„A Zuza?"

2.4K 97 17
                                    

Minęły już trzy dni od odpłynięcia z tamtej wyspy. Czułam się dużo lepiej, a ból zaczął być mniej intensywny. Mogłam już normalnie chodzić i robić to co chciałam, tylko czasami miałam przypływ bólu.

Cały czas był przy mnie Kaspian. Od przytulenia mnie na dziedzińcu ciagle stara się pomagać mi i spędzać ze mną czas. Czuje się winny o to co mi się stało. Tłumaczyłam mu, że to niczyja wina, a jeżeli mamy kogoś winić to mnie samą i mój nieokrzesany charakter, ale on nie chce tego słuchać i tak trzyma się swojej wersji.

Siedziałam właśnie na łóżku w sali z mapami. Tak, moje łóżko jest ustawione w rogu w tej sali. Łucja śpi z dziewczynką, która schowała się w koszu i prześlizgnęła na statek za tatą. Nazywa się chyba Gail, ale nie jestem pewna. Nie miałam jeszcze okazji z nią porozmawiać.
- Nad czym tak myślisz?- zapytał Kaspian przyglądając się mapie. Spojrzałam na niego i nic nie powiedziałam. Wstałam tylko i podeszłam. Stanęłam po drugiej stronie stołu, tak, że patrzyliśmy na siebie nawzajem.
- O niczym- odpowiedziałam mu i spojrzałam na mapę. Czułam wzrok chłopaka, ale nie chciałam na niego spojrzeć, ale chęć sprawdzenia go zmusiła mnie do zerknięcia. Powoli podniosłam wzrok i popatrzyłam na Kaspiana. Brunet uśmiechną się i nie oderwał od mnie wzroku. Czułam jak moje policzki rozgrzewają się do czerwoności. Odwróciłam wzrok i znowu wbiłam go w jeden punkt na mapie.
- Czego szukasz?- zapytałam i pokazałam na mapę. Miałam wielką nadzieje, że ta krępująca i zarazem przyjemna sytuacja skończy się.
- Kolejnej wyspy- powiedział i pokazał na grupę namalowanych wysep- na tej byliśmy- pokazał i wytłumaczył mi Kaspian- planujemy dopłynąć teraz do tej- dodał i pokazał kolejną wyspę.
- Mam nadzieję, że nie będzie to wyspa tego samego typu co ta poprzednia- zaśmiałam się i pokazałam poranione nadgarstki. Kaspian złapał je delikatnie.
- Jak taka będzie- zaczął powoli chłopak- to za żadne skarby nie dopuszczę do takiej sytuacji jeszcze raz- powiedział i mocniej zacisną moje dłonie. Nie sprawiało to nawet najmniejszego bólu. Chciałam aby je nadal trzymał. To dziwne czułam się przy Kaspianie bezpieczniejsza i nie martwiłam się o nic, a jak odchodził chociaż na chwilę to zastanawiałam się co się z nim dzieje i chciałam, aby jak naszybciej do mnie wrócił.

Nagle do kajuty weszła Łucja. Kaspian szybko pościł moje ręce, a ja cofnęłam się o krok. Dziewczyna stanęła w drzwiach poprawiając włosy, a na jej twarzy pojawił się uśmieszek, który sugerował o jej dziwnych podejrzeniach.
- Kaspianie- zaczęła Łucja- zostawisz nas same- powiedziała i pokazała prawą ręką wyjście. Brunet nie miał wyboru, musiał nas zostawić.
- Dobrze- powiedział chłopak i ruszył w stronę wyjścia- później przyjdę- dodał Kaspian zanim wyszedł na zewnątrz. Łucja uśmiechnięta usiadła na moim łóżku. Podeszłam do niej i usiadłam obok.
- Coś się stało?- zapytałam dziewczyny. Łucja siedziała i lekko ruszała nogami, które świadczyły o jej ekscytacji.
- Uroczo razem wyglądacie- powiedziała Łucja i narysowała serduszko w powietrzu. Przewróciłam tylko oczami i skrzyżowałam ręce na piersi.
- Przyjaźnimy się tylko- powiedziałam lekko uniesionym głosem- nic więcej nas nie łączy- powiedziałam i lekko uderzyłam ręką w materac. Łucja osunęła się od mnie, o mały kawałek.
- Wiem, że się przyjaźnicie, ale chyba zbliżyliście się, co?- zapytała brunetka i uderzyła mnie poduszką. Odskoczyłam na bok i zabrałam przyjaciółce miękką broń i sama zaczęłam w nią uderzać. Obie śmiałyśmy się i uderzaliśmy poduszką. Musiałyśmy wyglądać idiotycznie.
________________________________

Nadchodził wieczór. Na dworze zaczęło robić się ciemno, a na niebie pojawiały się gwiazdy i księżyc. Wyszłam z kajuty, pokład był pusty, tylko kapitan stał za sterem. Podeszłam do lewej burty. Oparłam się o nią i lekko wychyliłam. Morze było spokojne, a małe fale uderzały w statek. Czułam lekki powiew wiatru na twarzy. Aż przyjemnie było czuć jak chłodne powietrze przeczesuje mi włosy. Zamknęłam oczy i wyobrażałam sobie, że lecę.

Nagle usłyszałam kroki. Przerwały moją chwilę, co lekko mnie zdenerwowało. Otworzyłam oczy i odwróciłam w stronę dobiegających kroków. Okazało się, że to tylko Kaspian.
- Co robisz?- zapytał i poprawił koszulę, którą chyba dopiero założył, bo nie była jeszcze  włożona w spodnie.
- A podziwiam morzę- powiedziałam i znowu zaczęłam patrzeć na wodę. Chłopak podszedł i również oparł się o burtę.
- Przepraszam cię, że tak ciągle kręcę się obok ciebie i nie daje chwili na zostanie samej- powiedział spokojnym, a zarazem przygnębionym głosem Kaspian. Spojrzałam na niego marszcząc czoło.
- Żartujesz sobie?- powiedziałam lekko zirytowany tonem. Zaraz potem uśmiechnęłam się i uderzyłam go w ramię- cieszę się, że tyle ze mną przebywasz- dodałam, ale tym razem spokojnym i ciepłym głosem. Chłopak popatrzył na mnie i uśmiechną się tylko. Widać było, że odetchną, a jego niepotrzebne poczucie winy zniknęło. Później spojrzał w stronę morza więc ja zrobiłam to samo. Patrzyliśmy tak kilka minut w milczeniu, aż do momentu kiedy Kaspian oparł ręce na burcie i nabrał głośno powietrza.
- Glor- powiedział nadal patrząc się w morze. Spojrzałam na niego. Był lekko spięty.
- Tak?- zapytałam. Chłopak spojrzał na mnie, ale zaraz potem znowu spojrzał na morze. Gryzł się z myślami. Chciał coś powiedzieć, ale równocześnie nic nie chciał mówić. Zaczął się zacinać i nic nie rozumiałam.
- No... ja.... ty... nie dam rady- powiedział i spojrzał na swoje stopy, nadal trzymał ręce na burcie. Położyłam mu ręce na plecach. Pomyślałam, że jak przybliżę się do niego może uda mu się powiedzieć mi to co chciał. Byłam bardzo ciekawa, ale nie chciałam naciskać.
- Kaspian- powiedziałam spokojnie i drugą, wolną ręką złapałam jego policzek i skierowałam jego twarz w moją stronę. Chłopak nie opierał się i spojrzał mi w oczy. Jego wzrok działał na mnie w magiczny sposób, zawsze powodował coś w rodzaju przypływu dobrych emocji i równocześnie czułam się wtedy naprawdę bezpieczna- co się stało?- udało mi się nareszcie wydusić z siebie to pytanie. Chłopak puścił burtę i wyprostował się. Nadal się na mnie patrzył.
- Chciałem powiedzieć, że zależy mi na tobie- powiedział i nabrał powietrza. Nie wiedziałam o co mu do końca chodzi. Wiedziałam, że mu na mnie zależy, wiec nie widziałam potrzeby mówienia mi tego i to z tak dużą trudnością.
- Wiem, że ci na mnie zależy- powiedziałam po chwili namysłu- ale to wiedziałam wcześniej, o co tak naprawdę chodzi?- zapytałam i oczekiwałam natychmiastowej odpowiedzi. Chłopak przybliżył się do mnie, tak że między mną a nim było, może 20 cm odległości. Nie miałam ochoty odsuwać się od niego, chciałam być blisko niego, wręcz lubiłam i pragnęłam tego. Kaspian pochylił się lekko i w tym momencie jego usta musnęły moje. Zamarłam. Nie wiedziałam co mam zrobić. Moje serce zaczęło uderzać tak mocno, że mogłoby wyskoczyć z mojej kładki piersiowej. Mogłam się odsunąć, ale zamiast tego oddałam pocałunek. Też musnęłam go swoimi wargami, aż doszło do tego, że zaczęliśmy się całować. Ciepły prąd przepływał przez moje ciało. Zrozumiałam wtedy, że zależy mi na nim w inny sposób niż myślałam i znaczy dla mnie więcej niż przyjaciel. Wtedy kiedy naprawdę zrobiło się przyjemnie przypomniałam sobie o Zuzie i przerwałam pocałunek.
- A Zuza?- zapytałam trzymając jedną rękę na ciepłym policzku Kaspiana, a drugą na ramieniu.
- Nie ma jej tu, a ja zakochałem się w tobie- powiedział, a ja z powrotem zaczęłam go całować.

Opowieści z Narnii: Podróż na Kraniec ŚwiataDonde viven las historias. Descúbrelo ahora