23

8.2K 236 86
                                    

Chaos tylko u mnie:)
*

•••

— Nie schlebiaj sobie — warknęła, na co prychałam podchodząc do metalowego małego stołu, biorąc krzesło po czym usiadłam sobie na nim. Teraz była na przeciwko mnie i z dala około trzech metrów.

— Słuchaj to ty marnujesz mój czas, wiec mogę sobie schlebiać ile chce — cmoknęłam, na co westchnęła. — Wiec słucham, co chciałaś?

Podeszła do drugiego stolika i również usiadła na krześle na przeciwko mnie. I musiało to naprawdę śmiesznie wyglądać dwie kobiety siedzą w pustej, opuszczonej fabryce na krzesłach na przeciwko siebie, a obok nich dwa trupy.

— Porozmawiać, jak tam u was — powiedziała, na co uśmiechnęłam się pod nosem, kręcąc głową z litości.

— Ooo...jak miło, mamusia przypomniała sobie o jej dzieciach — warknęłam pod koniec zdania, poprawiając się na krześle.

— Tak, wiem byłam dla was zła...

— Byłaś okropna — warknęłam, przerywając jej zdanie.

— Zmieniłam się — powiedziała trochę ciszej, na co wstałam, ponieważ nie chce mi się słuchać bredni.

— Jeśli zawołałaś mnie tylko po to, aby mi opowiedzieć jak przeszłaś metamorfozę jak jakiś transformer. To wybacz, ale mam ciekawsze sprawy — wstałam i gdy miałam ruszać, usłyszałam jej głos i zdanie, które mnie zatrzymało.

— Urodziłam dziecko — powiedziała z nagłą śmiałością. Obróciłam się w jej stronę.

O kurwa. No nie spodziewałam się, powiem.

Okej teraz jestem zaciekawiona tematem i ona dobrze o tym wie. Wie, że ciekawość u mnie zawsze wygrywa.

— Wiesz co..? Chyba lubię transformersy — odparłam, wracając na moje wcześniejsze miejsce, na co ona parsknęła śmiechem, przez co zmarszczyła brwi.

— Zawszę z poważnej sprawy umiałaś zrobić zabawną — wypowiedziała z uśmiechem.

Przez ten uśmiech, przypomniałam sobie niektóre wspomnienia i to szczęśliwe z matką. Tak naprawdę, teraz zorientowałam się, że ciągle gdy o niej pomyślałam, widziałam złe wspomnienia o niej, ale przecież były też fajne momenty. Dopóki.

— To opowiadaj — powiedziałam.

Cisza.

— Było to w czternaste urodziny Williama — westchnęła. — Dostałam zdjęcie mojego świętej pamięci brata, twojego wujka Erica. Na fotografiach był cały pobity i cały we krwi. Przeraziłam się, ponieważ był najważniejszą osoba w moim życiu — westchnęła, definitywnie przełykając gule. — Abym go odzyskała, musiałam robić jego zadania. Simon, na początku kazał mi, abym zaczęła was, poniżać albo i złamać psychicznie, ale później kazał mi was bić. Zawsze po tych czynach, płakałam wieczorami — zaszlochała się. — Tak mi przykro...powiedział mi, że jeśli nie będę tego robić zabije mi mojego brata. Później kazał mi od was uciec i zamieszkać z nim, ale zaprzeczyłam. Gdy się okazało, że twój chrzestny nie żyje, ponieważ go zamordowali z mojego odmówienia, zagroził mi, że zabije też  i was, a w tedy bym nie wytrzymała — zrobiła, krótką przerwę, a ja za to przyglądałam jej się uważnie, czy może nie oszukiwać. — Później ten bydlak mnie zgwałcił i do tego zapłodnił, ale chociaż to dało mi się ukryć — wysyczała, gdy łzy spłynęły jej na policzki. — Pięć lat temu, urodziłam moją kruszynkę — uśmiechnęła się.

— Jak ma na imię? — spytałam niepewnie.

— Thomas. Twój przyrodni brat ma na imię Tom i zawsze chciał was poznać, gdy opowiadałam mu o was historię, które słyszałam od ludzi — teraz to ja się lekko uśmiechnęłam. — Przyszłości nie zmienię, ale kocham twojego tatę.

Feel it Where stories live. Discover now