Rozdział 81

365 32 5
                                    

Z samego rana, następnego dnia, poszliśmy do więzienia. Posłuchałem straszego i razem poszliśmy tam, aby spotkać się z Hobim. Przyznam, że się obawiałem tego.

Po oznajmienu strażnikowi z kim chcemy rozmawiać kazał iść do innej sali znajdującej się na końcu korytarza. Gdy weszliśmy do środka zauważyliśmy stół z trzema krzesłami. Usiedliśmy czekając. Po kilku minutach drzwi się otworzyły, a do środka wszedł brunet, lecz gdy tylko nas zauważył, zatrzymał się wyraźnie zszokowany.

ㅡ C-co wy tutaj robicie? ㅡ Spytał zostając po chwili popchnięty przez strażnika by usiadł co zrobił od razu.

ㅡ Przyszliśmy zobaczyć cię. ㅡ Oznajmił mąż łapiąc moją dłoń pod stołem. ㅡ Co u ciebie?

ㅡ Po tym co ci zrobiłem... Przychodzisz i pytasz co u mnie? ㅡ Spytał z drżącym głosem.

ㅡ Hobi... Zrobiłeś to, bo nie miałeś innego wyjścia, a nikt nie byłby w stanie przewidzieć co zrobiłby Yoongi. Zrobiłeś to, bo się bałeś.

ㅡ Ale Jungkook...

ㅡ Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Czy po tym mamy przestać się przyjaźnić? Hobi... ㅡ Powiedział łapiąc dłonie przyjaciela. ㅡ Wybaczam ci. Naprawdę. Wierzę, że nie chciałeś tego zrobić, a zrobiłeś, bo martwiłeś się o swoją rodzinę. Postąpiłbym tak samo, uwierz.

ㅡ Zrobiłem to, a i tak nie pomogło.

ㅡ Nie rozumiem.

ㅡ Gdy tu trafiłem... Przyszedł ojciec i powiedział, że.... Mama nie żyje. Ten drań zabił mi matkę, rozumiesz? Prosiłem go by nikomu nie mówił.

ㅡ Jesteś pewny, że był to Yoongi? ㅡ Spytał starszy patrząc na mnie ze smutnym wyrazem twarzy. Ciągle milczałem. Nie wiedziałem co mówić... W dodatku robili z Yoongiego morderce, a ja głupi w to nie wierzyłem.

ㅡ A kto inny?

Nie mogłem dłużej, dlatego wstałem wychodząc z pomieszczenia.

ㅡ Jimin, stój! ㅡ Krzyknął za mną mąż. ㅡ Proszę, zatrzymaj się. ㅡ Zawołał łapiąc mój nadgarstek.

ㅡ Nie będę słuchał tych bzdur. Yoongi na pewno by tego nie zrobił. On taki nie był.

ㅡ Jimin nie wiadomo. Wiele się o nim dowiedziałeś z czasem. Jaki tak naprawdę był....

ㅡ A-ale... Nie zabiłby mamy Hobiego. ㅡ Wyszlochałem. ㅡ Nie był aż takim człowiekiem bez serca. Tak jak wtedy. W dniu, kiedy mi cię porwali. Chciał mnie zastrzelić, ale tego nie zrobił. On nie był i nie jest takim potworem.

ㅡ Jimin, uspokój się. ㅡ Poprosił przytulając moją osobę. ㅡ Dobrze. Nie jest. Wierzę ci, ale nie płacz. Chcesz jeszcze tam wejść czy...

ㅡ Poczekam przy wejściu. Zamówię taksówkę. ㅡ Powiedziałem wycierając wierzchem dłoni poliki. ㅡ Idź. Poczekam na ciebie.

ㅡ Kocham cię.. ㅡ Szepnął całując mnie w czoło i wracając do Hobiego. Tak jak mówiłem wyszedłem z więzienia, wyjmując telefon i dzwoniąc po podwózkę. Przyjechała po kilku minutach. Wszedłem do samochodu, każąc kierowcy by zaczekał.

ㅡ Za co pan siedział? ㅡ Spytał nagle. To pytanie wryło mnie w fotel. Chciałem zapomnieć o czasie w więzieniu. To był koszmar.

ㅡ Tylko odwiedzałem przyjaciela. ㅡ Powiedziałem poniekąd kłamiąc, bo mu potwierdziłem, że wcale nie miałem wyroku, ale nie musi wiedzieć.
Mężczyzna zamilkł. Po kolejnych kilku minutach przyszedł mój mąż i mogliśmy spokojnie pojechać do domu.

Forever Love / KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz