39. Nie umieraj.

343 28 20
                                    

Per. Kiyotaka

Gdy razem z Mondo wszedłem do jadalni, to nagle oczy wszystkich osób w pomieszczeniu skierowały się na nas. Mówiąc "wszystkich" mam na myśli wszystkich uczniów nie wliczając w to Celestie oraz Hifumiego, których już nie było w jadalni. Mondo zajął miejsce z boku, więc zaraz po tym się do niego dosiadłem. Panowała zupełna cisza, ponad to wciąż dokładnie czułem na sobie wzrok każdego stąd. Tą sytuacją można określić tylko jednym słowem, które idealnie ją obrazuję. Oczywiście chodzi mi o "niezręczność".
Mondo: Idę na łowy. - powiedział do mnie wyrywając mnie z mych myśli.
Kiyotaka: Co? - odpowiedziałem pytająco, gdyż nie do końca byłem pewien o czym on tak właściwie mówi.
Mondo: No, idę po coś do żarcia. - odparł jaśniej.
Kiyotaka: Ahaa, okej. W porządku.

Zaraz po mojej odpowiedzi Mondo ruszył w kierunku głównego stołu na którym leżały kanapki. Po chwili wyraźnie usłyszałem Hinę, która z wielką chęcią i zarazem równie ogromną dumą podawała mu talerz z kanapkami, które najpewniej Hina i Sakura przygotowały. Dziewczyna czyniąc ten gest jednocześnie namawiała Mondo, by ten wziął jak najwięcej kanapek, gdyż zapewniała, że są naprawdę dobre. Inni nie wyglądali na choć trochę pogodnych tak jak Hina. Po jakimś czasie Owada zaczął iść w moją stronę z talerzem pełnym kanapkami.
Mondo: Łowy uważam za udane. - zażartował zasiadając do stołu tuż obok mnie.
Kiyotaka: Widzę, że mimo sprzeczki to humor ci dopisuję. - rzuciłem uwagę uśmiechając się.
Mondo: Czasem twój debilizm naprawdę potrafi mnie rozbawić, zresztą jak widać. - odparł, po czym wziął się za jedzenie.
Kiyotaka: Czy ty zawsze musisz być dla mnie taki wredny? - spytałem biorąc kanapkę z talerza leżącego na środku.
Mondo: Ile razy mam ci to powtarzać. - spojrzał mi intensywnie w oczy. - Przecież tylko się z tobą drocze w ten sposób. Nie uważam cię serio za debila, może ewentualnie chociaż za pajaca. - zaśmiał się, a po chwili kontynuował dalej. - Głupi nie jesteś, tylko po prostu w niektórych sytuacjach mało kumaty, ale nie przejmuj się, bo jest to całkiem urocze. - odparł przegryzając kanapkę.
Kiyotaka: Urocze? Um... Dzięki? - odparłem niepewnie, gdyż nie byłem pewien jak powinienem na to zareagować.
Mondo: Luz. - odpowiedział zajadając się dalej. - Stary, ubrudziłeś się. - powiedział pokazując na swój lewy kącik ust pewnie chcąc mi w ten sposób wskazać miejsce, gdzie się ubrudziłem.
Kiyotaka: O matko. - odparłem zażenowany. Czy ja zawsze byłem, aż tak nieporadny? Czy to może po prostu wina Mondo? - Już dobrze? - spytałem po tym jak wytarłem się dłonią.
Mondo: Ani trochę. - odparł, po czym wstał i podszedł do już prawie pustego głównego stołu i wziął z niego  paczkę randomowo leżących chusteczek i wrócił do stołu przy którym obecnie siedziałem. - Ja już o ciebie zadbam, spokojnie - odparł zasiadając i wyjmując jedną chusteczkę z opakowania.
Po chwili Mondo zbliżył się do mnie i jedną swą rękę położył na moim ramieniu, żeby móc przysunąć mnie do siebie, a następnie drugą ręką przetarł moje usta wycierając je za pomocą chusteczki. Nie spodziewałem się tego, a tym bardziej z racji na to, że niektórzy uczniowie wciąż tutaj byli, więc momentalnie serce zaczęło mi walić szybciej, niż dotychczas.
Kiyotaka: Mondo... Reszta uczniów wciąż tutaj jest. - powiedziałem zestresowany dość cichym tonem, aby nie zostać usłyszanym przez nieodpowiednie osoby.
Mondo: No i co w związku z tym? - spytał, a przy tym umiejscowił nieco wyżej swoją rękę, którą początkowo trzymał na moim ramieniu. Owa dłoń chłopaka znajdowała się teraz na mojej szyi co powodowało u mnie jeszcze większy stres. Ponad to dłoń z chusteczką wciąż trzymał na moich ustach, pomimo tego, że na bank już dawno zrobił co miał zrobić, czyli po prostu mnie wytrzeć.
Kiyotaka: To pewnie wygląda dziwnie z ich perspektywy. - odpowiedziałem kładąc rękę na jego ręce, którą trzymał na mojej szyi, chcąc nakierować go na to, by przestał kontynuować to co obecnie wyprawiał.
Mondo: Boże, Taka. - odparł podnosząc głos, a przy tym biorąc ze mnie ręce i rzucając chusteczkę na kraniec stołu. - No i? No i co z tego? Po chuj się nimi tak przemujesz? - pytał podirytowany. - Jak zawsze musisz psuć atmosferę tymi swoimi urojeniami. - dodał po chwili.
Kiyotaka: Przepraszam, ale po prostu nie jestem gotowy, by się tak obnosić z naszym związkiem jak ty.
Mondo: To może po prostu im wreszcie kurwa o nas powiedzmy, byśmy nie musieli się ciągle ukrywać?
Kiyotaka: Jutro możemy.
Mondo: Mieliśmy okazję dzisiaj, ale ktoś, nie powiem kto, ją zmarnował.
Kiyotaka: Teraz będziesz mnie o to obwiniać?!
Mondo: Kto powiedział, że mówiłem o tobie?
Kiyotaka: Nie rób ze mnie debila. - odparłem oburzony.
Mondo: Nie da się już bardziej. - zaśmiał się lekko.

