8

682 21 0
                                    

Witam was 8 grudnia! Ale mam dziś dobry humor! Wam też takiego życzę! 🥰

Następnego poranka, kiedy się obudziłam, zabrałam swoje rzeczy, żeby się wykąpać, ponieważ wczoraj już mi się nie chciało. Wyszłam ze swojego pokoju i weszłam do łazienki. W środku jednak był Blake, w dodatku nagi. Pisnęłam i odwróciłam się.

- Przepraszam. Myślałam, że śpisz. 

Mężczyzna się roześmiał, po czym odchrząknął.

- Możesz się już odwrócić.- powiedział.

Niepewnie się odwróciłam, na szczęście miał już owinięty ręcznik wokół tali. 

- Takiej reakcji się nie spodziewałem.

- To nie jest zabawne.- burknęłam i zjechałam spojrzeniem na jego wyrzeźbiony brzuch.

- Troszkę jest.- uniósł kącik ust.

- Przynajmniej wiem, że twoim kompleksem nie jest mały penis.- powiedziałam i się uśmiechnęłam.

Zmarszczył brwi, nie rozumiejąc o co mi chodzi. Dopiero po chwili załapał, że skomplementowałam jego przyrodzenie. Spojrzał w moje oczy i uśmiechnął się szeroko.

- Więc spodobał ci się?

- Ja może już wyjdę.- mruknęłam, a on zrzucił ręcznik.

Kompletnie się tego nie spodziewałam. Próbowałam twardo patrzeć mu w oczy, jednak to było silniejsze ode mnie i musiałam spojrzeć w dół. Przełknęłam ślinę i wróciłam wzrokiem do jego oczu. Po dłuższej ciszy odchrząknęłam i posłałam mu wymuszony uśmiech.

- Teraz to ja na prawdę muszę wyjść.- powiedziałam i tak też zrobiłam w akompaniamencie jego śmiechu. 

Dopiero gdy się upewniłam, że go nie ma już w łazience, wzięłam prysznic. Później osuszyłam ciało oraz włosy i się ubrałam w obcisłą koszulkę oraz dresy. Założyłam kapcie i zeszłam na dół, gdzie mężczyzna robił śniadanie. Łobuz jadł już karmę, na co się uśmiechnęłam i usiadłam na stołku barowym. Brunet podał mi jajecznicę oraz kawę, nałożył dla siebie i usiadł obok mnie, po czym zaczęliśmy jeść. 

Po śniadaniu oraz kawie, kiedy wysuszyłam już włosy poszliśmy na spacer razem z Łobuzem. Znów poszliśmy nad jezioro, gdzie obserwowaliśmy góry i rozmawialiśmy na różne tematy. 

Wróciliśmy do domku, gdzie rozpaliliśmy w kominku. Pooglądaliśmy jakiś film i zrobiliśmy obiad, który zjedliśmy cały. Chwilę sobie odpoczęłam, po czym stwierdziłam, że zacznę robić coś na jutrzejszą świąteczną kolację, aby jutro było mniej. O dziwo pomógł mi Blake, więc jakoś szybciej to nam poszło. Skończyliśmy przed kolacją, ale jej już się nam nie chciało robić. Dlatego wyciągnęłam lasagnie i włożyłam do rozgrzanego piekarnika. W międzyczasie zrobiłam grzane wino, które uwielbiałam. Wyciągnęłam dwa kubki kamionkowe i wlałam do nich wino z przyprawami oraz pomarańczą. Wyciągnęłam z piekarnika gorące już danie makaronowe. Nałożyłam na talerze i wyciągnęłam sztućce. Zaniosłam do stołu i postawiłam, po czym wróciłam po grzańca. Zaprosiłam do stołu Blake, a on od razu się zjawił i posłał uśmiech. Usiadł do stołu i wzięliśmy się za jedzenie.

- Co to?- zapytał, patrząc do kubka i marszcząc brwi.

- Grzane wino.- odpowiedziałam i wzięłam łyk napoju.

Zrobił minę, jak dziecko, które właśnie dostało brokuł na obiad. Spojrzał na mnie i posłał wymuszony uśmiech.

- Nie lubię czerwonego wina.- mruknął.

- Nie szkodzi.- wzruszyłam ramionami.- Próbowałeś kiedyś takie?

- Nie.

- To spróbuj. Jest o wiele lepsze od zwykłego.

Niespodziewany Gość ✔Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu