7

10.1K 381 43
                                    

Chaos tylko u mnie:)
*

•••

Aktualnie jest godzina dwunasta. Siedzę na kanapie i popijam moją kawę, właściwie to trzecią kawę tego dnia. Czuje się naprawdę zmęczona, jakbym w ogóle nie spała, ale w sumie to jest prawda, bo ciagle myślałam o moim bracie, a jak zamknęłam oczy to widziałam te okropne zdjęcia. Gdy już zasnęłam to na paręnaście minut, ponieważ budziły mnie koszmary. Ostatnio miałam złe sny, gdy dowiedziałam się o śmierci brata.

W telewizji lecą jakieś wiadomości, które mało mnie obchodzą, chodź czasami muszę usłyszeć co się dzieje na tym zwariowanym świecie. Naprawdę brakuje mi różnych szalonych wycieczek, jak byłam jeszcze nastolatką, na przykład iść na plaże, ponieważ niby mam ją tak blisko, ale albo mi się nie chce albo nie mam czasu. A może w góry...albo nie! Do wesołego miasteczka i pójść na diabelski młyn albo zjeść watę cukrową i czuć się jak gówniara, która nie ma żadnych problemów, tak...to chyba moje jedno z marzeń, które jest naprawdę głupie, ale właśnie to chce.
Chce iść do wesołego miasteczka, ale jak narazie musi to poczekać.

Dziś jest naprawdę słonecznie, a ja sobie siedzę oglądając telewizje i popijając kawę, naprawdę muszę do kogoś napisać, ponieważ umrę z nudów. Dziś chce iść na plaże, albo do klubu? Nie.. to też się robi trochę nudne, dlatego wybieram opcje pierwszą. Tak idę na plaże! To mój plan na dzisiejszy dzień.

Spoglądam na godzinę w telefonie i przy okazji na kalendarz, zaraz dojdzie trzynasta, wiec pół dnia zmarnowałam. Ale dziś jest... 1 kwietnia, a to oznacza Prima Aprilis, zajebiście. Już wiem co zrobić, tylko będę musiała wszystkich zebrać do jednego pomieszczenia. To może być trochę trudne, ale ja nie dam rady?

Idę szybko do łazienki i szukam takiego szarego pudełeczka, w którym trzymam te wszystkie różne pierdoły oraz jakieś błyskotki.

Muszę znaleść coś, co będzie widoczne i nikt tego nie widział.

*

Obecnie idę w stronę biura ojca, w którym najprawdopodobniej czeka już tam Paul, Luke i inni przyjaciele. Podczas drogi napisałam do nich, żeby się zjawili w biurze mojego taty, ponieważ muszę im coś ważnego oznajmić.

Oczywiście, żeby zrobić lepsze przedstawienie, nie będę pukać, ponieważ ich miny będą bezcenne, a do tego trzeba ich nagle przestraszyć.

— Dzień dobry! — krzyczę do nich, po tym jak otworzyłam drzwi z hukiem.

— Kurwa! — krzyknęła Olivia, trzymając się za serce. Posłałam jej mini uśmieszek, lecz teraz spoglądam na innych.

— Ja pierdolę — warknął Paul. — Dziewczyno, przez ciebie zejdę na zawał.

— Och, nie przesadzaj — machnęłam ręką i pokazałam ten swój tajemniczy uśmiech. — Usiądzie.

— O nie, ten uśmiech oznacza coś złego — westchnął Luke, na co parsknęłam śmiechem.

— Dobra..wiec od czego tu zacząć — mruknęłam, po czym rozejrzałam się w pomieszczeniu i zauważyłam, że wszystkie ich miny było zestresowane, ponieważ ja zazwyczaj mówię w prost i jestem szczera, ale tylko jedna mina było normalna, obojętna...Luciano? Co on tu robi? Czy on zawsze musi być przy moim ojczulku?

— Lena, co się stało? — spytał mnie mój ojciec, poważnym głosem.

— Hm, no wiec...

— Lena, wysłów się — westchnął Jacob, na co spojrzałam na niego. Po czym udawałam, że przełykam gule w gardle.

— Jestem..jestem zaręczona — powiedziałam na jednym tchu, po czym podniosłam rękę i pomachałam palcami.

Cisza..głucha cisza, nienawidzę ciszy, lecz ta jest naprawdę przyjemna, ponieważ ich miny mówią same za siebie, że ten wspaniały żart mi się udał.

Feel it Where stories live. Discover now