym dla niego się stałam. 

- O co mi chodzi? O CO MI CHODZI? Syriusz, poprzyj mnie. - Syriusz spojrzał na mnie z bólem w oczach i podszedł dwa kroki do przodu.

- Lizzy... Przepraszamy, to też nasza wina...

- Co niby? 

Syriusz westchnął, spojrzał na Remusa i z powrotem na mnie. Wskazał na spinkę w kształcie lilii na moich włosach. Na tę piękną spinkę, którą dostałam ileś lat temu od Petera na walentynki.

- No i co, co niby chcesz mi powiedzieć, Black? Co?

- Zdejmij spinkę - poprosił spokojnie Syriusz.

- Co? Nigdy! TO MÓJ SKARB.

Syriusz się długo nie pierdzielił i po prostu szybko wyrwał spinkę z moich włosów. Pociemniało mi przed oczami. Chwilę później poczułam, że ktoś mnie łapie i sadza na krześle, chyba na krześle. Krzesło? Gdzie ja jestem?

Otwarłam oczy, widziałam znajome twarze, ale dopiero po chwili powolnie przypominałam sobie imiona.

- Remus?... Syriusz?... Peter?... James?... Co robimy we Wrzeszczącej Chacie?

Były również dwie osoby dodatkowe, nie kojarzyłam ich. Dlaczego ten chłopiec ma zakrwawioną nogę? Czemu ta dziewczyna jest przerażona. Dlaczego moja spinka leży potrzaskana przy nogach Syriusza, dlaczego już nie pachnie wokół mnie czekoladą?

- Chwila, Artur? - spojrzałam na rudego chłopaka. Kiedy potrząsnął głową, chwilę zaczęło się wszystko układać. Jestem we Wrzeszczącej Chacie. Przy mnie jest Remus i Syriusz i niby martwy ale jednak żywy Peter, co tu robią moi uczniowie? Przyszli tu z powodu Syriusza. Ale Syriusz jest niewinny, nie był Strażnikiem Tajemnicy u Potterów. 

Był nim Peter. Peter, który siedział pod moim nosem cały czas, ale co on mi zrobił? Dlaczego niedawno mówiłam, że go kocham? Przecież... Nigdy do niego nic nie czułam. Nigdy. 

Powoli wstałam i skierowałam się do Petera, po drodze biorąc resztki spinki do ręki i ją oglądając. Pochyliłam się nad nim.

- Co ty mi zrobiłeś?

- Jaaaa? Jaaaa niiiiiiiic ciiii nie zzzrobiłem, Lizzy... - jąkał się.

- Co. Ty. Mi. Zrobiłeś. Gadaj. - znów znane mi dziś bardzo dobrze uczucie zawładnęło moim umysłem. Wściekłość.

- Jaaa... Kocham cię, Lizzy! Od zawsze kochałem! Nie miałem szans u ciebie przy Remusie! Nie miałem! Byłem zdesperowany! Nie kochałaś mnie, ale sprawiłem, że pokochałaś! Wcześniej całą swoją uwagę poświęcałaś jemu!!! - wskazał oskarżycielsko na Remusa, który opierał się o ścianę Chaty. Widać było po wyrazie twarzy wilkołaka, że nie jest zły. Jest wkurwiony, zażenowany, wkurwiony, zdolny do mordu i jeszcze raz wkurwiony. Widziałam w jego oczach tortury, które miał zastosować na Pettigrew.

Du har nått slutet av publicerade delar.

⏰ Senast uppdaterad: Sep 18, 2021 ⏰

Lägg till den här berättelsen i ditt bibliotek för att få aviseringar om nya delar!

Naiwna // Remus LupinDär berättelser lever. Upptäck nu