21. Kara i rozpacz.

501 47 47
                                    

Per. Mondo

Kiyotaka: Serio nie wiem.
Mondo: Czy ty jesteś aż takim debilem czy tylko udajesz?! - zapytałem wkurzony.
Kiyotaka: Okej, pocałowałem cię i co?! - powiedział równie poddenerwowany jak ja.
Mondo: No i tłumacz się teraz. - splotłem ręce.
Kiyotaka: Czemu to ja mam się tłumaczyć? Mam ci przypomnieć jak ty się potem zachowywałeś? - zapytał z pretensjami.
Mondo: Ale to ty zacząłeś.
Kiyotaka: A ty zacząłeś już dużo wcześniej, mam na myśli to w łaźni.
Mondo: Halo halo, mówiłeś, że mi to wybaczyłeś, więc nie wiem po co znów o tym dyskutować. - zdjąłem wzrok z chłopaka.
Kiyotaka: Ale to twoja wina! To ty mi namieszałeś w głowie. - mówiąc to wstał i uderzył w stół ze złości. - To przez ciebie ja... ja...
Mondo: Co przeze mnie?! - również wstałem.
Kiyotaka: Gdybyś tylko ogarnął te swoje gejowskie popędy, to by w ogóle nie doszło do takiej sytuacji.
Mondo: Słucham?! Moje co?! Gościu, nie tłumacz swoich "gejowskich popędów" moim wcześniejszym wybuchem i rozładowaniem emocji, a to że właśnie te moje rozładowanie emocji nie powinno tak wyglądać jak w rzeczywistości wyglądało to chyba już przerobiliśmy.
Kiyotaka: Po prostu...!!! Agh! - odparł rezygnująco siadając na krześle, a następnie kładąc głowę na ławce. - Nie ogarniam już nic, Mondo. - dodał spokojniej.
Mondo: Co masz na myśli? - zapytałem równie spokojnie i też usiadłem.
Kiyotaka: Ja... Mondo. - spojrzał mi w oczy. - Ja chciałbym wiedzieć co się ze mną dzieję.
Mondo: Spokojnie, wrócimy do tej rozmowy gdy będziesz gotowy. W porządku? - położyłem swą rękę na ramieniu chłopaka.
Kiyotaka: Dobrze...Ah i przepraszam za to, że wypomniałem ci tamtą akcję.
Mondo: Nie przyjmuj się tym. - rozczochrałem mu włosy.
Kiyotaka: Okej. - powiedział wyglądając potulnie jak baranek.
Wygląda tak uroczo...Mam bardzo uroczego przyjaciela.
Kiyotaka: Czemu ciągle psujesz mi fryzurę? - odparł poprawiając włosy.
Mondo: Bo jeszcze słodziej wyglądasz rozczochrany.
Kiyotaka: Jakbym ja ci rozwalił fryzurę to ty chyba byś rozwalił mnie.
Mondo: Nie przeczę. - powiedziałem rozciągając się w pozycji siedzącej. - Ah, bym zapomniał. - dodałem.
Kiyotaka: O czym? - spytał zaciekawiony.
Mondo: O karze, w końcu tak bardzo ją chciałeś, no nie?
Kiyotaka: A no tak... To co mam zrobić w ramach kary?
Mondo: Hmmmm. - rozmyślałem. - Może... Zagadaj do Byakuyi?
Kiyotaka: Słucham? Co to w ogóle za kara? - zapytał zawiedziony.
Mondo: A na co liczyłeś? Może na to, że się...
Kiyotaka: DOBRA, może być to z Byakuyą. - przerwał mi.
Niespodziewanie do jadalni wszedł właśnie Byakuya.
Byakuya: Słyszałem rozmowy na mój temat. Czemu osoby takie jak wy śmią rozmawiać o mej osobie? - zapytał zażenowany.
Kiyotaka: O, witaj Byakuya, możemy porozmawiać?
Byakuya: Czy ty zignorowałeś moje zapytanie? - zrobił przerażającą minę.
Kiyotaka: Ee...- Taka spojrzał na mnie nie wiedząc co mu odpowiedzieć. - Właśnie o tym chciałem porozmawiać.
Byakuya: A więc słucham. Prowadź ten swój monolog, byle szybko, gdyż nie zamierzam marnować zbyt dużo czasu na takiego kogoś jak ty.
Kiyotaka: SŁUCHAM?! - raptownie Taka wkurzył się i wstał, miałem wrażenie, że chłopak jest jakąś tykającą bombą, która może wybuchnąć w każdym momencie i teraz właśnie to zrobiła. - Co masz na myśli mówiąc "kogoś jak ty"?!
Byakuya: Hahh - w odpowiedzi zaśmiał się. - Właśnie takiego niestabilnego emocjonalnie, biednego i niedojrzałego, niby rozsądnego chłopaka pełniącego funkcję Ostatecznego Kompasa Moralnego, który nieudolnie próbuje się trzymać swoich żałosnych zasad momentami zachowując się jak zbuntowany nastolatek. Wcześniej wyglądałeś na ambitną i dość inteligentną osobe, lecz jak widać jednak pozory mylą.- odpowiedział atakująco.

Kiyotakę chyba to dotknęło bo zamarł.
Byakuya: Nie interesuje mnie już co czym chciałeś porozmawiać, gdyż nie rozmawiam z kimś takim jak ty, więc jakbyś mógł znikać mi z oczu to może wreszcie zrobiłbyś coś przydatnego.
Kiyotaka nie odpowiedział nic na słowa Byakuyi i po prostu wyszedł. Co jest z nim nie tak?? Myślałem, że będzie chciał się z nim sprzeczać, a on najzwyczajniej się poddał.
Mondo: Odszczekuj to wszystko ty gówniarzu z wyjebanym ego. - wstałem i zacisnąłem dłonie w pięści.
Byakuya: Jak ty mnie nazwałeś? - spytał zdenerowowany.
Mondo: Gówniarz z wyjebanym ego oraz w dodatku jesteś bardziej przemądrzały i wkurwiający od Celestii.
Byakuya: Nie porównuj mnie do ścieka twojego pokroju.
Mondo: Zaraz ci wyjebie!
Byakuya: Nic dziwnego, w końcu tylko do tego jesteś zdolny. Lepiej idź pilnuj swojego niestabilnego przyjaciela, bo jeszcze dojdzie do tragedii. - zaśmiał się i poszedł do kuchni.

Czemu tutaj są sami wkurwiający ludzie. Ale niestety bądź stety w jednym Byakuya miał rację, muszę iść do Taki by zobaczyć jak się czuję. Mam wyrzuty sumienia, że doszło do tej akcji. Gdybym nie kazał mu z nim rozmawiać, może znów by się nie załamał.

Udałem się do pokoju Taki i zapukałem drzwi. Po kilku minutach nie uzyskawszy odpowiedzi po prostu wszedłem do środka. Lekko uchyliłem drzwi i od razu usłyszałem cichy głos Taki.
Kiyotaka: Zostaw mnie. - powiedział leżąc na łóżku odwrócony plecami do drzwi.
Oczywiście nie posłuchałem Kiyotaki i wszedłem po cichu do środka.
Kiyotaka: Daj mi spokój. - kontynuował.
Podszedłem powoli do niego i stojąc nad nim dostrzegłem, że płakał.
On naprawdę miał ze sobą jakiś problem, bardzo mnie to martwiło.
Kiyotaka: Powiedziałem żebyś mnie zostawił. - odparł kładąc się na brzuchu zatapiając twarz w poduszce.
Mondo: Taka... - powiedziałem troskliwym głosem siadając obok niego. - Co się dzieje? - spytałem kładąc rękę na jego głowie.

Nastała krótka cisza, chłopak chyba zastanawiał się nad odpowiedzią.
Kiyotaka: Nic. - odparł.
Mondo: To czemu płaczesz?
Po krótkim czasie Taka odpowiedział odwrócając się w moją stronę patrząc na mnie swymi opuchniętymi oczami.
Kiyotaka: Słucham? Ja płaczę? - wypowiedział to energicznie, lecz nie w ten radosny sposób co zawsze, ale tym razem w smutny. - Masz jakieś zwidy, Mondo.
Mondo: Przestań zgrywać twardziela.
Kiyotaka: A ty przestań udawać, że się o mnie troszczysz.
Mondo: Słucham? O co ci teraz chodzi?
Kiyotaka: Masz mnie dość.
Mondo: Matko, Taka! Znów zaczynasz?
Kiyotaka: Nie zaczynam tylko...Hę?
Przerwałem i pomogłem mu usiąść. Chłopak wyglądał jakby zaraz miał się znowu rozpłakać.
Mondo: Nawet tak nie mów, okej?
Kiyotaka: Okej... przepraszam. - zaczął unikać mojego wzroku.
Położyłem swoją rękę na jego brodzie, a drugą otarłem jego oczy.
Mondo: Jesteś dla mnie ważny i nie próbuj mi wmawiać, że jest inaczej, dobrze? - powiedziałem i chłopak znów skierował wzrok na mnie.
Kiyotaka: O-Okej.
Mondo: Hah, grzeczny chłopak. - zdjąłem ręce z jego twarzy i poklepałem go po głowie.
Nagle Taka mnie przytulił, więc lekko skołowany również go przytuliłem. Podczas tego chyba znów płakał, ale tym razem wtulony we mnie. Siedzieliśmy tak chwile, ale po czasie stwierdziłem, że nieprędko zamierza mnie puścic, więc położyłem się wraz z chłopakiem wciąż się przytulając.
Leżałem tak z nim dość długo, lecz absolutnie nie przeszkadzało mi to. Chłopak cały czas trzymał twarz przy mojej klatce piersiowej wypłakując się, a ja głaskałem go po głowie.
Chociaż tak mogę pomóc mojemu najdroższemu przyjacielowi.

_____________________________________
Jak obiecałam, trzymajcie kolejny rozdział! Mogę dać wam mini spojler, że w kolejnym będzie jeszcze więcej pikanterii 😎 A teraz takie pytanie z ciekawości. Wolicie rozdziały z perspektywą Mondo czy Taki?

Czy to jeszcze 'braterska' miłość?♥️Ishimondo//Kiyotaka x Mondo♥️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz