ROZDZIAŁ 1

11.1K 222 31
                                    

- Cholera co tam się dzieje?!- warknęła dziewczyna jakby do siebie i ruszyła w stronę parkietu, z którego wszyscy zdążyli się już ulotnić oprócz dwóch; brutalnie bijących się na ziemi chłopaków.

- Oliver co ty do kurwy wyprawiasz!? Zostaw go!-  podbiegła i syknęła ostrzegawczo a po chwili zjawili się goryle, którzy na szczęście rozdzielili mężczyzn, którzy wcale nie mieli zamiaru przestać. Wyglądało to źle, obaj byli mocno zakrwawieni, aż dziwne, że nikt nie próbował ich od siebie odciągnąć wcześniej, tylko odsunęli się i większość zaczęła nagrywać jak ostatni idioci co nie widzieli dwóch bijących się chłopów.

- Możesz mi wytłumaczyć co się dzieje?! Dlaczego się na niego rzuciłeś? Co Cię napadło do cholery?- spytała już nieco spokojniej choć nadal w furii, patrząc na trzymanego przez ochroniarza mężczyznę.

- Nie twój interes!- warknął nie patrząc na nią i wyrywając się z uścisku ochroniarza. Szarpał się jakby był żądny śmierci, coś dziwnego widziała w jego oczach, coś czego nie widziała wcześniej.

- Puść mnie już! Jestem spokojny- rzekł do goryla przestając się szarpać i obiecując, że nie rzuci się już na drugiego chłopaka.

- Słuchaj... To mój interes, bo jestem twoją dziewczyną! O co poszło?- spytała łagodnie wpatrując się w Olivera, ten jednak nie patrzył na nią wcale.

- Kurwa nie jesteś żadną moją dziewczyną! Rozumiesz?!- śmiał się jej prosto w twarz.

-Byłaś tylko zabawką! Ale jesteś naiwna!- rzekł z pogardą oraz uśmiechnął się triumfalnie. Krew ciekła mu z twarzy, ale po tych słowach dla Rose to już nie miało znaczenia. Zamarła...

- Że co kurwa?! Przecież mówiłeś, że coś dla ciebie znaczę! Byłam z tobą... Zawsze...- powoli do jej oczu zaczęły napływać łzy. Jednak szybko je stłumiła, łzy nie powinny mieć miejsca na jej policzkach. Już nigdy więcej... Mimo, że przed oczami przeleciały jej wszystkie przeżycia z Oliverem.

- Bawiłem się tobą a twoja naiwność mnie bawiła, poważnie. Czasami miałem ochotę zaśmiać Ci się w oczy, ale nie mogłem, bo byłaś dobrą zabawką erotyczną. Tylko to było dobre...- jego śmiech ją przerażał, cios prosto w serce.

- Ty chuju!- warknęła z ogromną złością i mało myśląc walnęła go w twarz z całej siły. Aż poczuła pieczenie na ręce.

Oliver nie wiedząc co się właśnie stało zanim zareagował po dziewczynie nie było już ani śladu. Facet położył dłoń na policzek i warknął do siebie.

- Suka.

Gdyby jeszcze została tu przez chwilę prawdopodobnie chwycił by ją za jej prawie do pasa długie brązowe włosy i wtaszczył do innego pokoju na ,,rozmowę'', która nie skończyła by się dla niej dobrze.

Rose wyszła szybkim krokiem z klubu i poszła do parku nie wiedząc co ze sobą zrobić. Nie była bardzo pijana, bo wypiła niecałe trzy drinki i dwa shoty. Chłodny wiatr otulał jej rozgrzane ciało w uroczej czarnej sukience.
W parku usiadła na ławce i zaczęła wpatrywać się w bezchmurne niebo. Księżyc jasno świecił i nieco oświetlał drogę. Po kilku minutach dosiadł się do niej mężczyzna, który bił się z Oliverem... Jej brat.

- Lucas o co poszło?- spytała po chwilowej ciszy, nie patrząc na chłopaka. Jej głos był ponury, totalnie bez życia, jakby z niej uleciało.

- Zerwał z tobą?- spytał nie dając jej odpowiedzieć.

- Powiedział mi, że tak zrobi, bo mu się znudziłaś. Myślałem, że tam zaraz zwariuje... Zwyzywałem go i wtedy rzucił się na mnie. Mam nadzieję, że przynajmniej trochę ubiłem mu tą krzywą buźkę- rzucił blondyn z dumnym uśmiechem. Sama nie wiedziała, który oberwał bardziej.

- Palant, cholerny idiota! Grał sobie moimi uczuciami! To była tylko gra! Nie wierzę... Ja głupia myślałam, że choć trochę mu zależy...- wymamrotała spoglądając kątem oka na Lucasa. Była zniszczona.

- Kochasz go?

- Teraz to już nie ważne...

- Kochasz czy nie?!- spytał lekko podnosząc ton. Obaj patrzyli przed siebie.

- Nie... To było co najwyżej zauroczenie.

- Było?

- Tak, teraz już nic do niego nie czuje. Znaczy... Może przywiązanie. Ostro zagrał na moich uczuciach, a ja takiej zdrady nie przyjmuje. To okropne... Pewnie na rogu pieprzył inne naiwne suki takie jak ja... Ja pierdole.

- Nie nazywaj się tak! To nie twoja wina, nawet nie wiedziałaś, że mógłby być do czegoś takiego zdolny. Zawsze wiedziałem, że jest coś z nim nie tak.

- Chce zostać sama...- oznajmiła wpatrując się w gwiazdy.

- Lepiej żebym go nie spotkał, bo mu nogi z dupy powyrywam. Nie siedź długo...- rzekł i odszedł. Widziała jak odchodził w ciemnościach.

Kobieta głęboko westchnęła i zaczęła rozmyślać o swoim ex. Od zawsze wydawał jej się dziwny, ale czuła potrzebę, aby mu pomóc. Myślała, że potrzebuję ciepła, miłości, troski i wsparcia w trudnych sytuacjach, o które nigdy nie pytała, ale może to był błąd? Może powinna była spytać go o co chodzi? Chociaż... Pewnie by jej nie powiedział. Zawsze czuła, że Oliver ma coś na sumieniu, ale nigdy nie dowiedziała się co i raczej się już nie dowie. Z resztą to już nie jest jej sprawa.

Dziewczyna czuła się coraz gorzej. Myślała i myślała zamiast zostawić jego sprawę w spokoju... Zamknąć ten rozdział...
Nie potrafiła... Czuła, że to nie tylko chodzi o nią. Może był pod zbyt wielką ilością alkoholu? Chyba nigdy się tego nie dowie a już na pewno nie z jego szpetnych i kłamliwych ust.

Została zraniona a coś do niego czuła. Zauroczenie? No miłość na pewno nie. To uczucie nie było tak silne, bo nie czuła takiej wielkiej rozpaczy na jaką ją stać. Była bardzo dzielna. Na razie postanowiła nie wchodzić w nowe związki, bo jeśli chodzi o płeć przeciwną to straciła trochę do niej zaufanie. Wiedziała, że nie każdy mężczyzna jest taki jak on, ale potrafł sprawiać pozory beztroskiego chłopczyka, który nie ma nic na sumieniu i jest lękany przez los. Rose wiedziała jedno... Szybko innemu mężczyźnie nie zaufa. Nie popełni drugi raz tego błędu.

Czuła się dobrze w objęciach nocy i nie miała zamiaru szybko wracać do domu. Jej zielone oczy zaświeciły się, gdy zobaczyła na niebie spadającą gwiazdę. Pomyślała życzenie: Niech się wszytko ułoży...

Około pół godziny później ruszyła spokojnym krokiem do domu. Wpatrując się w chodnik szła przed siebie i myślała co teraz będzie. Czy Oliver przeprosi ją? Chociaż na tyle go stać? Powie, że to było pod wpływem emocji i alkoholu a wszytko wróci do normy?

Szła nadal przed siebie, gdy nagle poczuła uścisk na nadgarstku. Momentalnie się odwróciła. Ujrzała przed sobą ciemną postać mężczyzny, którego nie znała.

- Czego?- warknęła zirytowana i zmęczona.

- Wyrażaj się przy mnie! Tak to się możesz do swoich nędznych przyjaciół odzywać. Idziesz ze mną- warknął głosem nieznoszącym sprzeciwu i nie czekając na odpowiedź kobiety zaczął ciągnąć ją w stronę auta, którym chwilę temu tam bezszelestnie podjechał.

- Spierdalaj zwyrolu!- krzyknęła i bez zastanowienia kopnęła mężczyznę w krocze. Ten zaczął zwijać się z bólu na chodniku a ona wykorzystując okazję zaczęła biec przed siebie. Czuła, że brakuje jej powietrza. W szpilkach jej prędkość nie była powalająca.

Po chwili poczuła na swojej talii mocny uścisk. Ktoś przyłożył jej do ust fragment jakiejś szmatki. Obraz zaczął jej się zamazywać... Siły ją opuściły... Straciła przytomność... Istniał tylko mrok.

Proszę o komentarze. To bardzo motywuje... Jak myślicie? Czy to porwanie będzie związane z Oliverem? Jakie są wasze odczucia do niego?

Uprowadzona- bo zakazany owoc smakuje najlepiej[ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now