3. Are you calling me a sinner?

1.6K 170 116
                                    

Poranek w hotelu nie należał do najprzyjemniejszych przeżyć w moim czterdziestoletnim życiu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Poranek w hotelu nie należał do najprzyjemniejszych przeżyć w moim czterdziestoletnim życiu. Nie mogłem powiedzieć tego o nocy, w której trakcie doświadczyłem wysoce zawziętych starań ze strony męża w kwestii spełnienia mniej lub bardziej wybujałych fantazji erotycznych, które w sobie skrywałem. Nie muszę chyba wspominać, że obudzenie się z przerażającym kacem było w tym przypadku jak najokrutniejsze zderzenie z rzeczywistością; jak spadnięcie z nieba prosto na twardą ziemię. Jednak mimo zawrotów głowy i ponadprzeciętnej chęci zwymiotowania wspominałem z ogromnym zachwytem wyryte w pamięci obrazy minionej nocy. Najwidoczniej spożywanie alkoholu miało kilka drobnych zalet, bo tylko dzięki niemu pozwoliłem sobie na rzucanie tak śmiałych wyznań w kierunku Jeongguka.

Poleniuchowałem jeszcze przez kolejny kwadrans, a następnie z trudem podniosłem się z łóżka i otworzyłem drzwi balkonowe. Przytłoczyła mnie fala gorącego powietrza, która (wbrew temu, czego się spodziewałem) wcale nie pomogła w zwalczeniu kaca. Nie przepadałem za upałami. Nie dość, że moja skóra w zabójczym tempie łapała każdy, nawet najmniejszy promień słońca, to pociłem się jak prosiak, ilekroć tylko wychodziłem z klimatyzowanego pomieszczenia.

Jedynym pozytywem lata były wakacje — mój urlop i czas, w którym Rose nie chodziła do szkoły. Pewnie dla wielu rodziców okazywało się to istnym przekleństwem, ale dla mnie Rosie i Felix byli wszystkim. Mógłbym spędzać z nimi całe dnie i nigdy nie miałbym ich dość, ale rzadko kiedy nadarzała się ku temu okazja. Szczerze zazdrościłem Jeonggukowi i najchętniej zamieniłbym się z nim miejscami, ale ktoś w końcu musiał zarabiać na utrzymanie domu i życie. Dlatego też nigdy nie narzekałem, a przynajmniej nie na głos, jednocześnie starając się docenić to, co miałem, bo przecież nie miałem mało. Kochający mąż, dzieci, praca, własny samochód i dom — ponad dwie dekady temu nie uwierzyłbym, że kiedykolwiek spełnię te marzenia. W końcu byłem tylko obrzydliwym pedałem bez praw do zawarcia formalnego związku małżeńskiego, adopcji dzieci czy prostej możliwości jawnego kochania drugiego człowieka, a przynajmniej tak czułem się, mieszkając w Korei. Nieistotne, że nie byłem nawet osobą homoseksualną, bo dla moich przyjaciół czy zwykłych, obcych ludzi mijanych na ulicy, stawałem się ciotą, pederastą czy cwelem, bo miałem czelność pokochać innego mężczyznę.

Lata spędzone w Korei wspominam jako najgorszy okres w moim życiu z niewielką iskierką szczęścia i nadziei w postaci Gguka u boku. Nie czułem strachu, przeprowadzając się do Francji. Pomimo tego, że kompletnie nie znałem francuskiego i nie wiedziałem, jak dalej potoczą się nasze losy, to doświadczyłem tylko niewyobrażalnej ulgi, na stałe opuszczając granice kraju, w którym się urodziłem. Później sprawy potoczyły się wyjątkowo szybko — małżeństwo, studia, adopcja Rose i zmiana obywatelstwa. Dopiero wtedy poczułem się wolny i powoli zaczynałem rozumieć, czym jest radość z życia.

— Cześć, mogę cię zjeść? — Zaspany Jeongguk objął mnie od tyłu i zaczął ściskać z całej siły.

Właśnie wtedy uznałem, że to chyba czas najwyższy na wprowadzenie zakazu oglądania Shreka w naszym domu. Wszyscy mieliśmy już dostatecznie spaczone umysły przez ten cholerny film animowany.

theia ❃ taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz