Rozdział 64

361 39 17
                                    

Jungkook trafił do szpitala, gdy to wezwałem policję oraz kartkę korzystając z telefonu jednego chłopaka z ulicy. Chciałem jak najbardziej by pojechał do szpitala w Seulu co mnie posłuchali.
Gdy tylko go znalazł się w stolicy przyjęli go od razu.
Jednakże Kook miał bardzo dużo ran i uszkodzeń, dlatego trafił na stół operacyjny. Lecz bardzo martwiło mnie jego serce. W jakim jest stanie?
Czy jest nadal zdrowe?

Wstałem z krzesła widząc jak po kilku godzinach operacja się skończyła, a z sali wyszli lekarze ze starszym.

ㅡ Doktorze i jak? ㅡ Spytałem.

ㅡ Wszystko poszło dobrze, lecz.. Jego serce przeszło zawał. Widocznie porywaczka sprowadziła własnego, nie doświadczonego lekarza. Z tego powodu potrzebuje on przeszczepu. Jego serce zostało źle zbadane i uszkodzone. Już wpisałem Pana Jeona na listę oczekujących. Jest czwarty w kolejce. Zalecam też bardzo dobrego psychologa. Przyda się.

ㅡ Przepraszam... A... Czy ja mógłbym oddać mu swoje serce?

ㅡ Jest pan jego mężem? ㅡ Spytał na co skinąłem głową.

ㅡ Jeśli pan odda mu serce... Kto z nim będzie? Z informacji policji, pan Jeon był bardzo surowo torturowany. Jego psychika na pewno na tym poważnie ucierpiała. Chcę pan oddać mu serce, dobrze, doceniam, ale niech pan pomyśli o reszcie. ㅡ Odszedł.

Rozpłakałem się kucając na podłodze i chowając twarz w swoich dłoniach.
Nie czekając wstałem biegnąc do sali, do której go zawieźli.
Lecz nie mogłem wejść. Stałem przed drzwiami patrząc na śpiącą twarz starszego.
Nie mogę mu pomóc, a tak bym chciał. Lekarz miał rację. Kto z nim by był, jeśli chciałbym oddać mu serce.

***

Dwa dni później Guk nadal był w śpiączce co zaskoczyło nawet lekarza, bo powinien już się wybudzić. Siedziałem przy moim mężczyźnie trzymając go za dłoń.

ㅡ Gukie... Jestem tu. Słyszysz? Nie jesteś już w tamtym miejscu. Jesteś bezpieczny. Króliczku.. ㅡ Pocałowałem jego wierzch dłoni. Po chwili starszy zaczął drgać. Widziałem już to kiedyś w swoim życiu. Była to padaczka. ㅡ Jungkookie. ㅡ Wstałem natychmiast. ㅡ Doktorze! ㅡ Krzyknąłem wychodząc z sali. Przybiegł przytrzymując chłopaka głowę, a pielęgniarka nogi. Uspokoił się po kilku minutach. ㅡ Co... Co mu jest?

ㅡ Na szczęście już nic. Musi się jak najszybciej wybudzić. To nie dobrze, że jest nadal w śpiączce. Spróbujemy sami go wybudzić. ㅡ Powiedział mówiąc coś do pielęgniarki. Podała coś mu, a następnie po zbadaniu chłopaka wyszli. Nie chciałem nikogo informować kłamiąc im, że Jungkooka jeszcze nie znalazłem. Nie chciałem by wpadli na pomysł, aby mu pomóc. Nie chciałem by poświęcali swoje życie.

Westchnąłem siadając obok niego. Zacząłem śpiewać naszą piosenkę. Nie wiem, ale ta piosenka miała w sobie coś co mnie uspokajało na swój sposób.

Tak minął kolejny trudny dzień.
Następnego dnia pojechałem do domu byle tylko zabrać szybki prysznic. Tam zaskoczony zastałem Tae.

ㅡ Jak tu wszedłeś? I co tu robisz?

ㅡ Tylnym wejściem. Wiedziałem, gdzie są klucze. Jestem tutaj od wczoraj. Czekałem na ciebie, bo nie wierzę ci. Gdzie Jungkook?

ㅡ Nie znalazłem go. ㅡ Mruknąłem idąc na górę.

ㅡ Nie kłam. Jakbyś go nie znalazł... Byś był bardziej załamany. Znam cię Jimin. Powiedz..

ㅡ Mówię, że go nie znalazłem. Szukam go jeszcze. ㅡ Mruknąłem wchodząc do sypialni.

ㅡ Kłamiesz. ㅡ Rzekł idąc za mną. Złapał mój nadgarstek odwracając w swoją stronę. ㅡ Mów.

