Per. Kiyotaka
Nie zastanawiając się dłużej poszedłem w stronę kuchni i wziąłem dużą butelkę wody i szybkim krokiem poszedłem do Mondo.
Kiyotaka: Jestem.
Mondo: Okej, to uszykuj się, zrób rozgrzewkę i się pościgami. Co ty na to?
Kiyotaka: Brzmi genialnie! - krzyknąłem energicznie.
Mondo: Stary, spokojnej. Coś czuję, że przy tobie mój słuch długo nie wytrzyma.
Kiyotaka: Przesadzasz.
Mondo: Absolutnie nie. - odparł.
Rozeszliśmy się, Mondo poszedł na jedną stronę sali, a ja na drugą i rozgrzewaliśmy się przed konkurencją.
Mondo: Gotowy? - zapytał podchodząc do mnie.
Kiyotaka: Zawsze.
Wyznaczyliśmy sobie początek oraz koniec trasy. Ustawiliśmy się na miejscach i na znak Mondo ruszyliśmy.
Chłopak był szybki, miałem ogromne trudności w dogonieniu go. Ostatecznie nie udało mi się i on wygrał.
Mondo: Ha, łatwiutko. - powiedział stojąc dumnie na mecie.
Kiyotaka: Chce rewanżu! - odparłem dochodząc do mety.
Mondo: I tak wygram.
Kiyotaka: To będziemy się ścigać dopóki mi się nie uda. Chyba, że się boisz?
Mondo: Ja boję? A w życiu.
W ten oto sposób biegaliśmy resztę dnia. Za każdym razem wygrywał Mondo.Godzina 18:15
Kiyotaka: No nie! - powiedziałem zmęczony, gdy Mondo poraz kolejny wygrał.
Mondo: Dobra, już starczy na dzisiaj.
Kiyotaka: Jeszcze ostatni raz, proszę! Teraz na pewno dam radę.
Mondo: Już to słyszałem, a i tak przegrałeś.
Kiyotaka: Teraz będzie inaczej.
Mondo: Ty serio mi nie odpuścisz dopóki nie wygrasz?
W odpowiedzi podekscytowany, a jednocześnie zmęczony, pokiwałem głową na "tak".
Mondo: Eh, no dobrze.
Ustawiliśmy się na starcie poraz kolejny. Tym razem musiałem wygrać, jeśli nie teraz to nigdy.
Wystartowaliśmy. Biegłem z całych sił pomimo, że od zmęczenia miałem już nawet problemy ze staniem. Mondo był tuż przede mną. Przymknąłem oczy i dawałem z siebie już nie 100, a 110%.
Wciąż biegnąc otworzyłem oczy, a Mondo był za mną?! Gdy zdałem sobie sprawę, że go przegoniłem byłem szczęśliwy i biegłem jeszcze szybciej z tej radości.
Kiyotaka: PIERWSZY! - krzyknąłem z radości dobiegając na metę.
Mondo: Brawo. Możemy już iść? - zapytał zmęczony Mondo.
Kiyotaka: A co z treningiem? - odparłem równie, a nawet i bardziej zmęczony od chłopaka.Per. Mondo
Nie chciałem wspominać mu że tak naprawdę dałem mu wygrać, gdyż wtedy pewnie biegaliśmy by do usranej śmierci. Gdy chłopak wspomniał jeszcze o treningu miałem ochotę padnąć na podłogę ze zmęczenia. Oczywiście jestem wytrzymały, ale po takim długim czasie tak intensywnego biegania chyba każdy miałby dość.
Monokuma: HOLAHOLLAA, czy ktoś powiedział trening? - Misiek zjawił się z nikąd w sportowym ubranku.
Mondo: Monokuma?! Co chcesz świrze?
Monokuma: No poprowadzić trening, nie domyśliłeś się jeszcze? Ohh, myślałem, że mam tu samych mądrych uczniów.
Mondo: Nie żartuj sobie ze mnie! - wkurzony skierowałem pięść w jego stronę.
Monokuma: I co zamierzasz mnie uderzyć? Ty nic mi nie zrobisz tą swoją łapą, więc lepiej ją schowaj jeśli nie chcesz ucierpieć.Zezłościło mnie to jeszcze bardziej, ale ostatecznie zrobiłem tak jak kazał.
Monokuma: Zaaczynamy trening!
Mondo: Chyba cię coś boli, nie będziemy...
Kiyotaka: Tak jest! - wykrzyczał zmęczony chłopak przerywając mi.
Monokuma: Ohh, chociaż ty mnie nigdy nie zawodzisz Taka. Powinienem dać ci szóstkę za aktywność. Phuuhuhuh. EKHEM, dobrze jak mówiłem - Zaaczynamy!Stałem i gapiłem się jak Taka powtarzał ćwiczenia, które wykonywał Monokuma. On jest walnięty! Czemu się go w ogóle słucha, a to w dodatku, gdy jest tak zmęczony. Co raz bardziej zaczyna mnie on zaskakiwać. Momentami mam wrażenie, że żyją w nim dwie odrębne osoby.
Taka ledwo oddychając wykonywał przysiady, pompki - wszystko co wymyślił Monokuma, a ja stałem zażenowany tą sytuacją.
Monokuma: Mondo dołącz do nas, nie bądź już taki leniwy trochę ruchu ci nie zaszkodzi.
Mondo: Nie mam zamiaru grać w twoje kolejne głupie gierki. - odparłem.
Monokuma: Twoja strata Szyszkogłowy.Po jakoś 30 minutach skończyli te swoje ćwiczenia.
Monokuma: Pięknie się spisałeś Kiyotaka Ishimaru. Oh, jakie to wspaniałe uczucie mieć tak oddanego uczcia. Na samą myśl do czego można cię skłonić, aż mi-
Mondo: Starczy oblechu.
Kiyotaka: Dziękuję za tak miłe słowa. - wypowiadając to ukłonił się. - Następnym razem przyłoże się jeszcze bardziej. - kiedy chłopak to mówił to misiek już zniknął.
Mondo: Chodźmy stąd bo zaraz się porzygam. - powiedział rzucając mi butelkę wody.
Kiyotaka: Co to był za dzień! - powiedział odkręcając butelkę.
Mondo: Dużo łatwiej szło mi przebywanie z tobą, gdy byłeś ciągle obolałą pizdeczką, która sama chodzić nawet nie umiała. - odparłem kierując się do wyjścia.
Kiyotaka: To masz szczęście, bo teraz tak jest. Jestem tak wykończony, że chyba do pokoju nie dojdę. - powiedział rzucając się na podłogę.
Mondo: No chyba sobie żartujesz ze mnie?
Chłopak pokiwał głową wskazując "nie".
Mondo: Dobra, cho tu bezradny bachorze. - pomogłem mu wstać.
Kiyotaka: Dzięki, odwdzięczę ci się jakoś.
Nagle wziąłem go na barana.
Kiyotaka: Hę? N-Nie o to mi chodziło Mondo!
Mondo: Tak będzie szybciej.
W oto ten sposób skierowaliśmy się do jadalni.
Kiyotaka: Nie mieliśmy iść do pokoju? - spytał Taka, gdy ustałem tyłem do stołu, żeby chłopak mógł na nim usiąść. Posłusznie Taka usiadł na wskazanym przeze mnie miejscu.
Mondo: Nie. - odpowiedziałem stając przed siedzącym na stole chłopakiem, a następnie oparłem się o owy stół.
Kiyotaka: Okej, więc... Po co tu przyszliśmy.
Mondo: To nie oczywiste? - spytałem wciąż stając tuż przed Taką. Zapadła cisza, w jadalni byliśmy tylko my, więc dokładnie było słychać nasze sapanie ze zmęczenia, a odległość jaka nas dzieliła sprawiała, że było słychać to o wiele wyraźniej.
Kiyotaka: Nie za bardzo... - odpowiedział speszony Taka spuszczając ze mnie wzrok.
Mondo: Hę? - gdy zdałem sobie sprawę, że to pytanie wraz z taką pozycją mogło brzmieć dwuznaczne odrazu dodałem - Chodziło mi o jedzenie palancie! - odskoczyłem od niego. - Boję się pomyśleć o czym ty pomyślałeś.
Kiyotaka: Dobra, dobra! To chodźmy do kuchni. - zmienił temat.
Kiyotaka wstał i na własnych nogach poszedł ze mną do kuchni.
Kiyotaka: Co nam dzisiaj ugotujesz? - zapytał siadając na blacie.
Mondo: Ja?
Kiyotaka: Jeśli dobrze pamiętam to jeszcze dzisiaj mówiłeś, że zrobisz mi coś do jedzenia.Uhh, no tak. Było coś takiego.
Mondo: Jak mam cokolwiek robić jak usiadłeś tą swoją tłustą dupą na blacie. - szukałem jakiekolwiek wymówki.
Kiyotaka: Nie przeszadzaj, duża jest ta kuchnia, więc bez problemu znajdziesz jeszcze jakiś kąt dla siebie.
Ma rację, nie pozostało mi nic innego, aniżeli przyrządzić coś do jedzenia.
Mondo: Dobra, więc lubisz, eeee, tosty?
Kiyotaka: Kto nie lubi tostów?
Mondo: To zrobię tosty.
Kiyotaka: Ja zrobię nam herbatę. - powiedział chłopak energicznie wstając.
Obaj byliśmy zajęci wykonywaniem swoich zadań.
![](https://img.wattpad.com/cover/261639459-288-k381029.jpg)
CZYTASZ
Czy to jeszcze 'braterska' miłość?♥️Ishimondo//Kiyotaka x Mondo♥️
FanfictionCzy losy dwóch przyjaciół mogą zakończyć się szczęśliwym związkiem? Książka o relacji Kiyotaki Ishimaru oraz Mondy Owada. ⚠️ PRZEKLEŃSTWA, TEMATY SAMOBÓJSTWA, SCENY 18+ itd⚠️