„Chyba, że pożre nas wąż morski"

1.1K 48 1
                                    

Płynęliśmy już kilka dni. Na morzu panował ciągły sztorm. Żeglarze nie mieli już siły, podobnie jak ja. Prowiantu zaczynało powili brakować. A nasza Błękitna Gwiazda ani razu się nie pojawiła. Płynęliśmy przed siebie próbując przetrwać sztorm. Nikt tak naprawdę nie wiedział, w którą stronę się kierujemy.

Obserwowałam morze przez duże okno w kajucie z mapami. Na zewnątrz woda z impetem uderzała w boki statku. Już zaczęłam przyzwyczajać się do ciągłego bujania, a mdłości zaczęły powili znikać.
- Glor- powiedział ktoś za moimi plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam Łucję. Dziewczyna miała taką chrypkę, że nie rozpoznałam jej głosu- jak się trzymasz, bo ja osobiście mam już dosyć- zaczęła ponurym tonem. Ciężko usiadła na fotelu stojącym pod ścianą. Po jej czole spływało kilka kropel wody. Musiała wyjść na chwile na pokład, na deszcz. Podziwiałam ją, ja to nawet nie miałam zamiaru się moczyć.
- Ja też mam, uwierz- powiedziałam podchodząc do dziewczyny. Pod wpływem bujnięcia usiadłam na moim łóżku. Poczułam jak miękki mam materac.

Siedziałyśmy w ciszy. Łucja nie miała żadnej ochoty na pogaduchy, ani na żadną rozmowę. Zamknęła oczy i myślała, albo po prostu przysypiała. Przez tę burzę, nawet w ciągu dnia było ciemno, więc nie dziwie się jej.

Po kilku minutach poczułam, że cisza chyba zaczyna robić się niezręczna, chciałam zacząć jakąś rozmowę, jak nagle do kajuty weszły trzy osoby, Drynian, Edmund i Kaspian.
- Przepraszamy, że tak nagle, ale niestety tutaj mamy pokój z mapami i musimy chwile tu pourzędować- wypowiedział się kapitan statku. Łucja lekko wzdrygnęła podczas wejścia panów, ale jak już stanęli przy stole map już miała z powrotem przymknięte oczy.
- Nie no dobrze- powiedziałam podnosząc się z łóżka. Wszyscy byli mokrzy. Przemoczone ubrania, włosy, które pod wpływem wody przykleiły się wszystkim do czół, z nosów i bród kąpały krople deszczu- siedźcie ile chcecie- dodałam opierając się o stolik. Złapałam wtedy kontakt wzrokowy z Kaspianem, który stał po drugiej stronie stołu.
- Woda robi z nami co chce- powiedział Drynian przykuwając wszystkich uwagę- Błękitnej Gwiazdy napewno nie ujrzymy- powiedział- nie przy takiej pogodzie.
- To co Pan proponuje?- zapytał trochę podenerwowany Kaspian i oparł się stanowczo o stół. Widać było, że jest trochę zdenerwowany, ale nie dziwię mu się, bo przy takiej pogodzie każdemu nerwy puszczają.
- Dla mnie najlepiej byłoby zawrócić, bo przypadło nam pływać po niebezpiecznych i dziwnych wodach- mówi kapitan i rozgląda się po ludziach- jak nie zabije nas woda to głód- dodał i założył kaptur, aby wyjść na mostek.
- Chyba, że pożre nas wąż morski- zaśmiał się Edmund i przykuł tym uwagę stojącego w drzwiach kapitana.
- Mówię właśnie, że załoga zaczyna już wariować- wyszedł pozostawiając po sobie nieprzyjemną i napiętą atmosferę.

Wszyscy staliśmy w ciszy przy mapie. Nikt nie wiedział co ma mówić, aż nagle ciszę przerwała Łucja, która dziwnie jęknęła przez sen, a następnie przebudziła się i gwałtownie podniosła. Cała nasza trójka spojrzała w jej kierunku i jak na zawołanie zaśmialiśmy się na widok zdezorientowanej Łucji.
- Odprowadzę cię do kajuty- powiedział Edmund podchodząc do swojej siostry. Złapał ją za ramię i wychodząc wysłał nam roześmiane spojrzenie. Nie do końca wiedziałam co ono miało znaczyć, ale nie przejęłam się nim znacznie.

Zostałam sama z Kaspianem. Nie żebym się tym stresowała, albo czuła niezręcznie w jego towarzystwie. Ale od jakiegoś czasu czuje się dziwnie przebywając z nim sam na sam, jakbyśmy stracili tematy do rozmów, a nasza relacja z wygłupów i dogrywek przeszła na dziwne opanowanie.
- Jak się czujesz?- zapytał Kaspian przerywając tą okropną ciszę.
- Tak jak reszta załogi- stwierdziłam i pokręciłam oczami, a następnie wysłałam mu niezadowoloną minę. To oczywiste, że nie czułam się najlepiej w taką pogodę i dodatkowo nasza misja wydłużała się, a zło panujące na tych wodach zwiększało słoje siły.

Opowieści z Narnii: Podróż na Kraniec ŚwiataWhere stories live. Discover now