Już ledwo co wybuchnąłem ze złości, lecz po chwili dostrzegłem, że to tylko jego kolejne gierki i zwyczajne droczenie się ze mną, więc po chwili również zaśmiałem się razem z chłopakiem.

Kiyotaka: Dobra, to jutro rano na śniadaniu obowiązkowo mówimy reszcie o naszym związku, by mieć to już z głowy, okej? - zadecydowałem,  gdy tylko atmosfera się rozluźniła.
Mondo: Ta, pewnie. Tylko mam nadzieję, że przez Księżniczkę nie będziemy musieliśmy znów tego przekładać.
Kiyotaka: Spokojnie, jutro na bank już im powiemy, okej? No chyba, że coś nam przeszkodzi, ale w to wątpię.
Mondo: Oczywiście, Taka. - odparł uśmiechając się. - Nawet jak napotkamy jakąś przeszkodze to i tak jutro im to powiemy, no chyba, że któryś z nas umrze czy coś, to wtedy może być różnie. - zażartował, lecz ten żart wcale mnie nie rozbawił, a tylko wzbudził we mnie niepokój.
Kiyotaka: Nawet tak nie mów!
Mondo: Hahah, ej ale nawet jak umrę to wciąż będziemy razem, wiesz? Niestety, ale tak szybko się mnie nie pozbędziesz. - dodał podśmiechując się.
Kiyotaka: Nie chcę żebyś umierał! Nie wiem co bym zrobił, gdyby do tego doszło. - odparłem roztrzęsiony. Miałem wrażenie, że podczas mówienia tego do oczu zaczęły napływać mi łzy.
Mondo: Ejejej, już spokojnie. Nikt mnie nie zabije, Taka. Naprawdę wątpisz w moją siłę? Bardziej powinieneś bać się o swoje życie, niż o moje. Ja sobie poradzę, więc nie martw się. - odparł uspokajając mnie. Mondo chciał mnie objąć, lecz nie zrobił tego, gdyż pewnie domyślił się, że to wcale, by nie pomogło, gdy inni wciąż tutaj są.
Kiyotaka: To nie żartuj o takich rzeczach! - powiedziałem wkurzony, ale jednocześnie lekko smutny i zmartwiony.
Mondo: Dobrze, przepraszam cię Taka. - odparł z troską w głosie.

______________________________________
Witam, witam 😁
Ogromnie przepraszam za dość długą nieobecność, ale ostatnio miałam troszkę gorszy okres w życiu 😬 Ale spokojnie! Już wracam do pisanka:3 Rozdziały będą teraz jak najczęściej tylko mi się uda! A i mam jeszcze jedną złą bądź dobrą wiadomość - postaram się do końca majówki skończyć tą książkę😁 Ale nie będzie to zakończenie "na odwal się", bo chcę ją jak najszybciej skończyć, tylko takie całkiem dopracowane, po prostu nie "na odwal się". Noo...Wiecie co mam na myśli XD
(Mini spojler: Mam zamiar zrobić zakończenie całkiem smutne, ale również zamierzam do tego dorobić jeszcze dodatkowy rozdział z Good endingiem, by nie było takiego smutnego pożegnania:])

Dobra, to do następnego!:P

Czy to jeszcze 'braterska' miłość?♥️Ishimondo//Kiyotaka x Mondo♥️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz