Epilog

11.2K 280 106
                                    

Spokój tylko u mnie:)
*

•••

Czy myśleliście kiedyś, że macie już dość życia i się odtruwać własnymi myślami? Że macie dość rodziny, czujecie się samotni, a wasi znajomi nawet tego nie zauważą, chodź z jednej strony nie chcecie, a z drugiej strony potrzebujecie tej pieprzonej uwagi.

Napewno chociaż każdy raz się tak czuł. Napewno ja.

Niby miałam zajebiste życie. Miałam przyjaciół, ale co z tego, jeśli nadal czułam się samotna. Co z tego, że nie dziele się swoimi problemami, ale i tak w sercu pragnęłam, aby mnie zauważyli, tą Lenę co się niszczy od środka, chociaż nie wiem jak to by mieli zrobić. Nie wiem jakby mieli mnie zauważyć.

Na zewnątrz byłam suką, która ma ego top, większe niż jej inteligencja. Lecz w środku czułam się do dupy. Potrzebowałam atencji, byłam w cholerę zazdrosna o każdego. I najbardziej bałam się samotności.

Gdy byłam jeszcze nastolatką moi przyjaciele wstawiali zdjęcia, że się spotykają, że się śmieją, ale gdzie w tym byłam ja? Ja siedziałam w domu i zastanawiałam się dlaczego do mnie nie napisali, nawet jeśli ja ciągle do nich pisze, czy chcą do mnie wpaść. Byłam zawsze tym odrzutkiem. Niby było fajnie jak ich zapraszałam, śmialiśmy się, tańczyliśmy, ale gdy wyszli za pewne obrabiali mi dupę, a ja znów czułam pustkę, że wszyscy wyszli razem z mojego domu, a ani chociaż jedna osoba nie mogła ze mną zostać dłużej i pójść później z mojego domu. Ale w zasadzie pisali do mnie typu Lena masz kasę?, pożycz mi, potrzebuje pare dolarów.

W cholerę bolało. Natomiast ja im się nie dawałam, nie byłam taka głupia. Byłam asertywna.

Czy byłam dla nich ważna? W chuj nie. Ale dla mnie też nie byli ważny. Albo sobie to wmawiałam, za pewne jakby któreś z nich zginęło to bym ryczała w cholerę.

Gdy byłam na małej domówce z moją starą, nastoletnią ekipą, dziewczyny zawsze miały taki moment, że płakały z byle czego. Oprócz mnie, która siedziała na kanapie i zastanawiał się, po chuj płakać. Pierwsza ryczała, że nikt ją nie chce, druga płakała, bo pierwsza płacze. Trzecia popłakała się, bo czwarta wpajała sobie przy niej, patrząc w lustro jaka ona jest gruba, gdy ta trzecia miała problemy z odżywianiem.

I pamietam, że trzecia była dla mnie troszeczkę ważniejsza nic te inne. Jeszcze była piąta, która też nie płakała i była jeszcze ważniejsza niż ta trzecia. Ale do rzeczy, gdy trzecia się popłakała chciałam ją pocieszyć, chociaż tego nienawidziłam. Piątą była przy niej, jak i ta pierwsza. Gdy chciałam wejść do łazienki pierwsza powiedziała:

Lena, idź stąd — powiedziała, przytulając płaczącą. Spojrzałam z zdezorientowaniem i wkurwieniem na oczach, przecież to ja byłam jej przyjaciółką, nie ona! Ja znałam ją dłużej i wiedziałam o niej więcej, niż ty! Ty, która chcesz, abym to ja była ta najgorsza.

— Ale.. — nie pozwoliła mi dokończyć szmata, zamknęła mi drzwi pod nosem.

Spokojnie Lena, wcale nie jesteś tym odrzutkiem. Chciałaś tylko pomóc, lecz pierwsza cię wygoniła. Nie chciała mojej pomocy, dlatego już nikt jej nie dostanie

Wtedy zrozumiałam, że jeśli nikt nie prosi cię o pomoc po prostu nie pomagaj. Zostaw go. Nie płacze, niech gnije tam. Niektórych terapią jest aby ktoś zobaczył, że on płacze, może i dla atencji? Nie wiem. Po prostu dzieli się problemami i wszyscy są wokół niego, a nie ciebie i nie ważne, że ty potrzebujesz większej pomocy, lecz nikt cię nie zauważa, bo czy właściwie chcesz być zauważonym? W pewnym sensie tak, ale nadal blokuje mnie jedna zasada. Strasznie ważna zasada, która nadal się przy mnie trzyma.

Feel it Where stories live. Discover now