22

588 16 2
                                    

Witam! Miłego czytania!


W moje urodziny Blake zabrał mnie do Japońskiego Ogrodu. W lato jest tutaj na prawdę przepięknie tak, jak mówił. Mój brzuszek się powiększył, ale nie cieszyłam się. Ostatnio na wizycie dowiedziałam się, że nastąpiły komplikacje. Bałam się komukolwiek powiedzieć o tym, aby się nie załamali. Czym bliżej porodu, tym bardziej się boję. Boję się cholernej śmierci i boję się tego, że nie zdążę zobaczyć synka i się z nim  pożegnać. Staje przed cholernym i najtrudniejszym wyborem w moim życiu. Nikt nie wie, że jest bardzo źle i  że niedługo będę ze swoją rodziną. 

- Wiesz, dlaczego Cię tu zabrałem?

- Bo mówiłeś, że w lecie jest piękniej.

- Też, ale to było pierwsze miejsce, gdzie zabrałem Cię na randkę. 

- No oczywiście.- uśmiechnęłam się, a on ruszył ku drodze do mostku. 

- Chciałbym abyśmy kiedyś tu przyszli z synkiem.

- Na pewno.- odpowiedziałam.- przyjdziesz.- dodałam szeptem tak, aby nie usłyszał.

Kiedy dotarliśmy na most, zatrzymaliśmy się na nim i podziwialiśmy widok. Chciałam to miejsce i ten moment zapamiętać na zawsze. 

- Mia.- szepnął brunet, a ja odwróciłam się w jego stronę.

Wtedy on uklęknął i spojrzał na mnie tak, jak nigdy, a mnie zatkało i pojawiły się łzy w oczach.

- Blake.- wyszeptałam, nie mogąc oderwać od niego wzroku.

Wyciągnął czerwone pudełko w kształcie serca i je otworzył. W nim znajdował się złoty pierścionek z małym, okrągłym diamentem. Po twarzy popłynęły mi pierwsze słone łzy.

- Mia, kochanie.- zaczął.- Nie robię tego pierwszy raz.- parsknął cicho.- Ale robię to pierwszy raz szczerze. Kocham Cię i nigdy to się nie zmieni. Cholera, chcę z Tobą wziąć ślub i chcę mieć z Tobą córeczkę. Wszystko co chce robić, to chcę robić z Tobą. Teraz i zawsze. Nie robię tego ze względu na to, że będziemy mieć synka, że stworzymy rodzinę, tylko dlatego, że moje uczucia do Ciebie są prawdziwe i nigdy się nie zmienią, nawet gdy będziemy się kłócić. Dlatego pytam, czy wyjdziesz za mnie?

Nie powstrzymywałam płaczu, bo nie potrafiłam. Podałam mu rękę, a on ją złapał i wstał, a wtedy ja połączyłam nasze usta w pocałunku.

- To znaczy "tak"?- oderwał się od moich warg.

- Kocham Cię, Blake.- wyszeptałam, patrząc w jego oczy i w tym momencie uświadomiłam sobie, że musi znać prawdę. 

- Dlaczego słyszę w Twoim głosie "ale"? 

- Usiądziemy?- zapytałam.

Kiwnął głową, po czym złapał za moją dłoń i włożył na palec pierścionek, a ja przymknęłam oczy, aby nie rozpłakać się bardziej. Potem usiedliśmy na ławce, gdzie miałam zamiar powiedzieć mu prawdę.

- Ostatnio na wizycie dowiedziałam się, że są komplikacje. Czym bliżej porodu, tym bliżej jestem podjęcia decyzji.

- Jakie komplikacje? Jaka decyzja? O czym ty do cholery mówisz?

Kiedy nie odezwałam się, on bardziej się stresował, a ja nie potrafiłam mu powiedzieć, bo wiedziałam, że zadam mu tym ból. 

- Mia.- powiedział delikatnie i odwrócił moją twarz w swoją stronę.

- Moje życie albo życie dziecka.

- Co?- wyszeptał.

- Chcę żebyś zaopiekował się Milanem.

- Mia, co ty wygadujesz?

- Najbardziej na świecie liczysz się Ty i nasz synek. Nie chcę nikogo z was stracić.

- Skarbie, a ja nie chcę stracić Ciebie.- w jego oczach pojawiły się łzy.- Nie poradzę sobie bez Ciebie.- jedna z łez popłynęła z jego oka po policzku, a później następna.- Możemy się postarać o kolejne dziecko albo zaadoptować.

- Podjęłam już decyzję, kochanie.- powiedziałam.- Jakakolwiek ona nie byłaby dla nas trudna, nie zmienię jej.

- Wszyscy już wiedzą?- zapytał, a ja zaprzeczyłam ruchem głowy.

- Nikt, oprócz Ciebie.- odpowiedziałam.- Chcę, żeby tak zostało. Nie chcę im łamać serc.

- Ale moje złamałaś.

- Nie chciałam, Blake.- dotknęłam jego policzka, jednak on się odsunął, co mnie zabolało, jednak go w pewnym sensie rozumiałam.- Od samego początku nie chciałam, abym kiedykolwiek Cię zraniła. Nie miałeś się dowiedzieć i chciałam utrzymać to w tajemnicy do samego końca. Jednak nie spodziewałam się, że będziesz chciał się oświadczyć. Musiałam Ci to teraz powiedzieć, abyś wiedział, że nasze na zawsze nie będzie długo trwać. 

- Nie wiem co mam robić.- odpowiedział po chwili milczenia.- Jeszcze Cię nie straciłem, a już czuję pustkę.

- Tą pustkę wypełni nasz syn, kiedy pojawi się na świecie.

- Nigdy nie wypełni jej do końca.- wyszeptał, a jego usta zaczęły drżeć.

Przełknęłam ślinę i wtuliłam się w niego, a on objął mnie tak, jakby to był ostatni raz, kiedy to robi i to tak cholernie bolało, bo nie zasługiwał na taki los, jaki go spotka.

- Nie zasługujesz na śmierć.- wyszeptał.

- Wiem.- odpowiedziałam.- Ale tak widocznie miało być.- dodałam.- Jednak nasz syn będzie zasługiwał na szczęście i każdego dnia będziesz musiał walczyć dla niego. Choćby wszystko się waliło, nie będziesz mógł się poddać, bo nasze małe szczęście będzie potrzebowało Cię cały czas.

Było mi tak cholernie trudno powiedzieć te słowa, bo zostało mi jedynie kilka tygodni życia i musiałam się z tym pogodzić. Miałam wyjście, miałam wybór, ale oddanie życie dla mojego syna było ważniejsze niż żebym żyła ze świadomością, że wybrałam siebie, a nie jego. Każdego dnia czułabym się z tym cholernie źle. Jednak miłość matki do dziecka jest bardzo silna i dlatego to takie trudne i ważne, a zarazem piękne. 

- Zawsze będę Cię kochał.- wyszeptał. 



Już można się domyśleć, jakie będzie zakończenie... 😬

Dziś trochę krótszy, ale nie wiedziałam co bym jeszcze mogła napisać, a poza tym ciężko mi się pisze takie rozdziały 😶😐

Jeszcze nie pisałam nie szczęśliwego zakończenia, więc chce spróbować swoich sił 🙈

Zostawcie komentarz i gwiazdkę! 

Do zobaczenia! 💋

Niespodziewany Gość ✔Kde žijí příběhy. Začni objevovat