ㅡ Dlaczego miałbym kłamać? Puść mnie.

ㅡ Jimin do cholery jasnej. Wiesz, że ze mną nie wygrasz. Guk to także mój przyjaciel, więc powiedz.

Patrzyłem na niego po czym spuściłem głowę zaczynając płakać. Przytulił mnie głaszcząc po plecach.

ㅡ Dobrze.. Guk jest w szpitalu, lecz nie możesz tam jechać.

ㅡ Dlaczego? Wiesz, że i tak tam pojadę. Nawet bez twojej wiedzy.

ㅡ Nie. Zakazuje ci!

ㅡ Co jest z tobą? Co ukrywasz?

ㅡ Nic. Po prostu masz nie przyjeżdżać do szpitala, jasne?

ㅡ Jimin, proszę cię. Powiedz o co chodzi, bo za karę zadzwonię do wszystkich każąc im tu przyjechać.

ㅡ Nie, Tae. Nie rób tego. ㅡ Odsunąłem się. ㅡ Dobrze powiem, ale obiecaj, że nic nie zrobisz.

ㅡ Mów.

ㅡ Jungkook będzie miał przeszczep serca. Znaczy szukają jeszcze dawcy, a on sam jest w śpiączce.

ㅡ I chciałeś zataić tak ważną informacje?

ㅡ Bo boję się, że któryś z was będzie chciał mu pomóc. Nie mogę na to pozwolić, rozumiesz?

ㅡ Nawet jeśli... Jungkook jest moim przyjacielem. Muszę być przy nim i jakoś pomóc. Skąd wiesz... Może uda mi się go uratować.

ㅡ Tae.. ㅡ Zacząłem płakać. ㅡ Nie. Nie zgadzam się. Nie mogę ci pozwolić oddać swojego serca. Gdy Jungkook się wybudzi będzie potrzebować wsparcia nie tylko mojego, a i przyjaciół. Byłeś z nim najbliżej. Będzie cię także potrzebować.

ㅡ Jimin, wiem, ale....

ㅡ Nie mogę kolejnej osoby stracić. Straciłem Yoongiego... Hobi trafił do więzienia... Jeśli ciebie stracimy... Tae nie możesz.

ㅡ Yoongi.. Nie żyje?

ㅡ Nie. Suzy go zastrzeliła, gdy ratował mnie. Dlatego... Nie możesz się poświęcić.

ㅡ Rozumiem. Jeśli tak mówisz...

ㅡ Błagam Tae. Kook przeżył koszmar... Musisz także żyć dla niego. Sam sobie nie poradzę. ㅡ Złapałem jego dłoń obejmując ją swoimi. ㅡ Błagam.

Westchnął z powrotem mnie przytulając. Wybuchłem płaczem nie mogąc znieść wewnętrznego bólu.

ㅡ Błagam. ㅡ Wyszlochałem cicho w jego ramię.

ㅡ Dobrze. Nic nie zrobię. Pomogę wam. Obiecuję.

ㅡ D-dziękuję.

ㅡ Idź się ogarnij, a ja zrobię ci coś do jedzenia.

Skinąłem głową poddchodząc do swojej walizki. Wziąłem czyste ubrania idąc do łazienki.
Wykąpany i  ubrany zszedłem na parter do kuchni zastając tam przyjaciela.

ㅡ Masz.

ㅡ Zrobiłeś zakupy?

ㅡ Kupiłem parę składników. Jedz i pojedziemy do szpitala.

Zgodziłem się jedząc kanapki.
Po kilku minutach talerz był pusty. Podziękowałem chłopakowi wstając z miejsca.

ㅡ Jedźmy. ㅡ Rzekłem.
Poszliśmy na korytarz ubierając się, lecz gdy tylko otworzyłem drzwi zauważyłem policjantów.

ㅡ Pan Jeon Jimin?

ㅡ T-tak?

ㅡ Pojedzie pan z nami.

ㅡ Ale dlaczego?

ㅡ Wszystko wyjaśnimy na komisariacie. ㅡ Powiedzieli zakładając mi kajdanki na nadgarstkach.

ㅡ Co? Nie... Proszę. Nic nie zrobiłem! ㅡ Krzyknąłem. ㅡ Tae, zrób coś.

Wsiadłem do radiowozu jadąc na posterunek. Płakałem nie wiedząc o co chodzi. Bałem się, że trafię do więzienia. Byłem nie winny. Zastrzeliłem Suzy w swojej obronie.

*******************

07.12.20

Witajcie

Jak wam się podoba?

Forever Love / KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz