68

1K 95 65
                                    

Yoongi położył dłoń na jednej z dłoni Hoseoka, która wciąż ujmowała jego policzek. Jung wstrzymał oddech.

- Kocham Cię — powiedział Min, zbliżając swoją twarz do twarzy Hoseoka — i chcę cię pocałować.

Hoseok nie przeżył jeszcze w życiu nic, co tak bardzo poruszyłoby jego sercem, jak to, co usłyszał właśnie od Min Yoongiego. Chociaż już wcześniej starszy sprawiał, że serce Junga biło szybciej, ciało przyjemnie drżało, a policzki zalewały się rumieńcem, nigdy jeszcze nie doświadczył takiej euforii, jak w chwili, gdy usłyszał te dwa słowa. Och, jak bardzo się mylił wywracając oczami, kiedy w lekturach napotykał wyczerpujące opisy uczuć między kochankami. Wydawało mu się to tak wyolbrzymione, tak nierealne. Teraz rozumiał. Może Ci pisarze też mieli kogoś takiego jak Min Yoongi? Ponieważ Jung czuł, że teraz sam mógłby napisać kilkanaście stron na temat tego, jak wspaniały jest chłopak, którego oddech czuł teraz na swoich ustach. Ach tak. Yoongi powiedział też, że chciałby go pocałować.

- T-tak? — zapytał Hoseok, bardzo starając się nie zemdleć przez natłok emocji.

- Chyba w życiu niczego bardziej nie pragnąłem — zapewnił Min.

Yoongi mówił to całkowicie poważnie. Jeszcze nigdy w życiu niczego nie chciał tak bardzo, jak pocałować w końcu osobę, która sprawiła, że znów zapragnął żyć. Min wciąż dobrze pamiętał dzień, w którym Hoseok do niego napisał. Pamiętał, jak się wtedy czuł, jak w głębi duszy błagał o jakiś znak, coś, co pozwoliłoby uwierzyć, że ma w sobie wystarczająco dużo siły, żeby się nie poddawać. I właśnie tym był dla niego Hoseok. Promieniem słońca, przebijającym się przez gęste, ciemne chmury. Może czymś na wzór anioła stróża, to nie było aż tak istotne. Najważniejszy był fakt, że Yoongi naprawdę go pokochał, całym sercem. Dlatego patrzył teraz w jego błyszczące oczy, cierpliwie czekając na zgodę, by przestrzeń dzieląca ich wargi przestała istnieć.

- Też cię kocham — odpowiedział Hoseok, jeszcze bardziej zmniejszając odległość pomiędzy nimi.

Hoseok też często wspominał dzień, w którym napisał do Min Yoongiego. Czasem nie mógł uwierzyć, że zbieg okoliczności sprawił, że znalazł bratnią duszę, bo tak, Hoseok wierzył, że byli bratnimi duszami, że w jakiś sposób się odnaleźli, pośród miliardów ludzi. Yoongi sprawił, że uwierzył w miłość jak z bajki, że czuł się jak bohater powieści, która zakończy się frazą 'i żyli długo i szczęśliwie'.

Pierwsze fajerwerki rozbłysły na niebie, oblewając je złotem. Towarzyszący jej huk nie zwrócił jednak uwagi Yoongiego, ani nawet Hoseoka, który zwykle na ten dźwięk podskakiwał wystraszony. Chłopcy byli w siebie tak wpatrzeni, że ciężko było odwrócić ich uwagę. W końcu obaj czekali na tę chwilę tak długo. Kolejne fajerwerki pojawiały się na niebie. Czerwienie, błękity i złoto tańczyły na nocnym niebie jak na parkiecie. Nosy Hoseoka i Yoongiego już się stykały. Jeden ruch dzielił ich od pocałunku. Hoseok nieśmiało wysunął palce w czarne włosy Mina, dając mu do zrozumienia, że nie musi się krępować. Ten zerknął na usta młodszego i jeszcze raz, dla pewności, spojrzał mu w oczy. To wystarczyło, by po tylu miesiącach oczekiwania, Yoongi wreszcie pocałował Hoseoka. W końcu obaj poczuli smak tego, co do tej pory jedynie sobie wyobrażali. Zaczynając od delikatnych muśnięć warg, Yoongi mógł poczuć uśmiech Hoseoka. Oglądać go to coś wspaniałego, ale poczuć — to dopiero niezwykłe uczucie. Sam Min zresztą nie potrafił powstrzymać uśmiechu. Wątpił, żeby w całej Korei był teraz ktoś szczęśliwy od niego. Może nawet na całym świecie nie było takiej osoby, jak więc miał się nie uśmiechać? Delikatne pocałunki pogłębiły się i choć nie były takie, jakie można zobaczyć na filmie, bo w końcu dla obu chłopców był to pierwszy w życiu pocałunek, i dla Yoongiego i Hoseoka były idealne.

• starry night 2 • yoonseok ✓Where stories live. Discover now