Rozdział 82

327 35 10
                                    

Rano obudziłem się bez starszego obok. Zerwałem się z łóżka, lecz zgiąłem się czując ból w dolnych częściach ciała. Syknąłem, ale nie poddawałem się. Wstałem, zauważając na łóżku szlafrok. Ubrałem go, wychodząc z pokoju na dół.

ㅡ Guk? Guk, gdzie jesteś? ㅡ Wołałem, lecz odpowiedziała mi cisza. W głowie miałem tylko jedno: "A nie mówiłem?"
Bałem się, że uciekł znowu.
Usiadłem w salonie na kanapie. Wtem zaświeciła się żarówka. Podniosłem się chcąc iść na górę się ubrać, lecz  gdy byłem już na trzecim schodku do środka wszedł mąż z dwoma reklamówkami.

ㅡ Coś się stało? ㅡ Spytał zaskoczony.

ㅡ Gdzie ty byłeś? ㅡ Odpowiedziałem pytaniem na jego pytanie wzdychając z ulgą i schodząc ze schodów, podchodząc do niego.

ㅡ W sklepie. ㅡ Uniósł zakupy, jakbym ich nie zauważył. ㅡ Namjoon i Jin mają dzisiaj przyjechać, bo do nich dzwoniłem.

Usiadłem pod ścianą i chowając twarz w dłoniach.
ㅡ Wszystko w porządku? Jimin..

ㅡ Myślałem, że uciekłeś. Martwiłem się...

ㅡ Hej... ㅡ Odłożył zakupy na bok, kucając przede mną. ㅡ Zapewniałem cię, że będzie dobrze. Już, skarbie. Jest dobrze. ㅡ Mówił. Podniósł mój podbródek całując w usta. Oddałem gest przyciągając go do siebie bardziej.

Położył nas na podłodze zwisając nade mną. Odwiązał mój szlafrok, jeżdżąc dłonią po moim ciele.
Sapnąłem, gdy delikatnie we mnie wszedł, ówcześnie naśliniając swojego członka. O dziwo nie czułem zbyt dużego bólu. Może to za sprawą wczorajszego stosunku.

Zrobił pierwsze pchnięcie, całując moją szyję. Zagryzłem dolną wargę, wplątując dłonie w ciemne kosmyki włosów mężczyzny.

Krzyknąłem z przyjemności, gdy przyspieszył trafiając w mój punkt. Jęczałem mu do ucha, chcąc pokazać jak mi dobrze. Nie sądziłem, że z samego rana będzie druga runda, ale nie narzekałem.

Po kilkunastu minutach doszedłem jako pierwszy na swój brzuch, a chwilę później mąż, lecz nie przestawał poruszać miednicą, aby wydłużyć orgazm. Przyciągnąłem go do pocałunku, kładąc dłonie na jego karku. Zrobił ostanie mocne pchnięcia i opadając z sił.

ㅡ Kocham cię, Jungkookie. ㅡ Wyszeptałem. Uśmiechnął się szeroko całując mnie w czoło.

ㅡ Ja ciebie też, Chim. ㅡ Odpowiedział wstając na równe nogi czym i mi pomógł. Zabrał moją osobę na ręce prowadząc do łazienki. ㅡ Wykąp się. Zacznę robić obiad, bo się nie wyrobimy.

ㅡ Dobrze. Niedługo ci pomogę. ㅡ Posłałem mu uśmiech. Skinął głową wychodząc z pomieszczenia.
Po zabraniu szybkiego prysznicu i ubraniu się, poszedłem do starszego obejmując go od tyłu. ㅡ Co masz zamiar zrobisz?

ㅡ Spróbuję zrobić risotto z zeszytu z przepisami mamy. Robiła je najlepsze.

ㅡ A co mam robić?

ㅡ Patrzeć jak robię.

ㅡ No Guk... Daj mi coś co pracy. Wiem. Posprzątam. ㅡ Klasnąłem w dłonie chcąc pójść do salonu, lecz zatrzymał mnie, łapiąc za nadgarstek.

ㅡ Jimin... Teraz cię boli. Kulejesz. Zanim skończysz sprzątać oni dawno tu już będą, bo będziesz robił wszystko w zwolnionym tempie. Połóż się. Ja wszystko zrobię.

ㅡ Ale ja chcę ci pomóc. Sam nie ogarniesz. ㅡ Westchnąłem obejmując go w pasie.

ㅡ No dobrze. ㅡ Zgodził się niechętnie.

Dał mi wskazówki co mam robić, za co od razu się wziąłem. Byliśmy jak zgrany zespół. Dlatego już po godzinie wszystko miało już swoje miejsce. Udekorowałem stół i trochę posprzątałem. Lecz nic nie może być takie wspaniałe. Guk, mało się odzywał. Albo był tak skupiony na tym daniu, albo głęboko nad czymś myślał.

ㅡ Wszystko w porządku?

ㅡ Tak. ㅡ Powiedział, poprawiając ostanie sztućce obok talerza.

ㅡ Na pewno? ㅡ Dopytałem. ㅡ Nie wierzę ci.

ㅡ Znowu, Chim? Daj spokój, dobrze? Jest wszystko świetnie. ㅡ Mruknął niezadowolony. Wywróciłem oczyma idąc na górę. Ze swojego bagaża, który stał w kącie wyjąłem paczkę papierosów. Podszedłem do okna, które otworzyłem na ościerz. Usiadłem na parapecie zapalając jednego peta. Poczułem tą wspaniałą ulgę, którą nie tak dawno czułem. Odparłem głowę o kolano mając w oczach łzy, choć nie wiem dlaczego. Czułem się poniekąd... Zraniony. Znowu się przede mną zamyka, a przecież obiecał mówić mi wszystko.
Drżącą dłonią, zaciągnąłem się kolejny raz.

ㅡ Co ty robisz? ㅡ Usłyszałem z boku przez co podskoczyłem. 

ㅡ Palę. Nie widać?

ㅡ Myślałem, że z tym skończyłeś.

ㅡ Bo skończyłem.

ㅡ To czemu palisz? Wyrzuć to. ㅡ Rzekł podchodząc do mnie, lecz nie zrobiłem tego co kazał. ㅡ Jimin. Wyrzuć to.

ㅡ Nie chce. Daj mi się tym nacieszyć. ㅡ Powiedziałem zbyt ostro. Po chwili starszy wyciągnął rękę chcąc mi wyrwać papierosa, lecz odsunąłem dłoń. ㅡ Daj spokój, Jungkook. ㅡ Westchnąłem. Nie spodziewałem się, że starszy złapie mnie za ramię i wychyli za okno. ㅡ Co ty robisz?! ㅡ Krzyknąłem przerażony trzymiąc go za koszulę.

ㅡ Wyrzuć to i całą paczkę za okno. Inaczej cię puszczę.

ㅡ Nie żartuj sobie, Guk. Nie zrobisz tego! ㅡ Płakałem. Krzyknąłem, gdy wychylił mnie jeszcze bardziej. ㅡ Dobra! ㅡ Powiedziałem wyrzucają peta jak i opakowanie za okno. Dopiero po tym mąż wciągnął mnie do środka. Wstałem uderzając go w twarz. ㅡ Jesteś normalny?! Chciałeś bym spadł?! A jeśli byś mnie przypadkowo puścił?! ㅡ Krzyczałem ciągle płacząc. Naprawdę miałem przed oczami tą wysokość i naprawdę się bałem, że mnie puści. 

ㅡ Jak inaczej miałem cię przekonać byś to wywalił?! ㅡ Również podniósł głos trzymając się za policzek. ㅡ Z tego co pamiętam sam mi kazałeś bym ci pomógł uwolnić się z tego gówna. Tak mi się odpłacasz? W dodatku trzymałem cię bardzo mocno i nigdy bym nie puścił. ㅡ Także jak ja, zaczął płakać. ㅡ Twoje zdrowie też się liczy. ㅡ Szepnął i wyszedł z sypialni. Upadłem na kolana wybuchając płaczem. Moją uwagę przykuł zimny wiatr. Wstałem jak najszybciej zamykając okno.

Nie wiem ile przesiedziałem w pokoju, ale z rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi, a po chwili usłyszałem śmiechy na korytarzu.

Po kilku minutach drzwi się otworzyły.

ㅡ Chim. Przyjechali. Chodź. ㅡ Powiedział cicho. Milczałem odwracając wzrok. Westchnął wchodząc do środka i zamykając drewnianą powłokę za sobą. Następnie usiadł na krańcu łóżka chcąc złapać mą dłoń, lecz cofnąłem się. ㅡ Przepraszam, Jimin. Robiłem to dla twojego dobra. Widzisz? ㅡ Spytał podwijając rękaw. ㅡ Już dostałem karę. Możesz być spokojny.

ㅡ Nie mam ochoty na rozmowy.

ㅡ Czyli... Jakbym się zabił... Powiedziałbyś to samo?

Spojrzałem mu w oczy. Chciałem coś powiedzieć, zaprzeczyć, lecz podniósł się wychodząc z pokoju. Wybuchłem płaczem chowając twarz pomiędzy nogami.

ㅡ Puk, puk. Cześć Jimin. ㅡ Do środka wszedł Jin. ㅡ Hej... Co się stało? ㅡ Spytał siadając obok i obejmując ramieniem. Przytuliłem go płacząc mu w ramię. ㅡ Pokłóciliście się? Jungkook też niemrawy jest.

ㅡ Jest na dole?

ㅡ Powiedział, że czegoś mu brakuje i poszedł na szybko do sklepu.

Odsunąłem się.

ㅡ On chce się zabić. ㅡ Szepnąłem wstając z łóżka i schodząc na dół.

*****************

22.01.21

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłego dnia!

Forever Love / KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz