„Zanim ten mrok znowu odbierze komuś rozum"

1.1K 59 7
                                    

Zeszliśmy wszyscy na ląd

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Zeszliśmy wszyscy na ląd. Wyspa wyglądała jak skalna pustynia, na której ledwo co rośnie. Jednak musieliśmy ją sprawdzić i poszukać prowiantu, ponieważ na statku czekały na nas ledwo zapełnione pułki. Mogli przepływać tędy również lordowie i tak jak przy pierwszej z samotnych wysp spotkaliśmy jednego z nich, to i tutaj któryś mógł zatrzymać się i zostawić miecz.

Kaspian z kapitanem rozdzielili grupę z dwóch szalup na mniejsze podgrupy, po to, aby poszukiwania odbyły się szybciej. Eustachy oczywiście zrobił scenę, gdzie oznajmił, że nie chce znowu być w grupie z Ryczypiskiem. Zaczynało mnie już irytować to zachowanie tak, że miałam ochotę wyrwać temu dzieciakowi język i cieszyć się ciszą, jaką spowoduje mój czyn. Zaproponowałam go nawet Kaspianowi, Łucji i Edmundowi, ale w odpowiedzi dostałam tylko śmiechy chłopaków i piorunujący wzrok Łucji.

Po rozdzieleniu się razem z rodzeństwem Pevensie i Kaspianem poszliśmy w głąb wyspy. Naszym zadaniem było odnalezienie poszlak związanych z lordami, a przy okazji znalezienia żywności mieliśmy zabrać ją ze sobą.

Razem z Kaspianem szliśmy trochę zboku i za rodzeństwem. Przyglądaliśmy się szarym skałą i piasku w poszukiwaniu poszlak.
- Kaspian- krzykną Edmund przyciągając naszą uwagę- chodź! Zobacz to- dodał i pochylał się nad czymś. Szybkim krokiem podeszliśmy do ciemnowłosego.
- Co znalazłeś?- zapytał Kaspian jak dzieliło go około dwa metry od chłopaka.
- Lina- powiedział i złapał za gruby sznur i zaczął go powoli wyciągać z dziury między skałami.
- To znaczy, że lordowie mogli tu być- powiedziałam stając tuż nad dziurą i wychylając się nad przepaścią. Było tam dość głęboko, ale przy pomocy liny łatwo można było zejść po skałach w dół. Nie zastanawialiśmy się długo i zaczęliśmy powoli schodzić. Najpierw poszedł Kaspian, następnie Łucja, ja, a na końcu Edmund.

Na dole była grota. Nie było tam ciemno. Przez przejście, przez, które przeszliśmy wpadało światło słoneczne i odbijało się od niektórych skał i wody tworząc naturalne oświetlenie groty. Miejsce nie różniło się dużo od reszty wyspy. Jedyne co ją wyróżniało to jeziorko.

- Hej, chodzie to zobaczyć- powiedziałam do reszty grupy po tym jak zajrzałam do wody, aby napić się jej trochę. Na dnie leżał złoty posąg mężczyzny. Był przedstawiony w pozycji takiej jakby kucnął i wyciągał po coś rękę.
- Złoty posag w takim miejscu- zapytała Łucja po zobaczeniu przedziwnej rzeczy. Wszyscy przyglądali się temu i zastanawiali co to tu robi.
- Zaraz, to godło jednego z lordów- powiedział Kaspian i pokazał na tarczę leżącą tuż obok posągu.
- A tam jest jego miecz- krzyknęłam i ukucnęłam, aby wyciągnąć go z wody.
- Zaraz, poczekaj- zatrzymał mnie Kaspian i złapał chwile przed tym jak dotknęłam wody- tutaj coś nie gra, popatrz w jakiej pozycji jest ten posąg- powiedział prostując się.

Faktycznie, nie pomyślałam. To mogło coś znaczyć, a woda mogła być przeklęta. W jednej chwili zrobiło mi się głupio. Mogło mi się coś stać.

Opowieści z Narnii: Podróż na Kraniec ŚwiataWhere stories live. Discover now