6

750 20 0
                                    

Witam 6 grudnia! Ho ho! ❤🎅🎁
Miłego czytania! ❤

Następnego poranka obudziły mnie promienie słońce. Jęknęłam niezadowolona i przetarłam oczy. Spojrzałam na Łobuza, który również się obudził. Pogłaskałam go, po czym wzięłam telefon i spojrzałam na godzinę, która wskazywała kilka minut po dziewiątej. Weszłam w messengera, gdzie miałam kilkanaście nieodczytanych wiadomości na grupie z moimi przyjaciółmi. Odpisałam im, po czym wstałam. Otworzyłam szafę, po czym wyciągnęłam czarne leginsy oraz różowy sweterek i się przebrałam. Na stopy założyłam grubsze skarpetki i kapcie. Zawołałam psa i zeszliśmy na dół. Uśmiechnęłam się szeroko, gdy zauważyłam Blake'a, który robił śniadanie. 

- Bo się przyzwyczaję.- odezwałam się, a on podskoczył i spojrzał na mnie, a ja wybuchłam śmiechem.

- Dzień dobry.- przywitał się, a ja odpowiedziałam mu tym samym.

Również weszłam do pomieszczenia i wyciągnęłam karmę, którą nasypałam do miski Łobuza. Wylałam wodę i nalałam mu świeżej, po czym postawiłam obok tej z karmą. Odsunęłam się i usiadłam na stołku barowym przy blacie. Łobuz od razu wziął się za jedzenie.

- Wiem, że już to mówiłam, ale nie musiałeś robić śniadania.

- Tym razem odwdzięczam się za opiekę przy przeziębieniu.- zerknął na mnie i posłał uśmiech.

Przewróciłam oczami i poczekałam chwilę na posiłek.

- Przez całe moje dotychczasowe życie nikt dla mnie tyle nie zrobił, co ty przez te kilka dni. Na prawdę jestem Ci wdzięczny.- powiedział i podał talerz z kanapkami, po czym podał mi kawę, wziął swoją i usiadł obok mnie.

- To po prostu taki ludzki odruch.- wzruszyłam ramionami i wzięłam jedną z wielu kanapek.

- Nie każdy by mnie przyjął.- powiedział i spojrzał na mój profil.

Skończyłam jeść pierwszą kromkę i spojrzałam na niego.

- Sama nie spotkałam dużo dobroci w swoim życiu.- westchnęłam.- Ale nauczyłam się, że co mi da nie patrzenie na ludzką krzywdę? Satysfakcję? Nie potrzebuję jej. Mogę kogoś nienawidzić, ale źle czułabym się z tym, że ktoś cierpi, a ja na to patrzę i nic z tym nie robię. Moja mama kochała pomagać innym, była wrażliwa na każdą krzywdę czy cierpienie. 

- Brakuje Ci jej prawda?- zapytał z delikatnością.

- Bardzo.- odpowiedziałam.- Była cudowną kobietą. Mogłam zawsze na nią liczyć. Zawsze odnosiła się do mnie spokojnie i wszystko tłumaczyła tak, abym zrozumiała. Traktowała mnie, jak przyjaciółkę.- dopowiedziałam i upiłam kawy.

- A twój tata jaki był?

- Był dobrym ojcem. Starał się takim być. Próbował zrozumieć mnie, gdy zaczęłam dorastać. Wiele rzeczy mi też tłumaczył. Miałam w nim wsparcie, chociaż wiele rzeczy mu nie mówiłam, bo się wstydziłam. Pomagał mi na tyle ile mógł, czasami zdarzało mu się na mnie krzyknąć, ale zawsze mnie przepraszał.

Posłał mi smutny uśmiech i westchnął.

-  Musiałaś szybciej dorosnąć, ale wyszło Ci to na plus.- powiedział po chwili.- Stałaś się piękną, silną i dobrą kobietą. - podniósł kącik ust, a ja się uśmiechnęłam, bo było to na prawdę miłe.- Jedz.- spojrzał na kanapki, a ja przewróciłam oczami i wzięłam kolejną kromkę.

- Myślę, że przez to, że sam dorastałeś, bo rodzice ciągle pracowali to musiałeś również szybciej dorosnąć. To też wyszło ci na dobre. Znam cię kilka dni, ale przez te kilka dni mogłam zaobserwować u Ciebie dobroć, wdzięczność, pomoc i inne pozytywne cechy. Nikt nie jest idealny nawet z takim ciałem.- puściłam oczko, a on parsknął śmiechem.

Niespodziewany Gość ✔Where stories live. Discover now